niedziela, 27 października 2013

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 9

            Cóż, wypadałoby napisać coś na przeprosiny. Tylko, że nie wiem co. I tak mało osób tu zagląda, więc nie mam aż tak obciążonego sumienia, ale mimo wszystko mam! Więc najpierw przeproszę Was, a potem samą siebie.
Ekhem... PRZEPRASZAMWASBARDZOZAMOJEKARYGODNEZACHOWANIE!!!!
      Siebie przeproszę prywatnie...
       I dziękuję za komentarz Aniele! Kochana jesteś, ale ja wcale nie jestem najlepsza. Jest tyle lepszych ode mnie... Ja jestem tylko zwykłą płotką w morzu wielkich ryb (jeśli ktoś rozumie o co mi chodzi, bo po zmienionych tabletkach troszku mi się chrzani w główce).
          
                                      ************************************
           
                        Tydzień po śmierci Taesun'a jego matka mogła wyjść ze szpitala. Obyło się bez powikłań i lekarze zgodnie uznali, że dłuższe trzymanie jej ma oddziale nie jest już konieczne. Taemin przyjechał rano do szpitala razem z Minho, żeby zabrać kobietę do domu.
 - Oto wypis. - lekarz dał pani Lee do podpisania jakiś papier i mogła wyjść wraz z synem z budynku. Na zewnątrz czekał Choi opierając się o drzwi czarnego, sportowego auta, którym zwykł jeździć.
 - Hyung.
Brunet spojrzał w stronę Taemina. Chłopak uśmiechnął się lekko.
 - Nie przeszkadza pani, że usiądzie z tyłu? - spytał Minho z nadzieją. Chciał, żeby z przodu usiadł rudowłosy, choć sam nie wiedział dlaczego.
 - Ależ nie. Nie przeszkadza mi ani trochę, chłopcze. I dziękuję, że zająłeś się Taemin'em. Teraz to jest mój jedyny syn... - po policzku kobiety spłynęła łza.
 - Mamo... - zaczął Taemin, lecz nie dane mu było skończyć, bo Minho otworzył drzwi jego matce i odparł:
 - Wszystko będzie dobrze, proszę pani. Taemin ma przyjaciół, którzy chętnie pomogą w jakikolwiek sposób.
 - Bardzo ci dziękuję. I wszystko załatwione, tak? To o co cię prosiłam.
 - Tak, proszę pani. - Minho ukłonił się sztywno i zamknął za nią drzwi. Taemin poczuł się dziwnie obco. Dlaczego on nic nie wiedział o tajemniczych układach między jego rodziną, a Choi? Najpierw jego brat, teraz matka... To się robiło coraz dziwniejsze. Z zamyślenia wyrwał go głos starszego chłopaka:
 - Jesteśmy.
Lee wysiadł i rozejrzał się dookoła. To nie był jego dom. Byli u Minho.
 - Ale dlaczego nie pojechaliśmy do nas? - spytał Taemin.
 - Wszystkie twoje rzeczy i tak są tutaj, więc to bezsensu. Zostajesz u mnie. Ja odwiozę twoją mamę do domu i wszystko ci wyjaśnię jak wrócę.
 - Co ma to ma niby znaczyć?! Mamo? - Tae szukał pomocy u matki, lecz ta tylko spuściła zmieszana wzrok.
 - I tak rzadko bywasz w domu... - mruknęła pod nosem jednak rudowłosy to usłyszał.
 - Nie wierzę, że mnie oszukaliście. Okłamaliście mnie!
 - Nie mówiliśmy, że wrócisz do domu! - warknął Minho.
 - Zatajanie prawdy to też kłamstwo! - odwarknął Taemin.
 - Przestańcie! Błagam was chłopcy! - przerwała im pani Lee. Obaj natychmiast zamilkli mierząc się jedynie spojrzeniami. Ich współpraca nie zapowiadała się najlepiej.
             Kilka dni później do Minho i Taemin'a przyszli Jonghyun, Key i Onew. Kibum oczywiście musiał sprawdzić, czy Choi nie zrobił czegoś jego ukochanemu synkowi, natomiast reszta chciała po prostu upewnić się, że obie strony jeszcze się nawzajem nie pozabijały. Choć wydawało się, iż wszystkie konflikty między nimi są już zażegnane, to jednak żaden z chłopców nie był w stanie się przyznać, że lubi drugiego co powodowało wiele komplikacji, m.in. kłótnie o byle co i mierzenie się spojrzeniami oraz głupie zaczepki (to głównie ze strony Minho).
 - Taeminnie! - krzyknął młodszy Kim rzucając się na rudowłosego - Jak ja się za tobą stęskniłem!
 - Ej, ej, ej! Spokojnie mamusiu, bo nam młodego zmiażdżysz. - zaśmiał się Jjong puszczając do Taemin'a oko. Na jego słowa Key się obruszył.
 - Chcesz powiedzieć, że jestem za gruby?! - warknął blondyn mrużąc kocie oczy.
 - Nie to miałem na myśli... - zaczął się tłumaczyć starszy Kim, lecz nie było mu dane dokończyć, gdyż odezwał się Minho:
 - Czemu za każdym razem jak wchodzicie, robicie burdel? - spytał zmęczony przecierając oczy.
Onew spojrzał na niego z troską.
 - Nie wyspałeś się?
 - Nie. Musiałem... coś załatwić. - dodał szybko widząc zaciekawione spojrzenia przyjaciół. A przecież nie mógł im powiedzieć, że jego ciało nie wytrzymuje w towarzystwie Taemin'a!
 - Załatwić powiadasz... - mruknął Key zamyślając się na chwilę. Nagle krzyknął - ZBOCZEŃCU! CO CHCIAŁEŚ ZROBIĆ TAEMINNIE'MU?! PRZYZNAJ SIĘ!
 - Jonghyun, bez obrazy, ale uważam, że twój chłopak jest zdrowo pieprznięty.
 - Wiem, ale co ja mam z tym zrobić? - westchnął Jjong i uchylił się od ciosu Kibum'a - Spokojnie, Bummie. Przecież cię kocham, głupku. Dlaczego się wciąż na mnie wściekasz?
 - Bo jesteś durnym dinozaurem. Dlatego!
Onew wybrał sobie ten moment, żeby się odezwać i zażegnać konflikt.
 - Chłopcy, spokojnie. Kibum, nie martw się, dinozaury są z natury głupsze od człowieka.
 - Nie no, dzięki Jinki. - mruknął Jonghyun, gdyż poczuł się w tamtym momencie dotknięty.
 - Dobra, dość! Chcecie tutaj dyskutować na temat głupich dinozaurów, czy wejdziemy do pokoju i wyciągniemy piwo? - spytał Minho. Oczywiście było to pytanie retoryczne, bo po chwili byli na górze i otwierali pierwsze butelki.
               Taemin był coraz bardziej zdezorientowany zachowaniem Key i Jonghyun'a. Niby się kochali, ale kłócili. Mimo wszystko, byli słodką parą. Pasowali do siebie jak ulał. Czy on i Minho też? To było dla niego największą zagadką. Zastanawiał się nad tym od dłuższego czasu. Nie chciał teraz nic pić, bo bał się, że pod wpływem powie coś nieodpowiedniego, a kto jak kto, ale on ma naprawdę słabą głowę. Natomiast reszta  nie żałowała sobie kolejnych procentów. Minho i Onew wyglądali na nietkniętych, chociaż Taemin podejrzewał, że i oni musieli kiedyś mieć swój limit. Jinki był pierwszym, który uległ.
 - ZAKOCHAŁEM SIĘ! - wrzasnął. Wszyscy spojrzeli na niego. Kibum i Jonghyun zaczęli klaskać.
 - Kim jest ta (czkawka) szczęściara?
 -  Kim Taeyeon.
 - MOJA SIOSTRA?!
Na chwilę zapadła niezręczna cisza. Pierwszy odezwał się Key.
 - Gratulacje! Kiedy ślub? Mogę być druhną? Zawsze chciałem być druhną!
"Jaki ślub?" - pomyślał Taemin przekręcając głowę na bok.
 - Kochanie, będziesz druhną na naszym własnym ślubie, dobrze? - oznajmił Jonghyun całując Kibum'a w usta.
 - A właśnie! - zaczął Key wskazując oskarżycielsko palcem na Minho - W kim TY się zakochałeś? Bo ja wiem, że coś knujesz Żabolu!
Choi wyglądał jakby nie zrozumiał pytania.
 - O co ci chodzi? - spytał.
 - Ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem, że zakochałeś się w moim małym Taeminnie! - odparł młodszy z Kimów unosząc dumnie głowę. Znów zapadła cisza i w tym momencie wszyscy wydali się być kompletnie trzeźwi. Spojrzeli zaskoczeni na Key, który nie zdawał sobie sprawy jak bardzo wszystkich zszokował swoim odkryciem.
 - Nawet jeśli się zakochałem, nic ci do tego. To moja sprawa, Diva. - oznajmił Minho pociągając łyk piwa z butelki.
 - To może wyjaśnisz mi co oznaczają twoje zawiłe zeznania, hmm? - dalej drążył temat Kibum.
 - Pociąga mnie. To wszystko. - powiedział Choi i w tym momencie każdy spoglądał na Taemin'a, który zastygł nie wiedząc co powiedzieć. Zatkało go. Pierwszy raz nie wiedział czy się cieszyć, czy być zły. Tylko pociągał? Nie był pewny czy to pozytywne sformułowanie.
 - A co na to nasz Taemin? - zagadnął Jonghyun szturchając młodszego między żebra.
 - Ja... nie wiem.
Minho wyszedł z pokoju zostawiając ich wszystkich samych.

środa, 2 października 2013

Powód mojej nieobecności.

Przepraszam Was, ale znów wylądowałam w szpitalu na obserwacji i nie bardzo mam kiedy cokolwiek napisać. W końcu dorwałam się do bloggera (mam telefon taty, a on ma androida i raczej wiecie o co mi chodzi). Znalazłam czas na napisanie tej notki informacyjnej i może nawet wstawię rozdział na mojego drugiego bloga za co głowy nie dam.

