niedziela, 3 marca 2013

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 3

              Trochę się spóźniłam z rozdziałem. Miałam mały problem i musiałam zająć się koleżanką (jej mama poroniła wczoraj -,-). I jeszcze w dodatku je brat wyjechał z tekstem: "Nie wiem o co taka afera." =,= No myślałam, że zabiję go po prostu! Tak, więc nie do końca zadowolona, ale oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział. Nic się w nim w sumie nie dzieje, ale jest niewielki przełom. XD W nagrodę za czekanie i cierpliwość jest chyba dłuższy. Cóż, mam nadzieję, że przyjmie się równie ciepło co poprzednie. No i dziękuję za sześciu obserwatorów! ;D No i komentarze. Dziękuję! <3

                     ********************************************************                   

                      Stanął w szkolnej bramie i rozejrzał się. Póki co nie widział nikogo z przyjaciół Minho, więc czuł się bezpieczny. Szybkim krokiem wszedł do szkoły i odnalazł Minhyun'a, który właśnie wkładał książki do szafki.
 - O, hej Minnie!
 - Cześć Min. Nie ma ich tu? - spytał z obawą. Minhyun zaśmiał się.
 - Nie, nie ma ich. Nie widziałem nikogo od rana, więc nie masz się o co martwić. Dzisiaj pierwszy dzień pracy, nie? - uśmiechnął się pocieszająco. Taemin zgromił go wzrokiem.
 - Nawet mi nie przypominaj! Po co ja się pchałem? No po co? Mogłem w ogóle nie zwracać na niego uwagi! - jęknął uderzając głową o szafkę. Minhyun znowu parsknął śmiechem.
 - Dramatyzujesz. Mógłbyś grać w jakiejś dramie! Serio! Taka dziewczęca uroda i te twoje problemy...
Taemin prychnął.
 - Bardzo śmieszne! Ostatni raz się tak uśmiałem jak chodnik kosiłem...
 - Musiałeś być nieźle wstawiony Minnie... no, bo wiesz... chodników się nie kosi. - oznajmił takim głosem jakby właśnie oświadczał dziecku, że dzieci nie przynosi bocian. W zamian otrzymał mordercze spojrzenie.
 - Chcesz zginąć? - burknął obrażony i wyjął z szafki buteleczkę z mlekiem bananowym. Wbił słomkę i upił łyk pysznego napoju. Nagle usłyszał westchnięcie. Zerknął na dziewczynę obok. Była zapatrzona w koniec korytarza. Taemin spojrzał w tamtym kierunku i omal nie zakrztusił się mlekiem. Korytarzem szła grupa, na której czele znajdował się Minho wraz z Key, Jonghyun'em oraz Onew. Za nimi szła grupa jakichś kolesi, a całkiem z tyłu banda dziewczyn, które nie mogły oderwać wzroku od swoich ulubieńców. Taemin przez chwilę poczuł się jak w jakimś tandetnym amerykańskim filmie o nastolatce zakochanej w szkolnej gwieździe. Tylko brakowało tego wątku romantycznego... no i nastolatki!
      Tae odwrócił się tyłem do zamieszania i niemalże wsadził głowę do swojej szafki. W duchu modlił się, żeby go nie zauważyli. Poczuł ulgę, kiedy usłyszał, że wrzawa ucichła. Zadowolony, że nikt nie zwrócił na niego uwagi, odwrócił się. I kilka centymetrów dzieliło jego twarz od twarzy osoby, której najbardziej starał się uniknąć.
 - Minnie! - krzyknął Key i przytulił chłopaka do siebie niemalże go dusząc - Wiedziałem, że to on! Mówiłem! - wytknął język do Jonghyun'a. Ten tylko przewrócił oczami i przyglądał się chłopakowi z zainteresowaniem.
 - Nie męczcie go. Tego dzieciaka czeka dzisiaj trochę pracy. - oznajmił ktoś niskim głosem zza pleców Kibum'a. Taemin wzdrygnął się.
 - Przesadzasz Minho! Ja ci nie pozwolę go wymęczyć! Key-umma zadba o to, aby nic mu się nie stało. W końcu nie wiadomo co możesz mu kazać zrobić... - Kibum uśmiechnął się złośliwie. Choi nie odpowiedział. Ruszył przed siebie, nie czekając na przyjaciół. Taemin patrzył na niego nie rozumiejąc co Kim mógł mieć na myśli, skoro brunet tak zareagował. Wolał się jednak nad tym nie zastanawiać. W dodatku teraz miał większy problem. Zaczynał się dusić.
 - D-dusze... się... - wydusił cicho. Kibum nie usłyszał go albo udawał, że nie słyszy. Spróbował w inny sposób. Czuł, że będzie tego żałować - Key-umma, nie mogę oddychać! - jęknął czerwieniąc się i spojrzał na Key swoimi szczenięcymi oczami. Kibum natychmiast wypuścił go ze swoich objęć.
 - Minnie! Mogłeś mówić króliczku! - oznajmił znów przytulając chłopaka (tym razem lekko) i cmokając go w policzek - My już lecimy, ale zobaczymy się później u Żabola! Przyjdziemy zobaczyć czy czasem nie odebrał ci czegoś co raczej trudno potem odzyskać! - uśmiechnął się ciepło i odszedł niemalże ciągnąc za sobą Jonghyun'a, który posłał Taemin'owi przyjazny uśmiech. Tae odwzajemnił ten gest i odetchnął z ulgą, kiedy tamci zniknęli za zakrętem. Minhyun długo powstrzymywał śmiech, ale w końcu nie wytrzymał i roześmiał się. Taemin zmroził go wzrokiem.
 - Bardzo śmieszne! Pff... przyjaciel... Niby taki wspaniałomyślny, ale jak ma się problem to nie pomoże... - prychnął Tae.
 - Prze-przepraszam Taeminnie, ale to silniejsze ode mnie! No i nie wierzę, że nazwałeś go "umma"... - mówiąc to posłał mu przepraszające spojrzenie i odchrząknął powstrzymując napady śmiechu.
 - Nie wytrzymam tuuu... - jęknął Lee uderzając głową w szafkę. Minhyun poklepał go po plecach.
 - Spokojnie. Przecież to nie będzie trwało w nieskończoność! Po jakimś czasie dadzą ci spokój. Wiesz jakie są szkolne gwiazdy. - odparł pocieszająco. Zerknął na zegarek i prawie podskoczył - Dobra, Taemin, wszystko spoko, ale musimy lecieć. Zostały dwie minuty przerwy. Jeśli teraz się nie pospieszymy, to naprawdę będzie z nami źle. Wuefiści są bezwzględni!
Taemin nie odpowiedział tylko poszedł za chłopakiem w kierunku szatni.

