Piąty rozdział. Cieszcie swe oczy. Ktoś tu bardzo chciał JongKey. ;) Więc postanowiłam zrobić taki mały Dzień Dobroci Dla Zwierząt i będzie scena, której zabrakło w poprzednim parcie. Ktoś pamięta o co chodziło? >w< Dziękuję, że nikt mnie nie pobił. XD Póki co jeszcze nie jestem zmęczona życiem, ale jak coś się w tym temacie zmieni to dam Wam znać. ;D No i myślałam, że coś mnie trafi jak pisałam ten rozdział. Coś mi się popsuło i nie chciał się zapisać, wyłączał się, nie mogłam zobaczyć podglądu... ;/ Wkurzyłam się i usunęłam cały i pisałam od nowa, więc to co tutaj widzicie to beznadziejna namiastka tego co chciałam Wam dać. -,-Tymczasem dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują moje wypociny. ^^ Wasze opinie wiele dla mnie znaczą. No i oczywiście zachęcam do dalszego komentowania! ^w^
*************************************************************
Key rzucił się na łóżko. Był wykończony. Kac dał mu już spokój, ale męczył go pewien sen, który miał poprzedniej nocy...
Przyszli do Minho. Wokół pachniało alkoholem. Onew rozmawiał o czymś z brunetem. Key nie wiedział o czym, ponieważ jego wzrok jak i cała reszta zmysłów były skupione na pewnej osobie turlającej się po podłodze. Jonghyun myślał, że jest naleśnikiem. Gdyby Kibum był wtedy trzeźwy, zapewne uważałby to za dziecinne i głupie. Jednak wypił więcej niż trochę, więc patrzył na niego pożądliwym wzrokiem. Miał ochotę się na niego rzucić, ale wiedział, że nie może.
Wtedy starszy podszedł do niego i uklęknął na jednym kolanie. Nazwał go Julią. Blondyn nazwał Jjong'a Romeem. Próbował pomóc przyjacielowi wstać, jednak zachwiał się i upadł na niego. Leżeli tak chwilę, dopóki nie pojawili się Minho i Onew. Pomogli mu przenieść się na kanapę. Onew zapytał go ile jeszcze chce to znosić. Wiedział o co chodzi, ale udawał, że nie rozumie. Hyung poszedł razem z Minho do kuchni.
Na kanapie usiadł również starszy Kim. Czuł jego odurzający zapach łączący się z aromatem alkoholu. Chciał się odkochać, ale z czasem zapadał się w tym uczuciu coraz głębiej. Bolało go to. Był bezradny. Nikt nie mógł mu pomóc. Jonghyun był jego małym nałogiem.
"Starałem się..." - przeszło Kibum'owi przez myśl zanim zrobił to, co zrobił. Pocałował go. Delikatnie objął jego wargi swoimi. Zaczął się powoli na nich poruszać. Jonghyun odwzajemnił pocałunek po ułamku sekundy. Objął niezdarnie młodszego, żeby zmniejszyć jeszcze dystans między nimi. Gest przestał być delikatny, a stał się bardziej zachłanny. Jakby czekali na to całe swoje życie. Jjong przejechał językiem po wargach Key. Ten rozchylił usta pozwalając mu wedrzeć się do środka. Pewnie pocałunek trwałby jeszcze dłużej, gdyby do pokoju nie wrócili Choi oraz Lee. Obaj Kim'owie momentalnie oderwali się od siebie i odsunęli na dwa różne końce kanapy.
Jednak tylko jeden z nich był świadomy całego zajścia. Drugi uznał, że to sen. Marzenia się przecież tak szybko nie spełniają.
Przetarł oczy zmęczony. Miał dość. Uważał, że takie sny wcale nie wpływają dobrze na urodę. Denerwował się dodatkowo, a to wcale nie dobrze. Powinien się wyluzować.
Wstał i podszedł do lustra. Wyglądał jakby dopiero wstał z łóżka. Wciąż przeżywał swój sen. Najbardziej denerwowało go to, że nic takiego nie zdarzyło się naprawdę. Key niemalże czuł usta szatyna na swoich. Jego oddech. Jego język. Jego dłonie na swoim ciele. Chciał przestać o nim myśleć, ale nie potrafił. Z każdą chwilą zatracał się coraz bardziej w tym zgubnym uczuciu. Poczuł, że musi z kimś porozmawiać. Wybrał jedyny sensowny kontakt w swoim spisie i wcisnął zieloną słuchawkę. Czekał. Usłyszał sygnał. Pierwszy. Drugi...
- Halo? - usłyszał po drugiej stronie.
- Minnie? - spytał niepewnie.
- Key-umma! Coś się stało? Czemu masz taki dziwny głos? - ton chłopaka zmienił się na bardziej żywy.