Tak więc - przepraszam Was bardzo! No, a na dowód tego, że mówię prawdę macie zdjęcie mojej łapki z wenflonem. :D (Który jest denerwujący.)

niedziela, 1 września 2013

INFORMACJA!!!

           Wiem, że miał być nowy rozdział, ale tak się złożyło, że mam coś innego.
 Moja przyjaciółka prowadzi bloga modowego i liczę na to, że zainteresuje Was jego treść. Znajdziecie tam ciekawe stylizacje i wiele porad jak dobrze się prezentować. ^^

Oto linki:

BLOG ---> http://monsterggie.blogspot.com/
FANPAGE ---> https://www.facebook.com/pages/Monsterggie/498781830209759?ref=hl
        /\
         |
       lajkować! >D

niedziela, 25 sierpnia 2013

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 8

            Cóż... wypadałoby coś powiedzieć. A tak właściwie przeprosić. Więc, ekhem... GOMENEEE!!! >n< Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak długo mi to zeszło. Najpierw szpital, potem "wakacje"  z rodzicami i bratem, no i dopiero teraz dałam radę... Kocham Was za to, że daliście radę wytrzymać i czekaliście. Jeszcze raz przepraszam i życzę miłej lektury! ;* <33333

         ************************************************************************


               Taemin obudził się w, na pierwszy rzut oka , obcym pokoju. Jednak, kiedy rozejrzał się uważniej spostrzegł. że zna to pomieszczenie doskonale.
 - Jak chcesz to pojedziemy dzisiaj do szpitala. - usłyszał głos obok siebie. Na skraju łóżka z drugiej strony siedział Minho w samych bokserkach wywołując u niego rumieniec na twarzy.
 - Co się stało? Dlaczego jesteśmy u ciebie? - spytał Lee pocierając zaspane oczy.
 - Zemdlałeś, a do ciebie nie chciało mi się jechać. Do mnie było bliżej. Masz. - rzucił mu na kolana czystą koszulkę - Ubierz się i pójdźmy coś zjeść, a potem odwiozę cię do szpitala.
 - Dziękuję. - mruknął Taemin i poszedł do łazienki.

         Stojąc przed lustrem zastanawiał się jak to się stało, że wylądował z Minho w łóżku. W końcu, mógł zrozumieć, że do niego za daleko, ale spodziewałby się raczej tego, że będzie spał na podłodze, a przy odrobinie szczęścia - na dywanie. Jednak Choi postanowił zrobić coś niespodziewanego i zasnął obok niego na łóżku.
      Inna sprawa - Taemin od dawna nie spał z nikim na jednym posłaniu. Ostatnią osobą, która objęła go i spała przy nim, był jego brat. W tamtej chwili przypomniał sobie wszystkie detale poprzedniego dnia i poczuł jak ciepłe łzy znaczą swój tor na jego policzkach.
 - Ile możesz w łazience siedzieć? - mruknął Minho wchodząc bez pukania do pomieszczenia - Skoro już się ubrałeś, to możemy jechać. Nie chcę marnować dnia na siedzenie z tobą w łazience i roztrząsaniu o sensie życia.
 - J-już idę. - zająknął się Lee, ale wyszedł z łazienki i wyprzedzając Choi ruszył w kierunku drzwi.


                 Pół godziny później byli już pod szpitalem. Taemin bez słowa wysiadł z samochodu i wszedł do budynku. Wszędzie roiło się od lekarzy w białych kitlach i ludzi z różnymi "uszkodzeniami".
 - Panie Lee, czekaliśmy na pana. - odezwał się mężczyzna zza pleców Taemina, który podszedł do niego i Minho - Pana mama właśnie się obudziła. Chciałby pan z nią porozmawiać?
Taemin pokiwał niepewnie głową. Nie wiedział co powiedzieć matce, jak się przy niej zachować. Nie miał pojęcia czy ktokolwiek powiadomił ją o śmierci jej najstarszego syna i czuł jak jakaś niewidzialna nić przywiązuje go do wejścia i nie pozwala iść dalej.
 - O co ci chodzi? Idź. - mruknął Minho.
 - Nie mogę. Nie chcę... - jęknął Lee i poczuł jak w jego oczach znów zbierają się łzy.
Usłyszał jak Choi wzdycha ciężko i łapie go za rękę. Rudowłosy otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
 - M-Minho...?
 - Będę tam z tobą. Pomogę ci.
Na te słowa Lee poczuł ciepło rozlewające się w jego sercu i zalewające jego policzki.
         Weszli do środka. Kobieta leżąca na stalowym łóżku uśmiechnęła się słabo.
 - Taeminnie... Nic ci nie jest synku? Czemu jesteś taki blady? - wychrypiała.
 - Mamo... - rudowłosy zadrżał ściskając mocniej dłoń starszego - Jak się czujesz? - spytał wymijająco.
 - Bywało lepiej, ale mam wrażenie, że coś mi ściska czaszkę. Widziałeś się z Taesun'em?
Na dźwięk tego imienia Taemin'owi w oczach zebrały się łzy. Nie potrafił wydusić słowa i z ledwością jęknął:
 - On... nie ma go.
Rozpłakał się. Pani Lee zerkała to na niego, to na Minho, aż w końcu zrozumiała co jej syn ma na myśli. Jej serce zaczęło bić szybciej co nie umknęło uwadze pielęgniarek i lekarzy, którzy zbiegli się do jej sali.
 - Proszę się odsunąć! Zaczynamy reanimację! 


               Minho zerkał co chwilę na zaczerwienioną od płaczu twarz młodszego. Jego matkę udało się uratować, ale Taemin pozbył się przy tym wielu łez. Na pewno cierpiał przez śmierć brata, a do tego jeszcze jego matka prawie dołączyła do swojego najstarszego syna. Choi westchnął przeciągle bawiąc się kosmykami włosów śpiącego na jego kolanach chłopaka. Po chwili opamiętał się czując jak na jego twarz próbuje wpłynąć uśmiech.
 - Minho, kretynie. Opamiętaj się. - syknął cicho sam do siebie i odsunął rękę od rudowłosego. Wtedy do szpitala wparował Jinki.
 -  Onew? - zdziwił się Choi spoglądając na przyjaciela.
 - Mój ojciec powiedział, że ktoś napadł na dom Taemin'a. Oczywiście jak zwykle ja nie jestem poinformowany, tak? A co tam! Onew da sobie radę! Zignorujmy go i nic mu nie mówmy! - prychnął starszy Lee przewracając oczami.
 - Dobra, dobra! Sorry, Jinki. Nie chciałem cię pomijać. Pasuje? - westchnął Minho - A skąd twój tata to wie? Przekazali mu sprawę?
  - Najwidoczniej. Koreańska policja jednak nie jest taka beznadziejna jak ci się wydaje. Może i media były pierwsze, ale już zbadali dom Taemin'a, przesłuchali sąsiadów i jadą tutaj. Będą chcieli porozmawiać z młodym. Przygotuj go na to.
Choi uderzył tyłem głowy w ścianę za sobą.
 - Czemu ja? Czy jestem jakąś jego niańką? Może mam z nim jeszcze spać, hmm?
 - Jeśli chcesz...
 - Zamknij się, Onew.


             Taemin siedział na korytarzu, pomiędzy Jinkim, a policjantem, który miał go przesłuchać. Cały był zestresowany, a jego dłonie trzęsły się niemiłosiernie. Wolałby, żeby brat był teraz przy nim... albo chociaż Minho, który akurat postanowił wyjść po coś do picia.
 - Więc nie widziałeś twarzy sprawcy? - upewnił się policjant.
 - Mówiłem już, że byłem wtedy w pokoju. Mama i hyung uratowali mi życie. - odparł Taemin zdenerwowanym tonem - Dlaczego mi pan nie wierzy? Myśli pan, że kłamałbym w sprawie śmierci mojego własnego brata?!
Funkcjonariusz nic sobie nie zrobił z jego wybuchu. Praktycznie zignorował jego słowa.
 - Jakie miałeś relacje z rodziną? - spytał kładąc ręce na biodrach.
 - Tego już za wiele. - warknął jakiś głos - Ma pan jeszcze jakieś bezsensowne pytania, które nic nie wniosą do sprawy?
Policjant przełknął głośno ślinę i skłonił się nisko przed Minho.
 - Dzień dobry, paniczu Choi. Przepraszam, nie wiedziałem, że to pana przyjaciel...
 - To teraz już wiesz. Idź stąd albo stracisz posadę. - wycedził brunet. Mężczyzna szybkim krokiem oddalił się od nich.
 - M-Minho-hyung...? Co ty tu...
 - No mówiłem, że wrócę. A teraz trzymaj. - podał młodszemu drożdżówkę i buteleczkę mleka bananowego.
 - Dziękuję. - rudowłosy spuścił wzrok i zaczął powoli sączyć słodki napój. Po chwili buteleczka zrobiła się pusta. Tego mi było trzeba... - pomyślał Lee i odetchnął z ulgą. Mimo wrogiego nastawienia wobec niego, Minho wydawał się być naprawdę opiekuńczy. Hyung...
  