         Lee nie ćwiczył, więc usiadł na widowni, na sali gimnastycznej. Nagle zauważył grupę przyjaciół Minho z rzekomym Choi na czele. Mamy z nimi wf? A niech to... - jęknął w myślach Tae. Starał się nie rzucać w oczy. Kątem oka zobaczył, że Key nie ma na sobie stroju. Wuefista wskazał mu widownię. Kiedy Kibum zerknął w górę i zobaczył Taemin'a uśmiechnął się i prawie pobiegł w jego stronę. Lee schował twarz w dłoniach. Wiedział, że to nie pomoże, ale zawsze dawało mu to iskrę nadziei, że Key go nie zauważy.
 - Taemin, co ty tutaj robisz? Dlaczego nie ćwiczysz? - zdziwił się Kibum siadając obok. O dziwo nie rzucił się na młodszego a co ten dziękował Bogu.
 - Ja nie mogę... miałem przeszczep. - oznajmił Taemin starając się nie patrzeć Key w oczy.
 - C-co? - starszy był co najmniej zaskoczony.
 - Miałem przeszczep serca. - odparł Tae bardziej pewnym siebie głosem. Kibum objął go ramieniem i pogłaskał po włosach.
 - Jak to się stało? Jeśli mogę wiedzieć, oczywiście...
 - Pewnego dnia okazało się, że mam nieuleczalnie chore serce.Zasłabłem na wuefie. Potrzebne było nowe serce. Dawca znalazł się szybko. Operacja przebiegła pomyślnie i jej rezultat widzisz teraz przed sobą. - Taemin powiedział to wszystko nawet nie mrugając. Nauczył się o tym mówić.