- Nic szczególnego. Masz czas?
- Akurat nie mam nic do roboty. Minho dał mi jeden dzień wolnego. Wiesz... ten wypadek na korytarzu... - mruknął Taemin cicho. Kibum oczami wyobraźni widział rumieniec na jego twarzy.
- Za pół godziny w parku niedaleko twojego domu?
- Możesz na mnie liczyć.
Spotkali się w umówionym miejscu. Key już na niego czekał. Taemin zauważył, że starszy jest zdenerwowany. Czuł, że wie o co chodzi.
- Cześć Minnie. - przywitał się Kibum beztroskim głosem, obejmując młodszego.
- Key-umma. O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - Tae postanowił od razu zacząć temat.
Kim westchnął. Widocznie Taemin'a nie da się oszukać udając dobry nastrój.
- To... delikatna sprawa...
- Powiedz mi. - poprosił Lee, kiedy usiedli obok siebie na ławce.
- Ja... miałem sen. Z Jonghyun'em w roli głównej. Zapewne już wiesz jaki był.
Taemin ledwo powstrzymał się przed parsknięciem śmiechem. Czyżby musiał wysłuchiwać tego samego od nowa?
- Co się działo w tym śnie? - spytał Tae i tak znając jego przebieg.
- P-po-po... pocałowaliśmy się. Ale to nie był taki niewinny buziak! To było... mocne... Ja cały czas czuję jakbym naprawdę się z nim całował. Ten sen był tak realistyczny, że...
Rudowłosy zastanawiał się czy powiedzieć starszemu, że to nie był sen. Jednak uznał, że mimo iż, miłości czasem trzeba pomóc, nie można jej wyręczać we wszystkim! Poza tym, Jonghyun nie wyglądał jakby chciał, żeby Key się dowiedział.
- Skoro sen ci się podobał to o co cała afera? Przecież nic takiego się nie stało, prawda? Założę się, że to nie był pierwszy tego typu sen, więc podejrzewam, iż chodzi o coś głębszego, prawda? - Taemin uśmiechnął się pokrzepiająco. Kibum westchnął.
- Jesteś taki uroczy... i bystry. Przejrzałeś mnie. Było w tym śnie coś niepokojącego...
Lee spojrzał na niego pytająco.
- Czuję się jakby to wszystko działo się naprawdę. Jakby na serio mnie pocałował... a raczej ja jego... Boję się. Teraz nie wiem jak spojrzę mu w oczy, bo za każdym razem będę przypominał sobie mój sen i...
- Spokojnie. Nie martw się na zapas! Na pewno nie jest tak źle jak myślisz. - odparł spokojnie Taemin.
- Może masz rację... jednak mimo wszystko, coś we mnie pękło. Ten sen zmienił wszystko. Nie potrafię się przy nim zachowywać tak jak zawsze.
Lee ledwo powstrzymywał się przed wyznaniem Key prawdy. Nie chciał zawieść Jonghyun'a. Chłopak mu zaufał co znaczyło wiele dla Taemin'a.
- Według mnie, powinieneś szczerze porozmawiać z Jonghyun'em. - oznajmił rudowłosy - To jedyny sposób, żeby rozwiązać tą sytuację.
Kibum spojrzał na niego jakby ten nagle wyznał mu, że jest w ciąży bliźniaczej. Na jego twarzy malowało się przerażenie.
- Nie! Nie mogę! - pisnął starszy - Musiałbym mu powiedzieć co czuję. Nie podejdę przecież do niego i nie powiem: "Hej Jjong, jak coś to się w tobie zakochałem, ale nie martw się! To nic takiego! Po prostu śni mi się po nocach, że liżemy się na kanapie. Mam nadzieję, że nie zmieni to naszych relacji!" - zakpił Key.
- Rób co chcesz. Przecież nie musisz mu wspominać o tych snach. Po prostu wysłuchaj co on ma ci do powiedzenia. - odparł Taemin zeskakując z ławki i idąc dwa kroki przed siebie. Kibum podążył za nim nie odrywając od młodszego wzroku.
- Ty coś wiesz. - bardziej stwierdził niż zapytał. Lee zatrzymał się. Chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. W końcu odwrócił się i spojrzał starszemu w oczy:
- Nawet jeśli coś wiem, to nie mogę ci powiedzieć. Przepraszam.
Kibum przez chwilę wyglądał na obrażonego, ale po chwili uśmiechnął się promiennie.
- Dzięki Minnie. Za wszystko. No i powiedz, jak nadgarstek?
Uśmiech zniknął z twarzy Taemin'a. Opowiedział starszemu dokładnie wszystko cco wydarzyło się tego dnia, kiedy Choi odprowadzał do domu.
