czwartek, 2 kwietnia 2015

ZAWIESZENIE

            Witam wszystkich moich czytelników. Cieszę się, że mogę znów coś do Was napisać. Ostatnimi czasy byłam... cóż... niedysponowana. Przez mój stan psychiczny nie byłam w stanie nic z siebie wypocić. Kto czyta mojego bloga "Moja współlokatorka Depresja", pewnie domyśla się o czym mówię. A jak nie, to niedługo na tamtym właśnie blogu pojawi się post z dokładniejszymi wyjaśnieniami. Podejrzewam, że pewnie Was i tak nie obchodzi mój stan, bo po co się przejmować kimś tak beznadziejnym? Jestem tylko malutką kropelką wody w nieskończonym oceanie. Przerażająca wizja, ale niestety prawdziwa.
     Przejdę do rzeczy. Zawieszam na jakiś czas bloga. Nie daję rady, wzięłam na siebie zbyt wiele i straciłam wiarę w te opowiadania. I tak nikt tego nie komentuje ani nie czyta, więc po co mam pisać? Może jeszcze tutaj wrócę. Nie wiem. Tymczasem blog zostanie w takim stanie w jakim jest. "Open Your Heart" również. Skupiam teraz całą moją uwagę na nowym blogu - "TroubleMaker" [klik] Znajduje się tam jedno opowiadanie i tu większość z Was pewnie zawiodę - jest ono o parze heteroseksualnej. Zero gejów. Null. To znaczy, może pojawi się jakaś postać poboczna o innej orientacji, ale para główna to HyunA (4Minute) i HyunSung (B2ST), którzy nagrali ze sobą dwa albumy jako duet "Trouble Maker". Bardzo bym się cieszyła, gdyby chociaż część z Was na niego zajrzała i powiedziała co o nim sądzi. A najbardziej proszę Was moi Kochani o jedno - nie znienawidźcie mnie. Ja naprawdę nie jestem zła. Po prostu, ja nie wyrabiam psychicznie. Nie szukam litości, czy współczucia, ale zrozumienia. To wszystko. Dziękuję, że byliście ze mną cały ten czas.

                                                                                                     Kocham i całuję - Lilo

niedziela, 22 lutego 2015

"Supernatural" - Part 2

Długo mnie nie było no nie? Ale wróciłam! Wiem, wiem, nienawidzicie mnie i pewnie nikt już nie czyta mojego nędznego bloga, ale mimo wszystko wróciłam z nowym rozdziałem. Bajdełej, mielibyście to wcześniej, ale Blogger mnie nie kocha i usunęło się wszystko co napisałam. 

        ************************************************************************

                 Onew i Minho jechali tak szybko jak tylko mogli. Oczywiście naruszali przy tym kilka przepisów, ale to nie był ich najmniejszy problem. Taemin bladł na kolanach Minho, z każdą chwilą coraz mocniej. 
 - Cholera jasna! Onew, daleko jeszcze? Tae zaraz mi padnie!          
 - Robię co mogę. Ja też się o niego martwię, ale to jeszcze nie powód do paniki. Ty się tak nie zachowujesz, Minho! 
Sytuacja wyglądała coraz gorzej, więc Choi nawet nie miał siły kłócić się z Jinkim. Później najwyżej nawrzeszczy na niego dla zasady. Onew zawsze był dla Minho mentorem i opiekunem. Jednak, teraz brunet poznał jego drugą stronę. Dlaczego Jinki tak traktował Taemina? Zachowywał się jakby ten dzieciak był dla niego zwykłym bagażem. Choi naprawdę chciał go zrozumieć. Starał się. Jednakże, nie wychodziło mu to. W ciągu tych kilku dni przywiązał się do młodszego Lee i sam nie potrafił pojąć jak. Nie chciał go stracić. Stało się dla niego normalnym, widzieć jego twarz po przebudzeniu, czy nawet ratować przed śmiercią. Czuł, że ten chłopak jest w stanie przezwyciężyć wszystko i nie chciał, żeby cierpiał. Za bardzo go to bolało.

               Dojechali kilka minut później. Minho wyskoczył jak poparzony z samochodu i wbiegł do budynku.
 - Tatiana! Will! Pomocy!
Kobieta od razu pojawiła się w korytarzu i pomogła Choi położyć Taemina na kanapie po czym zdjąć mu zakrwawioną koszulkę. Rana wyglądała paskudnie.
 - Lecę po coś do opatrzenia i zaszycia rany. Ty go pilnuj, żeby się nie ruszał jeśli się obudzi.
 - Tak jest.
Tatiana wróciła po kilku minutach trzymając w rękach wszystko co potrzebne. Ostrożnie odkaziła, zaszyła i owinęła ranę opatrunkiem.
 - Teraz niech odpoczywa. Potrzebuje spokoju.
 - Posiedzę przy nim. - odparł Minho łapiąc młodszego za rękę. Kobieta uśmiechnęła się.
 - Na pewno się ucieszy jak cię zobaczy.
 - Prędzej mnie pobije. - zaśmiał się Choi żegnając się z Tatianą - No i co, Tae? Mogłeś teraz siedzieć na lekcjach jak każdy chłopak w twoim wieku. Zamiast tego ścigasz z nami potwory. Nie zasłużyłeś na to, co cię spotkało. Powinieneś mieć lepsze życie. - to mówiąc zasnął, opierając się plecami o kanapę, na której leżał Taemin.