    Kibum przez chwilę nie wiedział co powiedzieć. Stał tylko skołowany i patrzył na chłopaka, który tak szybko zasłużył na jego zaufanie. Nie wiedział, że ten miał operację i stracił szansę na normalne życie. Przynajmniej takie były jego odczucia. Jedyne co potrafił w takiej chwili zrobić, to przytulić młodszego, co również zrobił. Czuł jak Taemin się wyrywa, ale właściwie spodziewał się do takiej reakcji ze strony chłopaka. Zawsze go odpychał i nie chciał się zbliżyć. W przeciwieństwie do Kibum'a, któremu zależało na dobrych relacjach z Tae. Polubił go od samego początku. Te wielkie, czekoladowe, szczenięce oczy i uroczą buźkę oraz karmelowe włosy. Do tego pachniał wanilią. Key lubił ten zapach.
 - Nie wiem co mogę ci powiedzieć Minnie. Całe życie przed tobą i nie możesz go zmarnować. Pamiętaj, że przyjaciele zawsze ci pomogą. - oznajmił poluźniając uścisk. Nagle zauważył, że Taemin patrzy na niego inaczej. Jego oczy - zawsze tajemnicze i niedostępne - teraz wydały mu się jeszcze głębsze i bardziej lśniące. Wiedział dlaczego. Łzy, które Taemin powstrzymywał przed wypłynięciem wygrały z jego silną wolą. Spływały powoli po policzkach znacząc na nich mokre ślady. Lee uśmiechnął się z wdzięcznością i odwzajemnił uścisk obejmując starszego.
 - Dziękuję. Naprawdę ci dziękuję Key. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek poznam takich ludzi jak tutaj. Zawsze się ze mnie śmiano, bo wyglądam jak dziewczyna i przepraszam, ale właściwie tego się po was spodziewałem. A tu taka niespodzianka. Dziękuję. Dziękuję z całego serca... Key-umma. - odparł Taemin. Rzadko zdarzało się, żeby się rozklejał. Teraz jednak drżał cały. W ten właśnie sposób działał na niego Kibum. Nawet nie zwracał uwagi na to, że powiedział do starszego "umma". Uznał, że w ten sposób może mu się jakoś odwdzięczyć za miłe słowa, które do niego skierował.
Udało mu się. Kim pogłaskał go po włosach. Czuł satysfakcję z tego, jak nazwał go rudowłosy. Cieszył się, że ten się do niego przekonał.
 - Minnie. Nie musisz dziękować. Od tego są przyjaciele. - oderwał się od niego i spojrzał mu w oczy - No i oczywiście ja nim jestem jeśli jeszcze nie wiesz! - dodał targając włosy młodszego. W zamian uzyskał jego dźwięczny śmiech.
 - Hej, Key! Nie podrywaj nowego! - krzyknął ktoś z dołu. Spojrzeli w kierunku skąd dochodził głos. Osobą, która to krzyknęła był Jonghyun, który teraz uśmiechał się triumfalnie na widok zarumienionej twarzy Kibum'a. Taemin zauważył poruszenie na twarzy przyjaciela.
 - Podoba ci się Jonghyun? - spytał prosto z mostu. Tym pytaniem dosłownie zwalił Kim'a z nóg. Dosłownie, ponieważ ten z wrażenia opadł na siedzenie obok.
 - Skąd wiesz? - wydusił Kibum nie mogąc wyjść z szoku, że młodszy tak szybko go przejrzał.
 - To widać. Jednak on chyba jest ślepy. Reszta też. Nie wiem jak mogli tego nie zauważyć. - Tae uśmiechnął się ciepło i usiadł obok. Key odwzajemnił uśmiech i resztę lekcji obserwowali jak reszta ich klas gra w siatkówkę.