          Kibum spoglądał co chwilę na twarz Jonghyun'a, z której nie potrafił wyczytać żadnych emocji. Było to co najmniej dziwne, bo zwykle potrafił z niego czytać jak z otwartej księgi. Jjong był łatwy do rozszyfrowania. Kiepski aktor.
 - Czemu tak na mnie patrzysz, Key? - spytał Bling.
Siedzieli na ławce przed szpitalem, każdy na innym jej końcu. Dla zwykłego obserwatora mogli wydawać się sobie obcy, lecz jeśli ktoś dobrze się przyjrzał, widział, że między nimi coś jest. Pewna więź.
 - Nie patrzę na ciebie, głupku. - burknął młodszy Kim odwracając speszony wzrok.
 - Nie rób ze mnie idioty większego niż jestem. Widzę, że na mnie patrzysz. I pamiętam co wydarzyło się na imprezie u Minho. Nie wiem, czy chciałbyś to usłyszeć, ale do czegoś między nami doszło. - urwał, więc Key spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Nie dowierzał. To nie mogło się zdarzyć naprawdę... - Ja... - kontynuował Jonghyun nawet nie spoglądając na blondyna - Na początku żałowałem. Jednak po rozmowie z Taemin'em, zrozumiałem co czuję. Jest mi z tym cholernie ciężko i nie wiem czego oczekuję wyznając ci to, lecz proszę, wysłuchaj mnie, Bummie. - tym razem ich spojrzenia się spotkały. Kibum poczuł, że się denerwuje. Modlił się, żeby starszy tego nie zauważył. - Od początku wiedziałem, że nie jesteś dla mnie po prostu kumplem. Czułem się zbyt dobrze w twoim towarzystwie, ale jednocześnie twoja obecność sprawiała, że było mi duszno. Zastanawiałem się, czy nie przerwać tej znajomości. Nawet próbowałem tego kilka razy, ale wciąż wybierałem twój numer lub wędrowałem pod twoje drzwi. Kim Kibum - odwrócił twarz w jego stronę i zacisnął pięści - Kocham cię.
Serce Key na chwilę się zatrzymało. Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Mimo odległości jaka teraz ich dzieliła, czuł, że są zbyt blisko siebie. Niemalże słyszał krew szumiącą w żyłach Jonghyun'a i czuł jego oddech na swojej twarzy.
 - To nie jest śmieszne, Jjong. - wyszeptał Kibum zaciskając powieki.
 - To nie żart. Ja mówię serio, Bummie. - usłyszał tuż przed sobą. Otworzył oczy zaskoczony i zauważył, że starszy kuca przed nim trzymając jego ręce w delikatnym uścisku.
 - Powiedz mi, że nie śnię. To wszystko to jakiś pieprzony sen, prawda? Śmierć brata Taemin'a, jego matka, ojciec, tamta impreza, ty... Zaraz się obudzę... Zaraz... Jeszcze chwila...
Usłyszał ciche parsknięcie i po chwili jego usta zetknęły się z czymś przyjemnym i miękkim. Wargi Jonghyun'a były jakby stworzone dla jego. Pocałunek wydawał się być spotkaniem dwojga kochanków po długim rozstaniu. Kibum niemalże natychmiast go odwzajemnił i złączył swoje dłonie na karku Bling'a.
Wreszcie oderwali się od siebie dysząc ciężko.
 - Też cię kocham, Jonghie.

sobota, 20 lipca 2013

Ludu Dullock! (czy jak to się tam pisało)

             Nie wyrobię się z rozdziałem. Prawdopodobnie nic nie napiszę w najbliższym czasie, ale jeśli chcecie wiedzieć jak mi idzie, to tutaj możecie zadawać mi pytania na temat postępu mojej pracy:

                                                              http://ask.fm/JiShade


         Naprawdę się staram i praca wrze na pełnych obrotach (na tyle, na ile pozwala mi moja obecna sytuacja - szpital), jednak nie wiem, czy uda mi się w najbliższym czasie napisać coś niecoś... -,- Przykro mi! >.< Buziaki i hugi dla wszystkich czytelników! ;* <3 *huuuuuuuug*

czwartek, 4 lipca 2013

PRZSEPRAAAASZAAAAAAAAAM!!!!!!!!!!!!!!!!! TT_TT

               Naprawdę Was wszystkich przepraszam, ale nie wiem kiedy uda mi się wstawić kolejny rozdział. Jestem w szpitalu (w sumie to z własnej winy), więc będę mieć mało czasu na pisanie. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam i obiecuję, że postaram się wstawić coś jak najszybciej! T_T

poniedziałek, 24 czerwca 2013

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 7

                  Znów zajęło mi to dłużej niż chciałam. -,- Gomene... Podejrzewam, że ten rozdział zrodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam moi Kochani miłego czytania i oczywiście liczyć na pozytywne komentarze oraz wyrozumiałość w sprawie częstotliwości wstawiania przeze mnie rozdziałów. ^^"
 





                    ************************************************************


                  Minho zerknął na śpiącą twarz Jonghyun'a. Ich kilkugodzinna "sesja" skończyła się całonocnym piciem. Nic nowego z resztą. Jednak tym razem uwagę Choi przykuły słowa wypowiadane z ust Jjong'a przez sen:
 - Key... co ty... nie... Bummie...
Uniósł jedną brew i uśmiechnął ironicznie.
 - Jonghie! Wstawaj słońce ty moje! - pisnął starając się brzmieć jak wspomniany przez Kim'a przyjaciel. Jonghyun nagle poderwał się do góry i rozejrzał wokół. W tym czasie Minho nieudolnie opanowywał nagły atak śmiechu.
 - Bardzo śmieszne... Normalnie, ale się uśmiałem! Rzec bym mógł: "Ha. Ha. Ha." - burknął niższy obrażonym tonem.
 - To nie ja przez sen jęczałem imię "Key". - zakpił Choi. Kim zarumienił się i przewrócił oczami.
 - Głodny jestem. - mruknął - Idziemy coś wszamać na mieście?
 - Cóż za żałosna próba zmiany tematu Bling Bling. Ale ja też zgłodniałem. Tam gdzie zwykle, nie?



                       Key obudził się słysząc wibrujący telefon pod poduszką. Miał nadzieję, że jeśli go wyciszy, to chociaż raz się wyśpi, ale najwidoczniej świat odwrócił się przeciwko niemu. Zerknął zaspanym wzrokiem na wyświetlacz i warknął pod nosem jakieś przekleństwo.
 - Czego chcesz Żabi Móżdżku? I byle to było coś ważnego, bo inaczej zrobię z ciebie żabie udka!
 - Idziemy z Jonghyun'em do miasta coś zjeść. Mamy po ciebie wpaść, czy okres za bardzo ci doskwiera? Możemy kupić ci po drodze lody i leki przeciwbólowe jeśli chcesz.
 - Jesteś cholernie zabawny! Co ty dzisiaj w takim dobrym humorze? 
 - Miałem przyjemny sen. W sumie nie tylko ja z tego co wiem... - w tle Key usłyszał krzyk Jjong'a:
 - Zamknij się Minho, bo przysięgam, że osobiście cię wypatroszę!
Kibum zaśmiał się.
 - Opowiesz mi po drodze. Kiedy będziecie?
 - Za piętnaście minut?
 - To poczekacie chwilę.
Rozłączył się i pobiegł do łazienki.



                Taemin siedział na krzesełku przy łóżku brata. Taesun miał złamaną rękę w dwóch miejscach i uderzył się mocno w głowę przez co stracił przytomność. Młodszy Lee nie wiedział co się wtedy stało. Usłyszał huk i krzyk, a kiedy przybiegł jego brat oraz matka leżeli na ziemi nieprzytomni. Przerażony zadzwonił na pogotowie i teraz siedział na sali Taesun'a czekając na wieści o stanie matki, którą zabrano na salę operacyjną. Kobieta skończyła gorzej niż syn. Miała krwotok wewnętrzny i połamane żebra. Ktokolwiek jej to zrobił, musiał być potworem. Oczywiście szpital miał w obowiązku powiadomić policję co zrobił, więc Taemin został przesłuchany. Był zły, bo nie mógł w niczym pomóc. Nic nie widział, nie słyszał sprawcy, nie zwrócił uwagi na żaden szczegół. W tamtym momencie był zbyt roztrzęsiony, by zwrócić na cokolwiek uwagę. Teraz mógł jedynie czekać, aż lekarze skończą operować jego matkę, a brat wydobrzeje na tyle, żeby powiedzieć co się stało.
        Po chwili zadzwonił telefon. Odebrał i usłyszał krzyk Key:
 - Taemin! Mówią o was w wiadomościach! Co się stało Taeminnie?! Kto was napadł?! Gdzie jesteś?!
 - Spokojnie Key-umma. Jestem w szpitalu...
 - W miejskim?
Taemin przełknął ślinę, która utrudniała mu mówienie.
 - Tak. - wychrypiał - Możesz... przyjechać? Czy jesteś...
 - Już lecimy Taeminnie! Czekaj na nas!
Lee odetchnął z ulgą. Tego właśnie potrzebował. Wsparcia bliskich.



               Jonghyun miał nie lada wyzwanie. Musiał uspokoić Key, podczas gdy Minho usiłował prowadzić samochód, co utrudniał mu właśnie Kibum swoimi jękami i płaczem.
 - Kibum! Ucisz się do jasnej cholery, bo jeszcze spowoduję wypadek! - warknął głośno, kiedy po raz kolejny z nerwów stracił na chwilę panowanie nad kierownicą. Jonghyun jeszcze raz spróbował przemówić młodszemu Kim'owi do rozsądku.
 - Bummie, spokojnie. Taemin na nas liczy. Musimy okazać mu wsparcie, a nie ryczeć z nim jak laski z telenoweli. Rozumiesz?
Tymi słowami musiał go jakoś przekonać, ponieważ Key przestał płakać.
 - Masz ra-rację! Będę jego wsparciem! - oznajmił Kibum pocierając oczy i podnosząc pięść do góry - Fighting!
 - Masz okazję pokazać jaki jesteś waleczny. - mruknął Minho - Już jesteśmy.
Choi zaparkował samochód niedaleko wejścia i biegiem udali się do środka. Chwilę im to zajęło, ale w końcu odnaleźli Taemin'a siedzącego na korytarzu w towarzystwie lekarza.
 - ...będzie potrzebowała stałej opieki. Czy ktoś mógłby się nią zajmować?
 - Mój brat pracuje, a ja jeszcze się uczę. Nie mamy nikogo bliskiego.
 - A więc proponowałbym, żeby została w szpitalu jeszcze parę dni. Chyba, że wynajmiecie pielęgniarkę.
Taemin pokręcił głową.
 - Nie stać nas. Ledwo wiążemy koniec z końcem. Moja mama i brat zarabiali na nas, a teraz nie wiem co się z nami stanie... - mruknął spuszczając wzrok.
Key podbiegł do nich.
 - Taeminnie! A od czego masz nas? Pomożemy ci! Prawda Jonghie?
Jonghyun kiwnął głową z uśmiechem.
 - Prawda. Zrobimy co w naszej mocy.
Lekarz również się uśmiechnął.
 - Tacy przyjaciele to skarb, panie Lee. A właśnie! Pana brat się właśnie budził. Można z nim porozmawiać, ale nie męczcie go, dobrze?
Na słowa lekarza Taemin zerwał się do biegu i po chwili był już na sali Taesun'a. Ten patrzył na niego zza półprzymkniętych powiek.
 - Taeminnie... Jak się czujesz? Jesteś cały? On był... po... ciebie. - mruknął ledwo słyszalnie.
 - Kto był po mnie Sun? Kto? - spytał młodszy.
 - O... Ojciec. Taeminnie, on wrócił. Nie wiem po co, ale mówił, że zabierze cię od nas. Mama przyszła i krzyknęła. Uderzył ją... Broniłem jej... Odepchnął mnie i upadłem. Dalej nic nie pamiętam... On...
 - Spokojnie. - Kibum położył mu dłoń na ramieniu.
 - Kim jesteście? - spytał Taesun.
 - Przyjaciółmi Taemin'a. Jestem Key, a to Jonghyun. A ten gbur z tyłu to...
 - Choi... Minho... - starszy Lee westchnął - Dawno się nie widzieliśmy dzieciaku.
Taemin spojrzał na Minho. Dopiero teraz zauważył, że brunet stał jak zaklęty wpatrując się w jego brata.
 - Minho? Minho-hyung? - pomachał mu dłonią przed twarzą - Skąd się znacie? - spytał.
 - Długa historia. - burknął Choi i wyszedł z sali.
Taesun zakaszlał. Rudowłosy spojrzał na niego podejrzliwie.
 - Taesun, jesteśmy braćmi. Nie mamy przed sobą tajemnic. Czemu nie powiedziałeś mi, że znasz Minho?
 - To nie jest rozmowa na teraz, Taeminnie. Cieszę się, że wreszcie znalazłeś przyjaciół. Teraz lepiej idź i sprawdź co z... - nagle starszy zaczął kaszleć, a monitor zaczął wariować. Do sali wbiegli lekarze, a Taemin rozglądał się przerażony po przyjaciołach.
 - Chodźmy, Tae. Przeszkadzamy im tylko. - oznajmił Jonghyun i razem z Key wyprowadzili go z pokoju.


                Taemin nie odezwał się ani słowem od godziny. Kibum cały ten czas obejmował go ramionami, a Jonghyun chodził po korytarzu i cicho przeklinał. Wreszcie Key posłał mu zirytowane spojrzenie.
 - Jonghyun, mógłbyś przestać? Nie pomagasz. - warknął.
 - A jak do cholery jasnej mam pomóc?! Chętnie to zrobię, tylko powiedz mi jak! JAK?! Jeszcze chwilę temu rozmawialiśmy jak z prawie zdrowym człowiekiem! Stan był stabilny! Nic nie groziło jego życiu!
Kibum zamknął oczy. Taemin zadrżał.
 - Przestań krzyczeć...
 - TO ODPOWIEDZ MI...
Key gwałtownie wstał z siedzenia, prawie zwalając młodszego na podłogę.
 - Możesz się wreszcie przymknąć?! Myślisz, że krzyki nam teraz pomogą?! Chociaż takimi wrzaskami mógłbyś obudzić zmarłego! - krzyknął blondyn i natychmiast zasłonił usta dłonią. Taemin wstał w krzesła i zniknął w łazience.
 - I ja nie mam wyczucia?! Ja?! Bardziej go wkurzyć nie mogłeś! Ale nic dziwnego! Ty potrafisz tylko wkurwiać i pouczać ludzi!
Kibum zacisnął zęby i wycedził:
 - Skoro tak ci ze mną źle, to po co się ze mną zadajesz?!
 - Zamknijcie się wreszcie! - warknął Minho, który akurat pojawił się w korytarzu - Co się stało do cholery, że kłócicie się na środku korytarza jak stare małżeństwo?
Key spuścił głowę.
  - To... Taesun.
  - Co zrobił? - kiedy nie uzyskał odpowiedzi, uderzył dłonią w ścianę - Wytłumaczy mi ktoś wreszcie co tutaj się wyprawia?!
 - Taesun nie żyje. - oznajmił Jonghyun i kiwnął głową w stronę drzwi do toalety - Młody jest tam. Chyba go... wkurzyliśmy.
Choi przewrócił oczami.
 - Nie dziwię się. Oboje jesteście wkurzający. Ja na jego miejscu przywaliłbym wam porządnie, Jjong! Zachowaliście się żałośnie. Wypierdalajcie, wyjaśnijcie swoje sprawy i wróćcie, bo dzieciak was chyba potrzebuje. - warknął.
 - Masz rację. - mruknął Key zakrywając twarz dłońmi - Zachowaliśmy się jak chamy. Nie powinniśmy byli się przy nim kłócić w takim momencie... Idź do niego, Minho. Przeproś go od nas. Powiedz, że wyszliśmy.
Mówiąc to, Kibum pobiegł w kierunku wyjścia.
 - Idę za nim. - odparł Jonghyun nie spoglądając nawet na Choi.
 - Kretyni. - podsumował brunet i skierował się do łazienki.


                      Taemin nie był w stanie płakać. Czuł jakby wszystkie jego łzy wyschły już całkowicie. Wstrząsał nim silny szloch, lecz z oczu nie uleciała ani kropla. Stracił wszystko. Wraz z informacją udzieloną mu przez lekarza, odeszła z niego nadzieja i wola życia. Osunął się na podłogę zaciskając pięści.
 - Taesun, kretynie! - wrzasnął uderzając głową w umywalkę. Po twarzy poleciała mu strużka krwi.
 - Uważaj, bo sobie coś uszkodzisz. - mruknął głos za nim. Odwrócił się gwałtownie i wstał z podłogi prawie wpadając na Minho.
 - C-co ty tu...
Choi mu przerwał.
 - Słyszałem co się stało.
Taemin przełknął ślinę.
 - Co tu robisz? - spytał ponownie.
 - Key i Jonghyun poszli. Muszą się uspokoić. Kazali mi przekazać, że jest im przykro.
 - I to tyle?
 - Tak... Nie... Chyba... - mruknął Minho drapiąc się po karku. Czuł się odrobinę niezręcznie, bo nigdy nikt nie postawił go w takiej sytuacji.
Lee posłał mu zdziwione spojrzenie.
 - Nie umiesz się wysłowić, hyung? - przekręcił głowę i krew zmieniła tor zaczynając kapać z prawego policzka.
Choi pokręcił głową zrezygnowany.
 - Umyj się, bo wyglądasz jak psychopata z tą krwią na twarzy.
Taemin zerknął w lustro. Zaskoczyło go ile krwi spowodowało uderzenie skoro nawet nie poczuł bólu.
 - To nic...
 - Ech... jak dziecko. - westchnął brunet, po czym wziął papierowy ręcznik i namoczył go ostrożnie - Podejdź, zmyję ci to z twarzy, bo ludzie pomyślą, że cię pobiłem.
 - N-nie trzeba! - zająknął się młodszy, ale Choi przyciągnął go do siebie i pochylił się nad nim delikatnie obmywając policzki chłopaka. Starał się robić to ostrożnie, ponieważ nie wiedział, w którym miejscu dokładnie Taemin się uderzył, a nie chciał sprawić mu niepotrzebnego bólu. Delikatnie uniósł jego podbródek i dokończył oczyszczanie rudowłosego z krwi.
 - Nareszcie przestałeś wyglądać jak psychol. Chodź, idziemy stąd. Chyba, że chcesz siedzieć w męskiej łazience przez resztę dnia.
Taemin zerknął jeszcze raz na zakrwawiony ręcznik, który Minho wrzucał właśnie do śmietnika w rogu. Przed oczami pojawiły mu się obrazy z tamtego wieczora, gdy wylądowali tutaj. Nie wytrzymał. Z jego oczu wreszcie popłynęły łzy.
 - Obiecał... - mruknął przez łzy - Przysięgał, że się będzie mną... opiekować. Obiecał. Obiecał! Obiecał... - rozpłakał się na dobre. Choi nie wiedział co zrobić. Postanowił działać spontanicznie. Przytulił do siebie Taemin'a i wsunął dłoń w jego włosy.
 - Spokojnie, młody. Wszystko będzie dobrze. Masz jeszcze nas... Będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze...
Taemin poczuł jak przed oczami robi mu się ciemno i padł bezwładnie w ramiona Minho.

czwartek, 30 maja 2013

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 7

            Zakupy. Kto ich nie kocha? ;) Jednak shopping z Key-ummą nie do końca należy do relaksujących. W jego wykonaniu to raczej sport wyczynowy. XD Biedny Minnie... Niestety ktoś musiał zostać kozłem ofiarnym. >D Padło na niego. :D Nie martwcie się, Tae przeżyje. 

            Nie było mnie troszku długo. ^^" Byłam w Murzasichle na wycieczce klasowej i nie miałam możliwości napisania notki informacyjnej. Wszystko przez rodzinkę, która wciąż mi przerywała. == No, ale już jestem i mam nowy rozdział! Dziękuję za komentarze, które mnie motywują do działania oraz dziękuję nowym czytelniczkom. ^w^ Arigatou! <3 Ten rozdział jest dla Was! ;*

PS. Trochę internet mi później wysiadł. == PRZEPRASZAM!!! >_< 

II PS. Mam w planach nowe opowiadanie, a poprzednie zamierzam całkowicie usunąć... bo mi się nie podoba. -,- Rozdział trochę krótki... Tak więc, przepraszam za moją długą nieobecność i życzę miłego czytania. ^^

                           *****************************************************

       
                 Taemin chciał umrzeć. Wpaść pod samochód, spaść z ruchomych schodów. Cokolwiek. Jednak najwidoczniej nie był godny tego zaszczytu, ponieważ w drodze do centrum handlowego, jak i w środku nic nie spróbowało nawet zakończyć jego "nędznego żywota". Przymierzył tyle koszulek, spodni, koszul, że miał dość. Niosąc te wszystkie torby starał się obmyślić plan swojej rychłej śmierci.
 - Ej, Minnie żyjesz? - głos Key wyrwał go z zamyślenia. On również miał kilka toreb zakupów.
 - Co? Mówiłeś coś?
Kibum zmrużył oczy.
 - O czym myślałeś? O Minho?
Rudowłosy spojrzał na niego zaskoczony. Nie spodziewał się, że starszy tak szybko go przejrzy.
 - J-ja... nie rozumiem go. - jęknął zrezygnowany - On zachowuje się jakby mnie nienawidził, a jednocześnie pomaga mi, i choćby nie wiem jak chciał to ukryć, martwi się. Co z nim jest nie tak?!
 - Może ma okres? Albo w ciąży jest? - podsunął Kim.
 - Kto go tam wie. Może go jakaś zaciążyła.
 - Albo jakiś.
 - Myślisz, że mógłby to zrobić z facetem? - spytał zdziwiony Taemin.
 - Minnie, kotku, ja mam taką nadzieję. No i mam zamiar wprowadzić w życie plan "2Min". - oznajmił dumnie. Młodszy uniósł jedną brew.
 - Co to znaczy?
Kibum pokręcił głową z dezaprobatą.
 - TaeMIN i MINho. - westchnął podkreślając część "MIN" - Rozumiesz? Jest was dwóch i macie takie same części imion. Dlatego właśnie "2Min". Dwa razy "Min".
Taemin zamyślił się przez chwilę. Uważnie przyjrzał się blondynowi i uśmiechnął szeroko.
 - W takim razie, ja wymyśliłem własny plan!
 - Jaki? - zdziwił się Key.
 - "JongKey". - powiedział z triumfem w głosie Lee.



           Minho spojrzał zniecierpliwiony na zegarek. Jonghyun spóźniał się już piętnaście minut. Umówili się na "męski wieczór". W ich przypadku taki "wieczór" to zazwyczaj całonocna libacja alkoholowa. Przy tym oczywiście dochodziło do wyjawienia największych ich sekretów i problemów. Niestety, żaden z nich nie nadawał się na psychologa, więc po prostu zapominali o nich.
          Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Natychmiast ruszył w ich kierunku.
 - No nareszcie. - mruknął wpuszczając przyjaciela do środka.
 - Nie przesadzaj, stary. Śpieszyłem się!
Minho burknął coś niewyraźnie i przejął od starszego reklamówkę z piwem.
 - Dobra, dobra. Chodźmy do mnie, bo zaraz powinien pojawić się ojciec, a jakoś nie mam ochoty go spotkać.
 - Widzę, że czas na zwierzenia, hmm?
 - Jjong?
 - Tak?
 - Zamknij się.

       Około północy byli już trochę podpici, więc Jonghyun postanowił poruszyć krępujący temat.
 - A jak tam z ojcem?
Minho zmrużył nieco oczy. Kim przełknął ślinę.
 - Rozwodzą się. - mruknął. Jjong nie był specjalnie zaskoczony. Rodzice jego przyjaciela kłócili się od kiedy pamiętał. Właściwie, to czekał na ich rozejście.
 - Rozumiem. - odparł i westchnął cicho. Pociągnął łyk piwa i kontynuował - Chyba nie jesteś specjalnie tym załamany, co?
 - Nie bardzo. Matka po prostu wkurzyła ojca. Ciekawi mnie, czy znajdzie sobie jeszcze jakąś. Jest nadziany, więc żadna mu nie odmówi. - oznajmił i również upił trochę z butelki.
 - Zimny jak zawsze. - zaśmiał się Jonghyun i szturchnął przyjaciela w ramię - A pamiętasz jak Key histeryzował, kiedy się dowiedział, że twój ojciec zdradził twoją matkę? Ile my mieliśmy wtedy lat?
Minho również parsknął śmiechem.
 - Trzynaście. To było jakoś w listopadzie. Zaprosiłem was do siebie, a ojciec akurat bzykał się z jakąś dziwką na schodach przy wejściu.
Kim pokręcił głową na to wspomnienie.
 - Stary, to było obrzydliwe. - jęknął przypominając sobie tamten widok.
 - Dokładnie. Ale to nie mój ojciec uprawiał z matką seks w mojej sypialni. Co nie? - Choi uśmiechnął się wrednie. Jonghyun zbladł.
 - Fuj! Bleee! - krzyknął i zerwał się z miejsca. Wyglądał jakby chodził po nim wyjątkowo obrzydliwy robak. Minho dostał ataku śmiechu. Nie był tylko nieczułym, bogatym chłopakiem. Potrafił się śmiać, ale robił to tylko w towarzystwie Jonghyun'a. Jedynie on wzbudzał w nim takie zaufanie.
 - Ja na twoim miejscu bym wypalił sobie oczy, Bling!
 - Chciałem to zrobić, ale uznałem, że wtedy ominie mnie tyle pięknych widoków. If you know what I mean. - poruszył sugestywnie brwiami.
 - Wiem, wiem. - Choi skończył swoje piwo i oparł się wygodniej na kanapie - A jak tam z Key?
Kim nagle się spiął.
 - Co masz na myśli? - spytał próbując się upewnić o co chodzi Minho.
 - Ostatnio ciężko wam się było dogadać. Niby zachowujecie się normalnie, ale zbyt dobrze was znam. Jest między wami napięcie. Dlaczego?
Jonghyun parsknął śmiechem.
 - Od kiedy TY przejmujesz się nie swoimi problemami?
Minho zgromił go wzrokiem.
 - Takie to śmieszne? Jesteście moimi przyjaciółmi, więc mam prawo wiedzieć co się dzieje, prawda?
Starszy zamilkł. Spojrzał zdziwiony na Choi.
 - Ten chłopak cię zmienia... - mruknął zadowolony.
 - Co mówiłeś? - zapytał młodszy.
 - Nic... - Jonghyun uśmiechnął się do niego i dokończył piwo.


                 Taemin wszedł niepostrzeżenie do pokoju i schował zakupy pod łóżko. Czuł wstyd, że matka i brat nie mają za co żyć, a jego przyjaciel kupił mu drogie ubrania. Nie wiedział jak im to powiedzieć. Bał się, że będą na niego źli. Ledwo wiążą koniec z końcem, a najmłodszy syn ma nosić ubrania znanych marek?
      Nagle ktoś zapukał do drzwi.
 - Proszę. - wychrypiał rudowłosy.
Do pokoju wszedł Taesun.
 - Cześć młody. - zagadnął z uśmiechem starszy.
 - Hej. O co chodzi? - spytał Taemin. Taesun przyjrzał mu się z zainteresowaniem.
 - Nic szczególnego. Gdzie byłeś?
 - Z Key. Rozmawialiśmy.
 - O czym?
 - O niczym.
Zapadła między nimi niezręczna cisza. Zanim którykolwiek zdążył ją przerwać, rozległ się huk. Pobiegli na korytarz. Nie spodziewali się tego co tam zobaczyli.

środa, 24 kwietnia 2013

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 6

                      Coś długo mnie nie było, nie? Przepraszam Was! T_T To nie zależało ode mnie. Ostatnio miałam ciężki okres i nie wiedziałam co napisać, żeby nikogo nie załamać. Od pewnego czasu miewam same makabryczne pomysły i nie wiem czy to wina czytanej przeze mnie literatury i oglądanych filmów ("Egzorcyzmy Emily Rose", "Milczenie Owiec", "Kolekcjoner", "The Ring"), czy jest to wina okresu dojrzewania. Nie mam pojęcia. -,- W każdym razie zapraszam na kolejny (spóźniony - gomene!) rozdział! ^^ Jest on mocno przeciętny, ale nic innego nie potrafiłam z siebie wypocić... =.=

PS. Na pocieszenie wspomnę, że ku uciesze niektórych czytelników, Minho... uwaga... *bębny* Zrobi coś miłego! Tada! Nie spodziewaliście się, nie? XD

                            ********************************************************

              Key stał pod drzwiami pokoju Jonghyun'a nie wiedząc co robić. Zapukać? Zapukał. Nikt nie odpowiedział. Może jeszcze śpi... - przeszło mu przez myśl. Mimo to, nacisnął klamkę i wszedł do środka... Od razu tego pożałował. Jonghyun leżał, a właściwie wisiał z łóżka bez koszulki, w samych bokserkach. Miał lekko rozchylone usta, włosy w nieładzie. Kim głośno przełknął ślinę na ten widok. Zacisnął powieki i powoli policzył do dziesięciu.
 - Pięć... sześć... siedem... osiem... dziewięć... dziesięć. - otworzył oczy i zdecydowanym krokiem podszedł do chłopaka zwalając go z posłania. Usłyszał syknięcie z bólu i Jjong poderwał się do góry rozglądając po pokoju.
 - Co? Kto? Gdzie? Key?! - zdziwił się widząc przyjaciela stojącego zaledwie metr od niego. Ten pokręcił głową z politowaniem. Miał już wprawę w powstrzymywaniu przy nim naturalnych reakcji.
 - Nie, Zajączek Wielkanocny. - prychnął Kibum.
Jonghyun powoli się przeciągnął eksponując swoje idealnie zarysowane mięśnie.
 - To już Wielkanoc? - uśmiechnął się unosząc jedną brew.
 - Idiota. - burknął Key wywołując u starszego atak śmiechu. Sam nie wiedział, dlaczego szatyn się śmieje, ale niewiele go to obchodziło. Ważne, że zachowywał się jak wcześniej. Sprzed jego snu...
 - Chcesz coś do picia? - spytał Jjong wlokąc się do drzwi.
 - Nic nie chcę. Idź się lepiej ubierz, a ja zrobię ci na śniadanie coś co da się zjeść. - mruknął Kibum sięgając do szafy starszego i szperając w niej przez chwilę. Wreszcie wyciągnął z niej ciemne rurki, granatową bluzkę z kolorowym napisem i jakąś bieliznę. Jonghyun zaczerwienił się nieco.
 - Bummie, nawet bieliznę musisz mi wybierać? - jęknął szatyn, ale wziął ubrania i poszedł do łazienki. Tymczasem młodszy skierował się do kuchni w celu przygotowania dla przyjaciela śniadania. Dzień jak co dzień...