Minho siedział na łóżku w swoim pokoju. Przed oczami wciąż miał twarz Taemin'a oraz jego nienawistne spojrzenie. Uśmiechnął się posępnie.
- A więc teraz mnie nienawidzi? Chociaż... to w sumie nic nowego. Właściwie, niepotrzebnie się przejmuję. To tylko mały, wkurzający dzieciak. Nic dla mnie nie znaczy. Ale, czy dokuczałbym komuś kto jest dla mnie nikim? Ech... to skomplikowane. I jeszcze gadam sam do siebie. Zajebiście! Ma ktoś numer do psychiatryka? - zakpił sam z siebie.
Co było najgorsze? Nie rozumiał dlaczego nie potrafił zostawić Taemin'a na korytarzu. Bał się o swoją opinię? Nie. Ludzie go kochali, bo miał kasę, a nie dlatego, że był miły. I czemu go podnosił? Przecież Lee poradziłby sobie sam. Nie miał zwichniętej kostki, tylko nadgarstek. To nie w jego stylu - pomagać komuś chociaż ta osoba nie potrzebuje pomocy.
- MINHO! KTOŚ DO CIEBIE! - krzyknęła z dołu jego mama.
Chłopak niechętnie wstał z łóżka i poczłapał na dół. Rodzicielka pokręciła głową z dezaprobatą lustrując go wzrokiem od stóp do głów. Rzeczywiście - chłopak miał na sobie pogniecione ubrania, a włosy pozostawione w nieładzie sprawiały, że wyglądał na zmęczonego.
- Zapomniałem się przebrać. - mruknął chłopak uznając to za najlepszy argument. Zerknął na osobę za plecami matki. Miała na sobie obcisłe, różowe rurki i grzeczny, szary sweterek. Czarne włosy opadały jej kaskadą na ramiona. Na szyi miała chustę w kwiaty. Była śliczna, ale taka... zwyczajna. Takich jak ona było wiele, więc chchłopak nie pamiętał do końca jej twarzy. Zastanawiał się co ją przyprowadziło do jego domu.
- Dzień dobry, Minho. Możemy porozmawiać? - dziewczyna uśmiechnęła się zachęcająco. Choi niechętnie skinął głową.
- No dobra. Jeśli to coś ważnego, to wejdź.
Kiedy siedzieli już w pokoju chłopaka, czarnowłosa odezwała się:
- Zapewne nie pamiętasz jak mam na imię, prawda?
Minho zmarszczył brwi. W głosie dziewczyny nie było żalu. Co najwyżej smutek.
- Więc mi powiedz jak się nazywasz.
Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Nazywam się Kim Taeyeon. Jestem starszą siostrą Jonghyun'an'a.
Choi był coraz bardziej zdezorientowany. Rzeczywiście - kojarzył tą dziewczynę.
- Czego chce ode mnie starsza siostra Jonghyun'a?
- Pomocy. - oznajmiła czarnowłosa.
Brunet skrzyżował ręce na piersi i oparł się o ścianę. Westchnął przeciągle.
- W czym niby?
- Boję się o Jjong'a. Coś z nim nie tak. Ostatnio siedział w pokoju i słyszałam jak mówił sam do siebie. Nie wiem co dokładnie, ale co chwilę padało nazwisko Kim Kibum'a. Nie wiem co mam o tym myśleć. Mój brat nie jest gejem, prawda? - spytała. W jej głosie Minho wyczuł nadzieję.
Sam Choi nie był już do końca pewny jak ma to odebrać. Właściwie Jonghyun i Key zachowywali się jak stare małżeństwo z pięcioletnim stażem, trójką dzieci, psem i kotem. Jednak Jjong nigdy nie wyglądał na geja. Każdy kto go zna powiedziałby, że to stuprocentowe hetero. Mimo to, od poprzedniego wieczora, starszy Kim zachowywał się inaczej. W szkole ani słowem nie odezwał się do Kibum'a co już samo w sobie mogło być uważane za dziwne. Ci dwaj byli raczej nierozłączni. Dlatego też, nawet ktoś taki jak Minho zainteresował się tą sprawą. Jednak nie chciał tego pokazywać. Postanowił podejść do tego ostrożnie.
- Key i Jjong od zawsze są najlepszymi przyjaciółmi. Czasami zachowują się jak stare małżeństwo, ale wątpię czy Kibum'owi udało się go "zgeić". Powiedziałbym, że to graniczy pomiędzy mało prawdopodobnym a niemożliwym. Dlatego nie martw się. Orientacja twojego brata raczej nie powinna być dla ciebie zmartwieniem. To już wyłącznie jego problem. - oznajmił Minho. Dziewczyna powoli przetwarzała w głowie jego słowa. Po chwili kiwnęła głową.