           Taemin nie mógł wyjść z podziwu. Minho miał płynne i zwinne ruchy, a piłkę uderzał z siłą aczkolwiek zawsze trafiał tam gdzie chciał. Wywnioskować to można było z nikłego uśmiechu goszczącego na jego ustach, kiedy udało mu się zdobyć punkt dla drużyny. Musiał przyznać, że starszy wyglądał w tamtym momencie naprawdę korzystnie. Skóra zaczynała błyszczeć od potu, mokra koszulka kleiła się do ciała. Widać było, że był umięśniony, ale nie napakowany. Miał idealne ciało niczym wyrzeźbione przez Michała Anioła lub samego Boga.
        Wtedy Choi postanowił pozbyć się górnego odzienia, które tylko przeszkadzało mu w grze. Taemin wstrzymał oddech na widok jego nagiego torsu. Przypatrywał się każdemu centymetrowi jego klatki piersiowej oraz ramion. Usłyszał westchnienie Key. Zerknął na Jonghyun'a, który również zdążył zdjąć koszulkę.
 - Nie śliń się tak Kibum! - parsknął Tae widząc minę blondyna. Ten tylko prychnął w odpowiedzi:
 - Nie tylko ja dostałem ślinotoku. Czyżby podobał ci się Minho? - zagadnął Kim powodując, że krew rudowłosego zaczyna płynąć w górę przyozdabiając jego policzki rumieńcem.
 - J-ja nie jestem ge-gejem... - mruknął Lee chowając twarz we włosy. Key tylko zaśmiał się w odpowiedzi.
 - A ja jestem Luke Skywalker! - położył na ramieniu Taemin'a rękę - Jeśli podniecasz się na widok chłopaka bez koszulki, oznacza iż jesteś Minnie. Poprawnemu heterykowi nie stanąłby, kiedy kolega zdejmuje górną część odzienia. - oznajmił Kibum zerkając znacząco na krocze młodszego. Ten tylko bardziej się zaczerwienił i podciągnął nogi na siedzenie. Key miał rację.
 - G-gdzie ty się patrzysz? - burknął Tae spoglądając na swoje splecione palce podtrzymujące kolana.
 - Umma może. - Kibum mrugnął do Lee na co ten schował się jeszcze bardziej - No już nie bój się! Nic ci nie zrobię Minnie! Umma obiecuje, że będzie grzeczna i rączki trzyma przy sobie!
Taemin przestał udawać poczwarkę i zerknął na dół. Minho wciąż grał. Stał przy siatce. Był wysoki, więc było mu łatwiej. Tae z lekkim przerażeniem stwierdził, że jak zaraz nie przestanie patrzeć na Choi to znów się podnieci i będzie problem. Na szczęście usłyszał dzwonek.
 - Nie martw się Minnie. Nie powiem nikomu o naszym nowym odkryciu! - rzucił Key schodząc po schodach. Taemin dogonił go i razem postanowili poczekać pod szatnią aż przyjaciele z niej wyjdą. Woleli nie wchodzić do środka ze względu na stan rudowłosego, który wciąż był w lekkim szoku po uświadomieniu sobie czegoś bardzo ważnego.

          Na ostatniej lekcji Minhyun zauważył, że Taemin jest jakiś nieswój. Plątał się przy odpowiedzi, potknął, kiedy szedł do ławki, pomylił długopis z ołówkiem. Zastanawiał się co mogło spowodować u przyjaciela roztargnienie.
 - Ej, Taeminnie. Co jest? - spytał, gdy nauczyciel zaczął pisać coś na tablicy.
 - N-nic...
 - Wiem, że coś jest na rzeczy. Mów. - nalegał. Taemin westchnął i spojrzał przyjacielowi w oczy.
 - Chyba jestem gejem.
Minhyun otworzył szeroko oczy, ale nie powiedział nic. Odchrząknął i przepisał do zeszytu notatkę z tablicy.
 - Kiedy się zorientowałeś? - zapytał w końcu nie mogąc znieść ciszy jaka między nimi zapadła.
 - Na lekcji wf-u. Key mnie uświadomił. No i miał rację, bo ja... ja się... stanął mi. - wydukał w końcu prawie niedosłyszalnie. Minhyun otworzył oczy jeszcze szerzej.
 - P-podnieciłeś się? Kim?
 - Ekhem... Mi-Minho... - oznajmił drżącym głosem. Hwang wyglądał na jeszcze bardziej zszokowanego.
 - Podoba ci się Choi Minho? Serio? - upewnił się.
 - Nie wiem. Chyba nie, ale... dlaczego on? - jęknął młodszy uderzając głową o ławkę. Minhyun nie odpowiedział, tylko wrócił do pisania definicji w zeszycie.