             Kiedy rudowłosy się obudził, pierwsze co zauważył, to fakt, iż nie są w lesie, tylko w domu Willa i Tatiany. Drugą rzeczą było to, że ktoś trzymał go za rękę. I tym kimś był Minho, śpiący obok kanapy. Taemin próbował wstać, ale kiedy się ruszył, poczuł okropny ból. Zauważył również, że nie ma na sobie koszulki, co w związku z byciem trzymanym przez Choi sprawiało, iż Taeminowi robiło się gorąco.
 - Ej, Minho, wstawaj żabo jedna! - szturchnął starszego w ramię. Minho podniósł się powoli i spojrzał na młodszego.
 - Czemu nazywasz mnie żabą i budzisz tak brutalnie? - spytał zaspany chłopak, pocierając oczy. Nagle przeciągnął się i zaczął ściągać z siebie koszulkę, po czym rzucił ją Taeminowi.
 - No, no, no! Nie wiedziałem, że zostałeś ekshibicjonistą, dryblasie.
 - Dla ciebie wszystko. Ubieraj się chudzielcu. - oznajmił Minho posyłając rudowłosemu buziaka w powietrzu.
 - Wariat. - mruknął Taemin, kiedy chłopak wyszedł, po czym ubrał za dużą bluzkę. Kiedy już związał włosy w kitkę, wyszedł z salonu do jadalni, gdzie siedziała reszta łowców - Zebranie? - spytał podchodząc bliżej.
 - Taemin! - Jinki podbiegł do niego - Jak się czujesz?
 - Dobrze, zostaw mnie. - burknął chłopak odsuwając go od siebie.
 - Tae, nie powinieneś wstawać. - zganił go Minho, już w koszulce, wstając - Siadaj.
 - Nie mów mi co mam robić, mięśniaku!
 - Taemin, do cholery jasnej, siadaj na tym krześle, bo posadzę cię sobie na kolana!
 - Nie odważysz się!
Minho podszedł do Taemina, pociągnął go za ramię i usadził sobie na udach. Policzki młodszego przybrały kolor dorodnego pomidora.
 -W takim razie, tak jak mówiłem wcześniej, Taemin zostaje, a ja razem z Minho i Onew pójdziemy zapolować na te paskudztwa. - kontynuował swoją wypowiedź Will.
 - Zabiją was jak tylko wejdziecie do lasu. - odparł młody Lee. Wszystkie oczy skierowały się na niego.
 - Skąd wiesz, Tae? - spytał Choi.
 - Raczej pytanie brzmi, dlaczego masz o nas tak niskie mniemanie, Taeminnie. - sprostował Jinki zakładając ręce na piersi.
 - Wiem to. Po prostu. - odpowiedział rudowłosy - I nie mów tak do mnie. "Taeminnie" miał sześć lat. Teraz jest "Taemin".
 - W takim razie "Taemin", co powiesz na zostanie w domu i nie przeszkadzanie starszym w pracy?
 - Nie mam zamiaru zostawać i patrzeć jak wysyłam was na rzeź. Wiem co to jest, ile tego jest i gdzie to jest. Nie wystarczy ci ta informacja?
Jinki spojrzał na niego z politowaniem.
 - Gdzie niby się tego dowiedziałeś?
 - Od mamy.
Jinki przyłożył dłoń do twarzy i pokręcił głową z niedowierzaniem.
 - Taemin, ona...
 - Wiem, że nie żyje! To nie zmienia faktu, że ją widziałem. We śnie.
Minho zacisnął dłonie na jego talii.
 - Co ci dokładnie powiedziała? - spytał Choi sadzając go sobie wygodniej.
 - Chwila! Ty mu wierzysz? - wtrącił się Jinki, którego od razu uciszyła Tatiana porządnym uderzeniem w potylicę. Ma szczęście, że nie zemdlał, pomyślał Taemin uśmiechając się słabo do kobiety.
 - Kiedy straciłem przytomność, zobaczyłem moją matkę. Powiedziała mi, że w lesie są dwa wendigo. Ich kryjówka jest w północnej części lasu. Byłem tam, widziałem jego... pożywienie. - Taemin skrzywił się na samą myśl o rozerwanym na strzępy ciele leżącym na ziemi. Brakowało mu rąk i nóg. Oczy miało szeroko otwarte, wyglądało jakby krzyk zamarł mu na ustach. Szok jaki wywołał w młodym Lee ten widok już dawno minął. Zastąpiło go obrzydzenie i strach o resztę. Nie chciał, żeby spotkało ich to samo co jego kolegów ze studiów.
 -  Taeminnie, to...
 - Niemożliwe? To dziwne, bo widok martwego ciała znajomego mi chłopaka jakoś ciężko wybić sobie z pamięci, a...
 - Ja mu wierzę. - odparł Minho pewnym głosem. Taemin spojrzał na niego zdziwiony.
 - Serio, dryblasie?
 - Możesz skończyć z tym dryblasem? - żachnął się Choi, przewracając oczami.
 - Czemu? Nie podoba cię?
 - Szczerze? Ani trochę.
 - A więc nie mogę. Wybacz, ale wkurzanie cię weszło mi w krew.
 - Kochany jesteś.
 - Gołąbeczki - wtrąciła się Tatiana - ja rozumiem, hormony, dojrzewanie i te sprawy, ale teraz mówimy o krwiożerczej bestii zamieszkującej nasze lasy. Musimy się jej pozbyć. Skoro Tae mówi, że są dwa wendigo to ja mu wierzę, poza tym dzieciak najlepiej wie gdzie są ich "gniazda".
Taemin uśmiechnął się do niej z wdzięcznością. Chociaż ktoś go rozumiał.
 - Tatiana ma rację. - przytaknął Minho - Ale nie mam serca zabierać ze sobą Taemina, kiedy ten jest w opłakanym stanie.
 - Hej! Ja chyba też mam swoje zdanie w tym wszystkim prawda?! - krzyknął Taemin, po czym od razu się skulił z powodu bólu w klatce piersiowej. No tak. Niezbyt to było przekonujące w jego wykonaniu...
 - Dzieci i ryby głosu nie mają!
 - Mam dziewiętnaście lat, do cholery!
 - Jesteś ranny!
 - W dupie z tym! Idę i tyle!
Minho wiedział, że ta walka jest z góry przegrana.
 - Ale trzymasz się z tyłu, jasne?
 - Jasne, Wasza Wysokość...
Choi zacisnął usta w wąską linię.
 - Nie wkurzaj mnie, Taemin! Nie wychylasz się, czy tego chcesz, czy nie!
Młodszy Lee wstał z jego kolan i spojrzał na niego z dezaprobatą.
 - Despota. - mruknął, ale to był koniec dyskusji. Kompromis.