           Taemin przetarł zaspane oczy i rozejrzał się po pokoju. Nagle zauważył, że jego telefon miga. Zerknął na wyświetlacz. Nie znał numeru. Odchrząknął i odebrał nie wiedząc czego się spodziewać.
 - Słucham? - zaczął nie pewnie.
 - Zaraz będę u ciebie kurduplu. - odezwał się czyjś głos po drugiej stronie. Tae wytężył umysł zastanawiając się skąd go zna. I nagle go oświeciło.
 - CHOI MINHO?! - krzyknął do słuchawki.
 - Nie wrzeszcz dzieciaku! A kto niby? Zajączek Wielkanocny? Ubieraj się, jestem prawie pod twoim domem. - powiedział, a następnym co Lee usłyszał był sygnał. Zastygł na moment próbując zrozumieć zaistniałą sytuację. Nagle jakby się obudził. Biegiem wyjął ubrania z szafy i popędził do łazienki. Ubranie się zajęło mu pięć minut. Następnie pobiegł do kuchni i w pośpiechu zjadł suchą bułkę. W pewnym momencie zatrzymał się... Chwila... czemu ja się spieszę?! Jak Choi chwilę poczeka to nic mu się nie stanie. - prychnął w myślach i spokojnym krokiem poszedł do łazienki w celu poprawienia fryzury. Oczywiście po chwili usłyszał jak ktoś dobija się do jego drzwi. Nie musiał pytać, żeby wiedzieć kto.
         Stwierdzając, iż nie ma już nic do poprawienia, zbiegł szybko na dół po schodach. Po drodze chwycił jeszcze swoją torbę na ramię i ubrał buty, po czym otworzył drzwi frontowe. Stał za nimi, nie kto inny, jak Choi Minho - znudzony, najwyraźniej zdenerwowany i kręcący ze zrezygnowaniem głową.
 - Dłużej już się nie dało? - spytał sarkastycznie, unosząc jedną brew.
 - Mogłeś wcześniej zadzwonić, a nie na ostatnią chwilę... - burknął Taemin zamykając za sobą drzwi i schodząc pospiesznie po schodkach.
 - Szacunku trochę! Masz mi mówić "hyung"! - warknął starszy nie patrząc nawet w stronę Lee. Ten zatrzymał się gwałtownie i odwrócił do tyłu. Był zaskoczony i zdezorientowany.
 - A-ale... dlaczego akurat... - zaczął się jąkać nie rozumiejąc do końca zachowania Minho.
 - Bo ja tak chcę. Masz mi mówić "Minho-hyung". Koniec dyskusji. I nie ma to być tylko "kiedy ktoś patrzy". Jestem twoim hyung'iem i masz mieć do mnie szacunek dzieciaku. - zakończył swój monolog i ruszył przed siebie wymijając młodszego.
 - Choi... Minho-hyung! - Taemin w ostatniej chwili się zreflektował i pobiegł za swoim... hyung'iem?


         Minho sam nie wiedział co go zmusiło do przyjścia po tego dzieciaka. Z niepokojem stwierdził tego poranka, że się o niego... martwi? Jednak szybko wybił sobie ten pomysł z głowy, uważając, że chce po prostu uprzykrzyć młodszemu życie. Miał już nawet parę pomysłów jak to zrobić najskuteczniej...
Brunet czuł satysfakcję, kiedy słyszał z ust Taemin'a "Minho-hyung". Natychmiastowo robiło mu się cieplej. Nie miał pojęcia od czego to, ale zaczął się zastanawiać nad pójściem do lekarza.
 - A tak właściwie, to dlaczego po mnie przyszedłeś, hyung? - spytał Lee patrząc na Minho tymi swoimi szczenięcymi oczami w kolorze płynnej czekolady. Choi czuł, jakby mógł się w nich utopić.
 - Miałem taki kaprys, więc przyszedłem. Nie zastanawiaj się tylko idź. - odburknął w odpowiedzi.
 - Rozumiem. - mruknął rudowłosy i odwrócił wzrok na drogę przed sobą. Minho dałby sobie rękę uciąć, że słyszał w jego głosie zawód. Uznał jednak, że to tylko jego wymysł i zignorował dziwne uczucie kłębiące się w klatce piersiowej.



                  Oczy prawie wyszły Key z orbit, kiedy zobaczył Minho idącego wraz z Taemin'em do szkoły. Od razu szturchnął Jonghyun'a, który na ten widok wypluł spożywaną akurat colę.
 - Uważaj na ciuchy, bo jak się ludziom pokażesz?! - zganił go Kibum. Ten parsknął śmiechem i potargał młodszego po głowie, niszcząc jego idealnie ułożoną fryzurę. Oberwał za to w ramię i aż syknął z bólu. Co jak co, ale Kim Kibum jak chciał, to potrafił przywalić - Uważaj kretynie! Zniszczyłeś mi fryzurę! Teraz poprawiasz! - warknął zły. Na twarzy Jonghyun'a tradycyjnie pojawił się dinozaurzy uśmiech.
 - Już, już księżniczko. - odparł rozbawiony i zaczął poprawiać włosy młodszemu. Key natychmiast zrobił się cały czerwony. Gdyby był w komiksie, z jego uszu buchałaby teraz para, a sam wyglądałby jak dorodny pomidor. Odsunął od siebie rękę starszego i przyspieszył, a właściwie pobiegł w kierunku Taemin'a i Minho.
 - Minho! Minnie! - zawołał. Obaj jego przyjaciele odwrócili się. Lee posłał mu promienny uśmiech, a Choi tylko mruknął coś w stylu: "Cześć". Key zlustrował go uważnie wzrokiem. Ciekawiło go, dlaczego ci dwaj szli razem.
 - Co jest? - spytał Minho, który zauważył, że przyjaciel przygląda im się od dłuższej chwili.
 - Nic, nic. Po prostu jestem mile zaskoczony. - odparł Kibum z triumfalnym uśmieszkiem na ustach.
 - Czemu? - zdziwił się Taemin przechylając głowę w bok.
Blondyn odchrząknął i zaczął swoją wypowiedź:
 - Iż, gdyż, ponieważ idziecie sobie RAZEM do szkoły, a Minho nawet nie wygląda jakby mu to przeszkadzało. W dodatku widzę, że zeszła ci odrobinę opuchlizna. - wskazał na nadgarstek Taemin'a znajdujący się niebezpiecznie blisko ręki Choi. Specjalnie zwrócił na to uwagę. Osiągnął zamierzony cel, ponieważ Tae zerknął w dół i szybko odsunął się od starszego chłopaka z zakłopotaniem, obficie się przy tym rumieniąc. Minho oczywiście nic nie zauważył, ponieważ był bardziej zainteresowany swoimi myślami niż tym co działo się wokół. Z zamyślenia wyrwał go głos Kibum'a:
 - MINHO! Obudź się królewiczu!
Brunet zerknął na niego lekko zdezorientowany. Key pokręcił głową z politowaniem.
 - Co się stało? - spytał Choi mrugając szybko oczami.
 - Dziecko oknem wyleciało. - mruknął Kibum wyraźnie obrażony.
 - To idź i je pozbieraj. Ja lecę, bo muszę być wcześniej. - oznajmił Minho i odszedł.
 - Co z nim jest nie tak? - westchnął Jonghyun drapiąc się po potylicy. Od pewnego czasu zastanawiało go zachowanie przyjaciela. Niby był jak zawsze - pewny siebie, milczący, sarkastyczny, ale miał też w sobie coś nowego. Coś, czego określić nie potrafił. A może nawet nie chciał.


              Minho zaczynał czuć, że zaistniała sytuacja zaczyna go przerastać. Nogi same go poniosły do męskiej łazienki, gdzie ochlapał twarz zimną wodą. Martwił się o swoje zdrowie psychiczne. Nie wiedział dlaczego w ogóle przyszedł po tego dzieciaka. Chyba nie był do końca trzeźwy, kiedy wychodził z domu.
       Nagle drzwi od łazienki otworzyły się i stanął w nich Jonghyun.
 - Hej, stary. Co jest z tobą ostatnio? - zapytał opierając się o umywalkę.
 - Nie wiem o co ci chodzi. - burknął Choi.
 - Ech, doskonale wiesz o czym mówię. - westchnął Kim kładąc dłoń na ramieniu przyjaciela - Pamiętaj, że zawsze możesz przyjść do mnie i pogadać. A jak nie, to porozmawiaj z Tae. Ten dzieciak jest naprawdę mądry i rozmowa z nim dobrze ci zrobi.
Minho spojrzał na niego zdziwiony.
 - Rozmawiałeś z nim?
 - Tak.
 - Po co?
Jonghyun zawahał się chwilę.
 - Nieważne. Musiałem załatwić pewną sprawę i nie wiedziałem jak. W każdym razie, Taemin nie jest takim naiwnym dzieciakiem za jakiego go masz. Jeśli masz problem, to on pomoże ci najlepiej.
Tymi słowami starszy zakończył rozmowę, a następnie wyszedł z łazienki zostawiając w niej zdezorientowanego Minho.



           - Idziemy na zakupy Minnie! - wrzasnął Kibum rzucając się na młodszego. Nie obchodziło go to, iż stali na środku korytarza, a ludzie patrzyli na nich jak na wyjątkowo ciekawy okaz w muzeum.
 - Jakie zakupy? Po co? - zdziwił się Taemin.
Key prychnął.
 - No, takie w sklepie! Musimy kupić ci jakieś porządne ciuchy. Mi też przydałoby się odświeżyć garderobę...
 - Ale czemu? - przerwał mu rudowłosy.
 - A czy zawsze musi być jakiś powód? Nie możesz w kółko chodzić w tym samym!
Lee przewrócił oczami.
 - Key, ja nie mam pieniędzy! Wiesz przecież jaka jest moja sytuacja finansowa. Nie mogę tak bez powodu wychodzić na zakupy, kiedy chcę!
Kim parsknął śmiechem. Nie była to reakcja, której spodziewał się młodszy.
 - Proszę cię! Przecież ja zapłacę! - oznajmił wesoło blondyn i pociągnął Taemin'a za rękę.
      

piątek, 29 marca 2013

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 5

                      Piąty rozdział. Cieszcie swe oczy. Ktoś tu bardzo chciał JongKey. ;) Więc postanowiłam zrobić taki mały Dzień Dobroci Dla Zwierząt i będzie scena, której zabrakło w poprzednim parcie. Ktoś pamięta o co chodziło? >w< Dziękuję, że nikt mnie nie pobił. XD Póki co jeszcze nie jestem zmęczona życiem, ale jak coś się w tym temacie zmieni to dam Wam znać. ;D No i myślałam, że coś mnie trafi jak pisałam ten rozdział. Coś mi się popsuło i nie chciał się zapisać, wyłączał się, nie mogłam zobaczyć podglądu... ;/ Wkurzyłam się i usunęłam cały i pisałam od nowa, więc to co tutaj widzicie to beznadziejna namiastka tego co chciałam Wam dać. -,-Tymczasem dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują moje wypociny. ^^ Wasze opinie wiele dla mnie znaczą. No i oczywiście zachęcam do dalszego komentowania! ^w^

                       *************************************************************

               Key rzucił się na łóżko. Był wykończony. Kac dał mu już spokój, ale męczył go pewien sen, który miał poprzedniej nocy...

                      Przyszli do Minho. Wokół pachniało alkoholem. Onew rozmawiał o czymś z brunetem. Key nie wiedział o czym, ponieważ jego wzrok jak i cała reszta zmysłów były skupione na pewnej osobie turlającej się po podłodze. Jonghyun myślał, że jest naleśnikiem. Gdyby Kibum był wtedy trzeźwy, zapewne uważałby to za dziecinne i głupie. Jednak wypił więcej niż trochę, więc patrzył na niego pożądliwym wzrokiem. Miał ochotę się na niego rzucić, ale wiedział, że nie może. 
     Wtedy starszy podszedł do niego i uklęknął na jednym kolanie. Nazwał go Julią. Blondyn nazwał Jjong'a Romeem. Próbował pomóc przyjacielowi wstać, jednak zachwiał się i upadł na niego. Leżeli tak chwilę, dopóki nie pojawili się Minho i Onew. Pomogli mu przenieść się na kanapę. Onew zapytał go ile jeszcze chce to znosić. Wiedział o co chodzi, ale udawał, że nie rozumie. Hyung poszedł razem z Minho do kuchni.
           Na kanapie usiadł również starszy Kim. Czuł jego odurzający zapach łączący się z aromatem alkoholu. Chciał się odkochać, ale z czasem zapadał się w tym uczuciu coraz głębiej. Bolało go to. Był bezradny. Nikt nie mógł mu pomóc. Jonghyun był jego małym nałogiem. 
          "Starałem się..." - przeszło Kibum'owi przez myśl zanim zrobił to, co zrobił. Pocałował go. Delikatnie objął jego wargi swoimi. Zaczął się powoli na nich poruszać. Jonghyun odwzajemnił pocałunek po ułamku sekundy. Objął niezdarnie młodszego, żeby zmniejszyć jeszcze dystans między nimi. Gest przestał być delikatny, a stał się bardziej zachłanny. Jakby czekali na to całe swoje życie. Jjong przejechał językiem po wargach Key. Ten rozchylił usta pozwalając mu wedrzeć się do środka. Pewnie pocałunek trwałby jeszcze dłużej, gdyby do pokoju nie wrócili Choi oraz Lee. Obaj Kim'owie momentalnie oderwali się od siebie i odsunęli na dwa różne końce kanapy. 
           Jednak tylko jeden z nich był świadomy całego zajścia. Drugi uznał, że to sen. Marzenia się przecież tak szybko nie spełniają.

Przetarł oczy zmęczony. Miał dość. Uważał, że takie sny wcale nie wpływają dobrze na urodę. Denerwował się dodatkowo, a to wcale nie dobrze. Powinien się wyluzować. 
         Wstał i podszedł do lustra. Wyglądał jakby dopiero wstał z łóżka. Wciąż przeżywał swój sen. Najbardziej denerwowało go to, że nic takiego nie zdarzyło się naprawdę. Key niemalże czuł usta szatyna na swoich. Jego oddech. Jego język. Jego dłonie na swoim ciele. Chciał przestać o nim myśleć, ale nie potrafił. Z każdą chwilą zatracał się coraz bardziej w tym zgubnym uczuciu. Poczuł, że musi z kimś porozmawiać. Wybrjedyny sensowny kontakt w swoim spisie i wcisnął zieloną słuchawkę. Czekał. Usłyszał sygnał. Pierwszy. Drugi...
 - Halo? - usłyszał po drugiej stronie.
 - Minnie? - spytał niepewnie.
 - Key-umma! Coś się stało? Czemu masz taki dziwny głos? - ton chłopaka zmienił się na bardziej żywy.
 - Nic szczególnego. Masz czas? 
 - Akurat nie mam nic do roboty. Minho dał mi jeden dzień wolnego. Wiesz... ten wypadek na korytarzu... - mruknął Taemin cicho. Kibum oczami wyobraźni widział rumieniec na jego twarzy.
 - Za pół godziny w parku niedaleko twojego domu? 
 - Możesz na mnie liczyć.  
            
               Spotkali się w umówionym miejscu. Key już na niego czekał. Taemin zauważył, że starszy jest zdenerwowany. Czuł, że wie o co chodzi.
 - Cześć Minnie. - przywitał się Kibum beztroskim głosem, obejmując młodszego.
 - Key-umma. O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - Tae postanowił od razu zacząć temat. 
Kim westchnął. Widocznie Taemin'a nie da się oszukać udając dobry nastrój.
 - To... delikatna sprawa... 
 - Powiedz mi. - poprosił Lee, kiedy usiedli obok siebie na ławce.
 - Ja... miałem sen. Z Jonghyun'em w roli głównej. Zapewne już wiesz jaki był.
Taemin ledwo powstrzymał się przed parsknięciem śmiechem. Czyżby musiał wysłuchiwać tego samego od nowa?
 - Co się działo w tym śnie? - spytał Tae i tak znając jego przebieg.
 - P-po-po... pocałowaliśmy się. Ale to nie był taki niewinny buziak! To było... mocne... Ja cały czas czuję jakbym naprawdę się z nim całował. Ten sen był tak realistyczny, że...
Rudowłosy zastanawiał się czy powiedzieć starszemu, że to nie był sen. Jednak uznał, że mimo iż, miłości czasem trzeba pomóc, nie można jej wyręczać we wszystkim! Poza tym, Jonghyun nie wyglądał jakby chciał, żeby Key się dowiedział.
 - Skoro sen ci się podobał to o co cała afera? Przecież nic takiego się nie stało, prawda? Założę się, że to nie był pierwszy tego typu sen, więc podejrzewam, iż chodzi o coś głębszego, prawda? - Taemin uśmiechnął się pokrzepiająco. Kibum westchnął.
 - Jesteś taki uroczy... i bystry. Przejrzałeś mnie. Było w tym śnie coś niepokojącego...
Lee spojrzał na niego pytająco.
 - Czuję się jakby to wszystko działo się naprawdę. Jakby na serio mnie pocałował... a raczej ja jego... Boję się. Teraz nie wiem jak spojrzę mu w oczy, bo za każdym razem będę przypominał sobie mój sen i...
 - Spokojnie. Nie martw się na zapas! Na pewno nie jest tak źle jak myślisz. - odparł spokojnie Taemin.
 - Może masz rację... jednak mimo wszystko, coś we mnie pękło. Ten sen zmienił wszystko. Nie potrafię się przy nim zachowywać tak jak zawsze. 
Lee ledwo powstrzymywał się przed wyznaniem Key prawdy. Nie chciał zawieść Jonghyun'a. Chłopak mu zaufał co znaczyło wiele dla Taemin'a.
 - Według mnie, powinieneś szczerze porozmawiać z Jonghyun'em. - oznajmił rudowłosy - To jedyny sposób, żeby rozwiązać tą sytuację. 
Kibum spojrzał na niego jakby ten nagle wyznał mu, że jest w ciąży bliźniaczej. Na jego twarzy malowało się przerażenie.
 - Nie! Nie mogę! - pisnął starszy - Musiałbym mu powiedzieć co czuję. Nie podejdę przecież do niego i nie powiem: "Hej Jjong, jak coś to się w tobie zakochałem, ale nie martw się! To nic takiego! Po prostu śni mi się po nocach, że liżemy się na kanapie. Mam nadzieję, że nie zmieni to naszych relacji!" - zakpił Key.
 - Rób co chcesz. Przecież nie musisz mu wspominać o tych snach. Po prostu wysłuchaj co on ma ci do powiedzenia. - odparł Taemin zeskakując z ławki i idąc dwa kroki przed siebie. Kibum podążył za nim nie odrywając od młodszego wzroku.
 - Ty coś wiesz. - bardziej stwierdził niż zapytał. Lee zatrzymał się. Chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. W końcu odwrócił się i spojrzał starszemu w oczy:
 - Nawet jeśli coś wiem, to nie mogę ci powiedzieć. Przepraszam.
Kibum przez chwilę wyglądał na obrażonego, ale po chwili uśmiechnął się promiennie.
 - Dzięki Minnie. Za wszystko. No i powiedz, jak nadgarstek? 
Uśmiech zniknął z twarzy Taemin'a. Opowiedział starszemu dokładnie wszystko cco wydarzyło się tego dnia, kiedy Choi odprowadzał do domu.
               

                      Minho siedział na łóżku w swoim pokoju. Przed oczami wciąż miał twarz Taemin'a oraz jego nienawistne spojrzenie. Uśmiechnął się posępnie.
 - A więc teraz mnie nienawidzi? Chociaż... to w sumie nic nowego. Właściwie, niepotrzebnie się przejmuję. To tylko mały, wkurzający dzieciak. Nic dla mnie nie znaczy. Ale, czy dokuczałbym komuś kto jest dla mnie nikim? Ech... to skomplikowane. I jeszcze gadam sam do siebie. Zajebiście! Ma ktoś numer do psychiatryka? - zakpił sam z siebie. 
              Co było najgorsze? Nie rozumiał dlaczego nie potrafił zostawić Taemin'a na korytarzu. Bał się o swoją opinię? Nie. Ludzie go kochali, bo miał kasę, a nie dlatego, że był miły. I czemu go podnosił? Przecież Lee poradziłby sobie sam. Nie miał zwichniętej kostki, tylko nadgarstek. To nie w jego stylu - pomagać komuś chociaż ta osoba nie potrzebuje pomocy. 
 - MINHO! KTOŚ DO CIEBIE! - krzyknęła z dołu jego mama. 
Chłopak niechętnie wstał z łóżka i poczłapał na dół. Rodzicielka pokręciła głową z dezaprobatą lustrując go wzrokiem od stóp do głów. Rzeczywiście - chłopak miał na sobie pogniecione ubrania, a włosy pozostawione w nieładzie sprawiały, że wyglądał na zmęczonego. 
 - Zapomniałem się przebrać. - mruknął chłopak uznając to za najlepszy argument. Zerknął na osobę za plecami matki. Miała na sobie obcisłe, różowe rurki i grzeczny, szary sweterek. Czarne włosy opadały jej kaskadą na ramiona. Na szyi miała chustę w kwiaty. Była śliczna, ale taka... zwyczajna. Takich jak ona było wiele, więc chchłopak nie pamiętał do końca jej twarzy. Zastanawiał się co ją przyprowadziło do jego domu.
 - Dzień dobry, Minho. Możemy porozmawiać? - dziewczyna uśmiechnęła się zachęcająco. Choi niechętnie skinął głową.
- No dobra. Jeśli to coś ważnego, to wejdź.

           Kiedy siedzieli już w pokoju chłopaka, czarnowłosa odezwała się:
 - Zapewne nie pamiętasz jak mam na imię, prawda? 
 Minho zmarszczył brwi. W głosie dziewczyny nie było żalu. Co najwyżej smutek.
 - Więc mi powiedz jak się nazywasz. 
Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
 - Nazywam się Kim Taeyeon. Jestem starszą siostrą Jonghyun'an'a.
Choi był coraz bardziej zdezorientowany. Rzeczywiście - kojarzył tą dziewczynę.
 - Czego chce ode mnie starsza siostra Jonghyun'a?
 - Pomocy. - oznajmiła czarnowłosa. 
Brunet skrzyżował ręce na piersi i oparł się o ścianę. Westchnął przeciągle.
 - W czym niby?
 - Boję się o Jjong'a. Coś z nim nie tak. Ostatnio siedział w pokoju i słyszałam jak mówił sam do siebie. Nie wiem co dokładnie, ale co chwilę padało nazwisko Kim Kibum'a. Nie wiem co mam o tym myśleć. Mój brat nie jest gejem, prawda? - spytała. W jej głosie Minho wyczuł nadzieję. 
       Sam Choi nie był już do końca pewny jak ma to odebrać. Właściwie Jonghyun i Key zachowywali się jak stare małżeństwo z pięcioletnim stażem, trójką dzieci, psem i kotem. Jednak Jjong nigdy nie wyglądał na geja. Każdy kto go zna powiedziałby, że to stuprocentowe hetero. Mimo to, od poprzedniego wieczora, starszy Kim zachowywał się inaczej. W szkole ani słowem nie odezwał się do Kibum'a co już samo w sobie mogło być uważane za dziwne. Ci dwaj byli raczej nierozłączni. Dlatego też, nawet ktoś taki jak Minho zainteresował się tą sprawą. Jednak nie chciał tego pokazywać. Postanowił podejść do tego ostrożnie.
 - Key i Jjong od zawsze są najlepszymi przyjaciółmi. Czasami zachowują się jak stare małżeństwo, ale wątpię czy Kibum'owi udało się go "zgeić". Powiedziałbym, że to graniczy pomiędzy mało prawdopodobnym a niemożliwym. Dlatego nie martw się. Orientacja twojego brata raczej nie powinna być dla ciebie zmartwieniem. To już wyłącznie jego problem. - oznajmił Minho. Dziewczyna powoli przetwarzała w głowie jego słowa. Po chwili kiwnęła głową.
 - Masz rację. Przepraszam, że zawracam ci głowę. - uśmiechnęła się - Czy mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę? - spytała niewinnie.
 - Jaką?
 - Mógłbyś ich obserwować? Wiem, że nie powinnam cię o to prosić, ale jesteś jedyną osobą, której mogę w tej sprawie zaufać.
Minho podniósł jedną brew.
 - Pierwszy raz słyszę, żeby ktoś mówił, że jestem godną zaufania osobą. Poza tym jest jeszcze Onew. Dlaczego jego nie poprosisz o pomoc?
Taeyeon za zarumieniła się.
 - Jinki... wolałabym go w to nie mieszać...
 - Dlaczego? - zdziwił się Choi.
 - Pewnie jest zajęty. Ma tyle spraw na głowie...
 - A ja niby nie mam?
 - Zapewne również masz wiele rzeczy do roboty. Dlatego przepraszam za zawracanie ci głowy. Powinnam wracać. Jonghyun pewnie już jest w domu. Ktoś musi mu dać obiad, prawda? Ojciec do rana będzie siedział w biurze i pracował nad projektem. Chce wybudować kolejny hotel na wybrzeżu. No, a mama jest teraz u architekta. Obiecała odebrać plany. Więc tylko ja mogę nakarmić tego krasnala. - zaśmiała się cicho - Do widzenia Minho. Mam nadzieję, że masz rację co do Jonghyun'a i Kibum'a.
Minho odprowadził ją do drzwi.
 - Do widzenia, Kim Taeyeon. Mam nadzieję, że więcej nie wyskoczysz do mnie z taka propozycją. - odparł zamykając za nią drzwi. 

          
               Kibum wracał właśnie ze spotkania z Taeminem. Czuł, że zaraz wybuchnie. Miał ochotę pójść wygarnąć tej przerośniętej Żabie. 
 - Jak on mógł tak potraktować Minnie'ego? No jak? Przecież to tylko dzieciak, a on ciągle go miesza z błotem! Ja tego nie rozumiem! - krzyczał do telefonu.
 - Spokojnie Bummie. Nie bulwersuj się tak. Złość piękności szkodzi! - zaśmiał się Jonghyun po drugiej stronie. Wydawałoby się, że pomiędzy nimi jest już w porządku, jednak chłopcy po prostu wzięli sobie do serca rady młodego Lee.
 - Jak mam być spokojny, skoro on go traktuje jak śmieć?! Wykorzystuje go, a dzisiaj nawet mu "pomógł". Taa... już lepiej było jak on mu nie pomagał! Zaprowadził go do domu, a potem wiesz co mu powiedział?! Oznajmił, że Minnie jest "wkurwiającym dzieciakiem"! Nie pojmuję tego! Przecież takiego chłopaka ze świecą szukać! Ale oczywiście Minho nie wierzy w miłość i przeznaczenie! Dla niego to tylko wkurzający dzieciak, który nie zasługuje na jego uwagę! A jeśli to jest miłość jego życia, która spokojnie go mija? - lamentował Kibum. Ludzie na ulicy patrzyli na niego jak na wariata, ale ten nie przejmował się tym. Najważniejszy był teraz problem "2Min" jak to sam nazwał.
 - Przesadzasz Key... naprawdę wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? To nie przejdzie. Nie u Minho...
Słowa starszego Kim sprawiły, że blondyn stanął w miejscu. Z niewiadomych powodów odrobinę zraniły go słowa przyjaciela.
 - Nie przesadzam. Uważam, że Minho marnuje swoją szansę. On widzi w nim tylko przeszkodę, a według mnie oni mogą być razem szczęśliwi. Tylko obaj są za głupi, żeby się do tego przyznać. Znaczy... przynajmniej Żabol...
 - Taemin zakochał się w Minho?! - Kibum usłyszał krzyk w słuchawce.
 - Ciszej bądź głupku! On mu się po prostu podoba...
 - Czyli Taemin jest gejem?
 - Tak mi się wydaje. On nawet łatwo to przyjął. Widać, że już kiedyś się nad tym zastanawiał, bo nie wyglądał na bardzo zdołowanego. No i nie zaprzeczał długo...
 - Czyli, że... A Minho wie?
 - Skąd ma wiedzieć? Nie powiem mu tego, bo to nieuczciwe. Chociaż mnie korci. Jednak chcę, żeby Minnie sam mu powiedział. TY też nie masz nikomu mówić, jasne? Bo nie ręczę za siebie! - zagroził. Rozejrzał się. Ludzie spoglądali na niego lekko przerażeni. Widząc ich miny zreflektował się - Ja już kończę, bo patrzą na mnie jak na wariata. Pogadamy jutro w szkole. 
Rozłączył się i prawie biegiem udał się do domu.