     Po lekcjach Tae czekał na Minho pod szkołą. Mieli razem udać się do domu starszego. Rudowłosy wciąż nie mógł się oswoić z myślą, że nie będzie potrafił zachowywać się przy Choi tak jak zwykle. Drżał lekko. Miał nadzieję, że Key będzie z nimi wracać. Poczuł ulgę, kiedy zauważył blondyna idącego w jego kierunku razem z Minho.
 - Minnie! - pisnął Kibum podbiegając do Taemin'a i przytulając go mocno.
 - Key-umma! - przywitał się Tae. Już nie krępował się używać takich słów wobec Kibum'a. Uznał, że ten chłopak zasługuje na to. Zyskał jego sympatię po jednej rozmowie, więc musiał być wyjątkowy.
 - Od kiedy zostałeś matką? - zdziwił się Choi poprawiając torbę na ramieniu.
 - Zawsze nią byłem! Tylko wreszcie odnalazłem mojego synka! Mojego aniołka! - oznajmił jak najbardziej poważnie Key pocierając niewidzialną łzę pod okiem.
 - Ty jesteś nienormalny Diva... - mruknął Minho kręcąc głową z niedowierzaniem. Czasem zastanawiał się jak wytrzymuje z Kibum'em i jego pokręconymi pomysłami.
     Taemin obserwował ich z zainteresowaniem. Takie sprzeczności charakterów, a mimo to się przyjaźnią. Minho - opanowany, patrzący na ludzi z góry, na pierwszy rzut oka rozpieszczony. Key - impulsywny, pełen energii, przyjazny. Dwa przeciwieństwa, ale mimo to widać było, że są sobie bliscy. Jak bracia. Tak samo reszta ich paczki. Wszyscy zdają się znać od kołyski. Taemin zazdrościł im tego. Sam nigdy nie miał przyjaciół. Dopiero tutaj poznał co tak naprawdę oznacza to słowo. Teraz po prostu szedł za nimi i słuchał o czym rozmawiają co chwila tylko potakując albo kręcąc głową, kiedy ktoś go o coś spytał.

           Wreszcie doszli do domu Minho. Tae, mimo iż widział ten dom wcześniej, wciąż nie mógł wyjść z podziwu. Przywitał się z Carl'em, który był ogrodnikiem w ogrodzie państwa Choi. Następnie weszli do środka. Szedł za Minho starając się nie zbliżać za bardzo oraz nie być zbytnio w tyle. Key zauważył jego poczynania, bo złapał go za rękę i ciągnął za sobą.
 - Jak będziesz odwalał takie cyrki, to nigdy go nie poderwiesz, Minnie. - szepnął mu do ucha. Tymi słowami spowodował u młodszego nagły rumieniec. Na szczęście Minho nic nie zauważył.
 - Nie chcę go podrywać! - jęknął młodszy zasłaniając twarz kosmykami włosów.
 - Jasne, jasne. Jeśli ci się podoba, to walcz o niego. - mruknął z uśmiechem Key zanim weszli do pokoju Choi. Brunet przystanął i zerknął na towarzyszących mu chłopaków.
 - No dobra. To chyba czas oprowadzić Taemin'a po domu. - westchnął przeczesując swoje przydługie włosy - Chodź za mną.

        Oprowadzanie po domu zajęło im mniej czasu niż Lee początkowo przypuszczał. Myślał, że po tej wielkiej posiadłości będą wędrować godzinami, a zrobili to w blisko godzinę. Następnie Minho wysłał Taemin'a do kuchni, żeby zrobił coś do picia. Został w pokoju sam z Key.
      Na początku panowała między nimi niczym niezmącona cisza, jednak Kibum postanowił zmienić ten stan rzeczy i zagadnął:
 - Co o nim myślisz?
Minho na początku wydawał się nie rozumieć pytania, jednak po chwili odpowiedział:
 - Ma dziewczęcą urodę i jest pyskaty. - mruknął przeczesując włosy dłonią.
 - Podoba ci się? - spytał Kibum przybliżając się niebezpiecznie do Choi. Ten tylko spojrzał na niego zdziwiony. Takiego pytania się nie spodziewał.
 - A jak to wygląda? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Nie chciał udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
 - Cóż... ja pierwszy spytałem! - prychnął Key odsuwając się od Minho. Wtedy do pokoju wszedł Taemin niosąc tacę z kubkami z herbatą dla obu chłopaków.
 - Proszę. - położył kubki na biurku i przycisnął tacę do piersi - Coś jeszcze?
Choi wyglądał jakby się chwilę zastanawiał, po czym oznajmił:
 - Nie trzeba. Usiądź. - wskazał mu miejsce obok Kibum'a. Rudowłosy posłusznie usiadł i zaczął zdenerwowany bawić się rękawem. Nie uszło to uwadze Minho.
 - Co taki zestresowany? Boisz się mnie? - spytał nieznacznie rozbawiony.
 - Nie boję się. - prychnął Taemin odwracając wzrok.
 - Oczywiście. Rozumiem. Powiedz w takim razie, jaki jest powód twojego zdenerwowania?
Lee zamilkł. Zastanawiał się jak odpowiedzieć na to pytanie.
 - Jestem pewien, że nie interesuje cię to. - odparł zbierając się na odwagę i patrząc mu prosto w oczy.
Minho wstchnął.
 - Masz rację. Z grzeczności spytałem. Miło, że to zrozumiałeś, bo jakoś nie mam ochoty słuchać o twoich problemach.
Taemin prychnął i przez resztę wizyty w domu Minho nie odezwał się ani słowem.