                 Czarna Impala zatrzymała się przy granicy lasu. Ze środka wysiadło trzech łowców w stanie gotowości. Dzierżąc w dłoniach strzelby, benzynę i zapalniczki ruszyli w kierunku gęstwiny.


                Chodzili po lesie już od godziny, jednak nigdzie nie było śladu nawet jednego wendigo.
 - Chłopaki, to bezsensowne. Te stwory nie są nami w ogóle zainteresowane. - jęknął Taemin, łapiąc się za brzuch i siadając na przewróconym pniu.
 - Dobrze się czujesz? Chcesz odpocząć? - spytał Minho kładąc mu dłoń na ramieniu.
 - Nie, nie trzeba. - odparł Lee strzepując jego rękę - W porządku.
Wstał, otrzepał spodnie i ruszył przodem. W tym momencie dosłownie przed jego oczami przebiegł cień. Cała trójka stanęła w miejscu. Onew przeładował broń.
 - Chyba mamy naszego przyjaciela.
Tym razem usłyszeli hałas za sobą. Rozejrzeli się wokół. Nie było widać żywej duszy. Minho zacisnął dłoń na zapalniczce.
 - Musimy iść do ich gniazda. Tim może jeszcze żyć.
Onew zacisnął pięść na broni.
 - To chodźmy póki nas nie dorwały.

         Taemin doprowadził ich do starej kopalni węgla. Wiedzieli, czuli, że są na miejscu. Tym bardziej, że kiedy doszli, usłyszeli żałosne wycie.
 - Chyba się nas spodziewają. - szepnął Minho robiąc krok w stronę wejścia w mroczne czeluści.
 - Ale my jesteśmy na nich przygotowani. - rzucił Onew - Plan jest taki. Taemin szuka tych dzieciaków, a Minho i ja zajmujemy się wendigo. Zrozumiano?
 - Tak jest! - oznajmił Taemin i pewnym krokiem wszedł do środka. Jeszcze nie wiedział jaki widok go tam spotka.