- Masz rację. Przepraszam, że zawracam ci głowę. - uśmiechnęła się - Czy mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę? - spytała niewinnie.
- Jaką?
- Mógłbyś ich obserwować? Wiem, że nie powinnam cię o to prosić, ale jesteś jedyną osobą, której mogę w tej sprawie zaufać.
Minho podniósł jedną brew.
- Pierwszy raz słyszę, żeby ktoś mówił, że jestem godną zaufania osobą. Poza tym jest jeszcze Onew. Dlaczego jego nie poprosisz o pomoc?
Taeyeon za zarumieniła się.
- Jinki... wolałabym go w to nie mieszać...
- Dlaczego? - zdziwił się Choi.
- Pewnie jest zajęty. Ma tyle spraw na głowie...
- A ja niby nie mam?
- Zapewne również masz wiele rzeczy do roboty. Dlatego przepraszam za zawracanie ci głowy. Powinnam wracać. Jonghyun pewnie już jest w domu. Ktoś musi mu dać obiad, prawda? Ojciec do rana będzie siedział w biurze i pracował nad projektem. Chce wybudować kolejny hotel na wybrzeżu. No, a mama jest teraz u architekta. Obiecała odebrać plany. Więc tylko ja mogę nakarmić tego krasnala. - zaśmiała się cicho - Do widzenia Minho. Mam nadzieję, że masz rację co do Jonghyun'a i Kibum'a.
Minho odprowadził ją do drzwi.
- Do widzenia, Kim Taeyeon. Mam nadzieję, że więcej nie wyskoczysz do mnie z taka propozycją. - odparł zamykając za nią drzwi.
Kibum wracał właśnie ze spotkania z Taeminem. Czuł, że zaraz wybuchnie. Miał ochotę pójść wygarnąć tej przerośniętej Żabie.
- Jak on mógł tak potraktować Minnie'ego? No jak? Przecież to tylko dzieciak, a on ciągle go miesza z błotem! Ja tego nie rozumiem! - krzyczał do telefonu.
- Spokojnie Bummie. Nie bulwersuj się tak. Złość piękności szkodzi! - zaśmiał się Jonghyun po drugiej stronie. Wydawałoby się, że pomiędzy nimi jest już w porządku, jednak chłopcy po prostu wzięli sobie do serca rady młodego Lee.
- Jak mam być spokojny, skoro on go traktuje jak śmieć?! Wykorzystuje go, a dzisiaj nawet mu "pomógł". Taa... już lepiej było jak on mu nie pomagał! Zaprowadził go do domu, a potem wiesz co mu powiedział?! Oznajmił, że Minnie jest "wkurwiającym dzieciakiem"! Nie pojmuję tego! Przecież takiego chłopaka ze świecą szukać! Ale oczywiście Minho nie wierzy w miłość i przeznaczenie! Dla niego to tylko wkurzający dzieciak, który nie zasługuje na jego uwagę! A jeśli to jest miłość jego życia, która spokojnie go mija? - lamentował Kibum. Ludzie na ulicy patrzyli na niego jak na wariata, ale ten nie przejmował się tym. Najważniejszy był teraz problem "2Min" jak to sam nazwał.
- Przesadzasz Key... naprawdę wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? To nie przejdzie. Nie u Minho...
Słowa starszego Kim sprawiły, że blondyn stanął w miejscu. Z niewiadomych powodów odrobinę zraniły go słowa przyjaciela.
- Nie przesadzam. Uważam, że Minho marnuje swoją szansę. On widzi w nim tylko przeszkodę, a według mnie oni mogą być razem szczęśliwi. Tylko obaj są za głupi, żeby się do tego przyznać. Znaczy... przynajmniej Żabol...
- Taemin zakochał się w Minho?! - Kibum usłyszał krzyk w słuchawce.
- Ciszej bądź głupku! On mu się po prostu podoba...
- Czyli Taemin jest gejem?
- Tak mi się wydaje. On nawet łatwo to przyjął. Widać, że już kiedyś się nad tym zastanawiał, bo nie wyglądał na bardzo zdołowanego. No i nie zaprzeczał długo...
- Czyli, że... A Minho wie?
- Skąd ma wiedzieć? Nie powiem mu tego, bo to nieuczciwe. Chociaż mnie korci. Jednak chcę, żeby Minnie sam mu powiedział. TY też nie masz nikomu mówić, jasne? Bo nie ręczę za siebie! - zagroził. Rozejrzał się. Ludzie spoglądali na niego lekko przerażeni. Widząc ich miny zreflektował się - Ja już kończę, bo patrzą na mnie jak na wariata. Pogadamy jutro w szkole.
Rozłączył się i prawie biegiem udał się do domu.