        Kiedy jego nowy służący wyszedł, Minho zamknął za nim drzwi. Odwrócił się słysząc parsknięcie śmiechem.
 - Coś nie tak Key? - spytał blondyna opierającego się o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersi. Na twarzy Kibum'a widniał zadowolony uśmieszek.
 - Nic, nic. Wyobraziłem coś sobie. - odparł tamten wciąż się uśmiechając. Choi podszedł do niego.
 - Miałeś jakieś sprośne myśli związane z Lee Taemin'em? - zapytał podnosząc do góry jedną brew.
Kibum przewrócił oczami.
 - Nie jestem taki zboczony, żeby rozbierać wzrokiem każdego kolesia jaki się napatoczy... Chociaż muszę przyznać, że jest ładniutki. Jednak nie w moim typie! Chodziło mi o to, że... a nieważne! - machnął ręką i odwrócił się wyciągając telefon z kieszeni - Dzwonimy po chłopaków, żeby przywieźli ze sobą trochę alkoholu?


           Taemin najchętniej pobiegłby do domu, ale z wiadomych powodów nie mógł. Szedł, więc szybko, żeby prędko zostawić za sobą rezydencję państwa Choi. Miał dość. Zapach bruneta, jego oczy, charyzmatyczny głos... wszystko to mamiło jego zmysły do tego stopnia, że nie potrafił się skupić na najprostszych czynnościach jakimi są zmiecenie podłogi w pokoju starszego, czy starcie kurzu.

    Wszedł do domu trzaskając drzwiami. Nie zwrócił uwagi na brata oraz matkę, którzy patrzyli na niego zdziwieni.
 - Taeminnie... - zaczął Taesun kładąc dłoń na ramieniu młodszego brata. Ten obrócił się gwałtownie.
 - Taesun-hyung. - obejrzał się za siebie. Matka stała za nim przestraszona.
 - C-co się stało Taeminnie? - spytała zmartwiona podchodząc do syna i przycisnęła go do piersi.
Chłopak niezgrabnie odwzajemnił uścisk i odsunął się.
 - Nic się nie stało mamo. Nie martw się o mnie. Dzisiaj byłem w pracy pierwszy dzień i po prostu muszę przywyknąć. - oznajmił i poszedł do swojego pokoju nie zwracając uwagi na zdziwiony wzrok matki.

3 komentarze:

  1. No wreszcie mam czas skomentować, nienawidzę szkoły. >///<
    Kurczę, już uwielbiam to opowiadanie, naprawdę. Minnie podbił moje serce, Key jak zwykle mrau. Na pewno wyjdzie Ci z Jjongiem, złotko, mówię Ci. ;-;
    Ale dalej nie lubię Minho. Denerwuje mnie. Mam nadzieję, że się zmienii. :3
    Przepraszam za taki mało składny komentarz i w ogóle taki krótki. ;; Przy kolejnym parcie na pewno się bardziej przyłożę. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jeej:D nieźle jak na razie :D zapowiada się naprawdę fajnie *w* No i moje 2 ulubione szajniowe pairingi :D mnóóóstwo weny i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OOOO Taeminek coś sobie uświadomił ^3^ no może z małą pomocą Key c: podoba mi się i to bardzo ^.^ Fajnie że nawiązał taką relacje z Key, którego bardzo lubię :D jak genialne jak zwykle, idę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń