czwartek, 14 marca 2013

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 4

              No i jest wreszcie - czwarty rozdział!! Hoshi - możliwe, że masz rację co do piątki. Muszę się głębiej zastanowić.
          Lubię pisać o ludziach, którzy trochę wypili, bądź są w trakcie. XD Kocham pisać o draniach. <3 Wielbię czarne charaktery. Dlatego nie zdziwcie się jeśli kilka ich będzie. >D No i jeszcze raz zapraszam na mojego drugiego bloga, do którego link macie na górze jako stronę "kolejny blog". Tam widać mnie trochę rzadziej, ale piszę tam opowiadanie yaoi i hetero oraz wstawiam zdjęcia i różne "rzeczy", które znajdę w internecie. ;D Zapraszam do czytania i komentowania obu blogów! No i oczywiście mam nadzieję, że spodoba Wam się czwarty rozdział. :) KOCHAJMY LUDZKIE NALEŚNIKI!!! <3

 PS. Nie potępiajcie mnie za to co Minho powie w tym rozdziale. Miałam napływ weny i pisałam co mi przyszło do głowy, ale nawet jestem w miarę zadowolona z efektu. Jednak mimo wszystko proszę - NIE BIJCIE!  T______T
                ***************************************************************


             Minho miał mocną głowę do picia. Jednak wchłonął tyle alkoholu, że nawet on nie był do końca trzeźwy. Onew nie pił dużo, bo wiedział, że polegnie. Wypił nie więcej niż dwa piwa niskoprocentowe i odpuścił sobie dalsze jego spożywanie. Jednak co innego jeśli chodzi o Jjong'a i Key. Ci potrafili wypić dużo, więc nawet jeśli Jonghyun miał mocną głowę, to na nic mu się to zdało. W tym momencie turlał się po podłodze i mówił, że jest ludzkim naleśnikiem. Key natomiast siedział obok niego i wpatrywał się w chłopaka jakby chciał go zjeść. Minho i Jinki oczywiście to zauważyli, ale woleli nie komentować. Zwalili wszystko na promile we krwi blondyna.
 - I jak tam Lee Taemin? - zagadnął Onew odgarniając włosy z twarzy.
 - Nie rozumiem pytania. - mruknął Minho spoglądając na swojego hyung'a.
 - Aż tyle wypiłeś?
Choi zmierzył go wzrokiem.
 - A co miałoby z nim być? - spytał w końcu przenosząc wzrok na śpiewających "Odę do radości" przyjaciół.
 - Nie wiem. Ty mi powiedz. Nie działa na ciebie jakoś... inaczej?
Minho przymknął oczy i oparł głowę o oparcie.
 - Nie mam bladego pojęcia, Onew. Nie jestem gejem. A to jest takie małe, pyskate dziecko. Jednak nie potrafię go uderzyć, ani być dla niego miły. Po prostu czuję, że jeśli zrobię dla niego coś miłego, to pociągnę za sobą cały sznur konsekwencji. - odparł brunet wciągając głęboko powietrze. Wszystko co mówił było prawdą. Nikomu innemu by tego nie powiedział. Czuł, że tylko Jinki może go zrozumieć. Był z całej ekipy najstarszy jak i najrozsądniejszy. Jedyną jego słabością były kurczaki, bez których nie potrafił się obejść. Minho dziwił się, że jeszcze mu nie zbrzydły.
 - A podoba ci się? - Lee kontynuował temat.
Choi odstawił puszkę z piwem na stoli przed sobą i zastanowił się chwilę nad odpowiedzią.
 - Jest tylko moim służącym. Między nami nic nie było, nie ma i nie będzie. Dlatego odpuść sobie Jinki. Nie jestem Key co oznacza, że nie jestem gejem wierzącym w miłość. Nie ma żadnego dowodu na jej istnienie. Mój ojciec też podobno kocha matkę, a wciąż ma jakieś panny na boku. W dodatku jego kochanki są w moim wieku lub niewiele starsze. Naprawdę dalej sądzisz, że osoba wychowywana przez takiego ojca powinna wierzyć w miłość? - Minho zakończył swój monolog po czym dopił piwo.

         Tymczasem Key obserwował jak Jonghyun upodabnia się do jedzenia. Nie żeby miał coś przeciwko, ale zwiększało to tylko jego apetyt na usta chłopaka. Chciał się odkochać, ale zakochiwał się coraz bardziej i nie mógł nic na to poradzić. Jakimś niewyjaśnionym sposobem, po pijaku Jonghyun wyglądał jeszcze atrakcyjniej. Kibum'a niesamowicie to denerwowało. Nie potrafił skupić się na najprostszych czynnościach. Zbyt dużo alkoholu i Jonghyun'a.
       Nagle zobaczył, że Jjong zbliża się do niego. Patrzył na Blinga zdezorientowany. Ten jednak uklęknął przed nim i oznajmił:
 - Julio, moja najdroższa z najdroższych! Ucieknijmy razem!
Key był nieco wstawiony, więc z ochotą odpowiedział na to wezwanie:
 - Romeo! Och, Romeo! Jakżebym mogła ci odmówić?
Jonghyun spróbował wstać, ale skończyło się na tym, że stracił równowagę. Kibum spróbował mu pomóc. Niestety (a może i stety) nie uwzględnił tego, że sam niemało wypił, a Jjong jest cięższy od niego. Chcąc, nie chcąc upadł razem ze starszym na ziemię.
     Czuł pod sobą ciepłe ciało Jonghyun'a przyprawiające go o dreszcze. Mimo iż, starszy Kim miał na sobie koszulkę, młodszy czuł wszystkie jego mięśnie. Pożądanie ogarniało go coraz bardziej. Był bezradny. Na szczęście alkohol sprawiał, że nie przejmował się konsekwencjami, a do tego zapach Jjong'a tumanił go do końca. Myślał tylko o nim i jego ciele przyklejonym do jego. Nawet nie próbował wstać.
 - Ratunku! Przygniotło mnie jakieś wyjątkowo lekkie i ładne drzewko! - jęknął Jonghyun. Minho i Onew zerknęli na nich zdziwieni. Nie przypuszczali, że podczas ich rozmowy sprawy zajdą tak daleko. Gospodarz niechętnie wstał i pomógł Key podnieść się z ziemi. Ten pewnie by mu podziękował, gdyby nie fakt, że oderwano go od najseksowniejszego źródła ciepła jakie miał przyjemność dotykać. Opadł na kanapę obok Jinki'ego. Najstarszy jęknął, kiedy Kim usiadł na jego dłoni, a ta wygięła się w złą stronę.
 - Wybacz. - mruknął Kibum i odsunął się odrobinę. Lee westchnął.
 - Długo jeszcze chcesz to znosić?
Kibum spojrzał na niego zdziwiony.
 - O co ci chodzi?
 - Minho i Jjong są ślepi, ale ja widzę co się dzieje. Jesteś głupi Key, ale Jonghyun również jest idiotą. W końcu to zrozumiecie.
Key przeszedł dreszcz. Jednak zanim dotarło do niego co jego hyung powiedział, ten był już obok Minho, który próbował pomóc wstać starszemu Kim.



                   Taemin leżał na łóżku w pokoju pogrążonym w ciemności. Słońce już dawno zaszło, a zastąpił je srebrzysto-biały księżyc. Czuł się jak w jakimś kiepskim filmie albo śnie. Jego marzeniem było móc się wreszcie z niego obudzić.
        Usłyszał pukanie do drzwi. Wstał niechętnie i otworzył. Stał za nimi Taesun. Westchnął i wpuścił starszego brata do środka.
 - O co chodzi? - spytał, kiedy usiedli na jego łóżku.
 - Chciałbym wiedzieć co się z tobą dzieje. Co to za praca? Kto cię zatrudnił? Dlaczego wróciłeś taki zmarnowany? - wypytywał patrząc młodszemu w oczy. Ten natychmiast odwrócił wzrok.
 - Praca jak praca. Zwykła, niepozorna. Znalazł mi ją kolega ze szkoły. Dzisiaj dużo gadali, więc jestem wykończony. Jeśli spodziewałeś się tutaj jakiegoś wątku romantycznego, akcji, czy coś to niestety zawiodę cię - to już cała historia mojego dzisiejszego zmęczenia. Jeszcze jakieś pytania?
Taesun patrzył na brata jakby nie dowierzając jego słowom. Jednak wyglądało na to, że połknął haczyk, bo po chwili uśmiechnął się i wstał. Już wychodził, gdy rzucił na odchodnym:
 - Powodzenia w nowej pracy. Cieszę się, że udało ci się coś znaleźć.
Taemin schował twarz w poduszkę i jęknął. Był zły na siebie za to, że okłamał brata. Jednak wiedział, że gdyby zrobił inaczej, zaczęłyby się pytania, na które on nie potrafiłby szczerze odpowiedzieć. Dlatego wolał skłamać raz, niż wymyślać kilka kłamstw na raz. To było najlepsze wyjście. Przynajmniej tak uważał.

            Zasnął. Obudził go dzwonek telefonu.
 - Słucham... - mruknął do słuchawki.
 - Minnie? Tutaj Key-umma! - usłyszał po drugiej stronie. Zerwał się z łóżka. Skąd on ma jego numer? Słychać było, że nie jest do końca trzeźwy, a w dodatku w tle słychać było jakieś krzyki.
 - Co się tam dzieje? Skąd masz mój numer? - spytał zaskoczony Taemin.
 - Numer spisałem sobie z dokumentów, które wypełniałeś u Minho. A akurat teraz sobie pijemy i chłopaki pomagają Jonghyun'owi wstać z podłogi. Gdybyś ty to widział! On jest cudny nawet, jak jest pijany! - Kibum zaśmiał się do telefonu.
 - Key, powiedz mi, ile wypiłeś? - zapytał Tae kręcąc głową z niedowierzaniem.
 - Kilka butelek...
 - ILE?!
 - Trzy około... albo cztery... - plątał się w odpowiedzi wyraźnie zawstydzony faktem, że młodszy zaraz pewnie na niego nakrzyczy. Tak się również stało.
 - Kim Kibum! Chcesz go poderwać czy wykorzystać?! Jaki ty mi przykład dajesz? Mógłbyś tyle nie pić! Nie wiesz, że to niebezpieczne?!
 - Martwisz się o mnie, Minnie...?
Niemalże widział ten triumfalny uśmieszek na ustach starszego.
 - Lepiej nie pij więcej. Proszę. - mruknął do słuchawki. Odpowiedziało mu milczenie. Jednak po chwili Kibum odezwał się:
 - Skoro mnie tak ładnie prosisz to może przyjedziesz do nas? Wtedy obiecuję, że nic nie wypiję. 
Taemin zagryzł wargę. Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią. Westchnął.
 - Nie mogę. Mama źle się czuje. - wyjąkał.
 - No dobra. ŻAŁUUUJ!
Tae rozłączył się. Podczas rozmowy z Key, w tle słyszał spokojny, charyzmatyczny głos Minho co sprawiło, że zasnął dopiero nad ranem.


         Następnego dnia Taemin nieprzytomny szedł korytarzem. Nagle poczuł, że wpada na coś większego od siebie. Zdezorientowany spojrzał w górę i jego oczy spotkały się z ciemnymi źrenicami Jonghyuna.
 - Cz-cześć. - mruknął i już chciał go wyminąć, kiedy ten go zatrzymał.
 - M-mo-możemy pogadać? - spytał tamten spuszczając wzrok. Lee przytaknął i po chwili został zaciągnięty w jakiś boczny korytarz, o którym chłopak nawet nie wiedział. Pomiędzy nimi zapadła głucha cisza.
 - O czym chciałeś porozmawiać? - zapytał Taemin nie spuszczając wzroku ze ściany na przeciwko.
 - Ja... mam problem. Poszedłbym z nim do chłopaków, ale biorąc pod uwagę fakt, że dotyczy jednego z nich, a jedyna osoba, która mogłaby mi pomóc nie ma doświadczenia w takich sprawach to pomyślałem... - zaczął starszy, ale Tae mu przerwał:
 - Chodzi o Key, prawda?
Może nie wyglądał, ale Taemin był bardzo domyślny. Nie zdziwił go również przestraszony wzrok Jonghyun'a.
 - A-ale skąd ty...
 - Zgadłem. A teraz powiedz o co chodzi hyung. - Taemin uśmiechnął się uroczo co sprawiło, że Jjong poczuł się pewniej.
 - Wczoraj urządziliśmy sobie taką małą imprezę, tylko dla naszej czwórki. Troszkę za dużo wypiliśmy razem z Key. Troszeczkę! Jednak w głowie mam tylko nikłe urywki wspomnień, z których jeden jest znaczący... - ściszył głos jakby bał się, że ktoś niepowołany go usłyszy. Lee położył mu rękę na ramieniu.
 - Co się takiego stało?
Kim westchnął najwyraźniej uznając, że nie może ukrywać prawdy skoro sam zaczął rozmowę.
 - Pamiętam tylko, że on siedział obok mnie. Minho i Onew wyszli zostawiając nas samych. Podobno Jinki gorzej się poczuł. Wtedy... ja... on... pocałował mnie. To był tylko niewinny pocałunek w usta, ale podziałał na mnie... inaczej niż zwykle. Poczułem jak przechodzi mnie ciepły prąd i motyle w brzuchu, i... - urwał spoglądając na Tae i sprawdzając czy ten nie patrzy na niego jak na wariata. Młodszy jednak tylko kiwnął głową na znak, że rozumie. Jonghyun odetchnął z ulgą. Potrzebował się przed kimś wygadać i Taemin dał mu taką szansę, mimo faktu iż, prawie się nie znają i zamienili ze sobą najwyżej dwa słowa.
 - Kochasz Key? - spytał Taemin mając już całkowicie poważny wyraz twarzy. Jjong zalał się czerwienią.
 - Nie wiem. Nie mam pojęcia. Nigdy czegoś takiego przy nim nie czułem. Pierwszy raz był na imprezie. Na początku uznałem, że to wina alkoholu, ale potem jednak stwierdziłem, że aż tyle nie wypiłem skoro coś pamiętam. No i dzisiaj nie mam strasznego kaca co również znaczy, że...
 - Co znaczy, że byłeś prawie trzeźwy, kiedy on cię pocałował. Czego nie można powiedzieć o Kibumi'e, który nie wygląda na osobę całującą przyjaciół przy pierwszej okazji. Możliwe, że coś do niego czujesz, ale również masz wątpliwości z powodu promili jakie znajdowały się wtedy w twojej krwi. Dobrze mówię hyung?
Jonghyun skinął głową.
 - Można powiedzieć, że czytasz mi w myślach. - oznajmił próbując się uśmiechnąć. Jednak wyszedł z tego słaby grymas.
 - Po prostu wyciągam wnioski. Boisz się postawić na szali waszej przyjaźni i nie chcesz ryzykować jej utraty przez uczucie, którego nie potrafisz zidentyfikować. - odparł Taemin. Jjong spuścił wzrok na swoje buty. Lee pierwszy raz, od kiedy przeniósł się do tej szkoły, zobaczył jak jedna ze szkolnych gwiazd jest zawstydzona i nie wie co powiedzieć.
 - Co ja mam zrobić? - jęknął Jonghyun zerkając na rudowłosego błagalnym wzrokiem. Ten westchnął i zbliżył się do starszego, po czym objął go mocno co Kim po chwili odwzajemnił.
 - Po pierwsze, nie przejmuj się. Będzie po tobie widać. Po drugie, upewnij się czy Key nic nie pamięta z tamtej nocy. Po trzecie, przemyśl i przeanalizuj sytuację i zastanów się uważnie co tak naprawdę czujesz do Kibum'a. To miły chłopak, który jest otwarty i jeśli go zranisz, nigdy nie będzie taki sam. Rozumiesz? - oznajmił Lee głaszcząc go po plecach. Odsunęli się od siebie. Jonghyun uśmiechnął się pokazując śnieżnobiałe zęby. Taemin zauważył, że starszy wygląda w tym momencie jak dinozaur.
 - Dzięki. Naprawdę! Wielkie dzięki młody. Jesteś mądrzejszy niż myślałem. - odparł Jjong, a po jego minie widać było, że nie żartował.
              Wyszli z korytarza. Od razu zauważył ich Minhyun, który właśnie kierował się w stronę szafek.
 - Taeminnie! - zawołał kiedy zauważył przyjaciela. Wtedy zorientował się, że Lee jest w towarzystwie Jonghyun'a - Cz-cześć. - wydukał.
 - Cześć... yyy... - Jonghyun zaciął się nie pamiętając imienia chłopaka.
 - Minhyun.
 - Właśnie! Wybacz, mam kiepską pamięć do imion. - Jjong zaśmiał się nerwowo - W każdym razie... muszę już iść. Dzięki za radę Tae! Na pewno jej posłucham! - po tych słowach oddalił się zostawiając Taemin'a i Minhyun'a samych.
 - Co chciał? - spytał Min, kiedy zostali już sami. Tae poprawił torbę na ramieniu.
 - Nic szczególnego. Przyszedł po radę. - odparł spokojnie.
Minhyun tylko kiwnął głową i o nic więcej nie pytał. Razem skierowali się do klasy, w której mieli lekcje.


         Głowa Minho bolała. Chłopak czuł jakby miała zaraz eksplodować. Za dużo wypił. Co dziwne - po wczorajszej imprezie nawet Jjong nie miał takiego kaca! Tylko Key i Choi czuli skutki poprzedniej nocy aż nazbyt wyraźnie. Szedł prawie nieprzytomny korytarzem. Było już po dzwonku. Mozolnym krokiem wędrował w kierunku odpowiedniej sali. Miał przymknięte oczy i wyglądał niewyraźnie. Mimo to, nie stracił nic ze swojej charyzmy, a jego przystojna twarz niewiele straciła na nieprzespanej nocy.
       Nagle poczuł, że wpada na coś mniejszego od siebie. Nieznany obiekt upadł na zimne podłoże. Usłyszał jęk bólu. Spojrzał w dół.
 - Tae-Taemin? Co tutaj robisz dzieciaku? - burknął schylając się, by pomóc młodszemu wstać. Ten jednak odsunął się od niego na bezpieczną odległość.
 - N-nic. Dam sobie radę. - mruknął Lee próbując wstać. Oczywiście z marnym skutkiem. Choi spojrzał na niego odrobinę zmartwiony.
 - Co się stało? - spytał znów zbliżając się do chłopaka.
 - Boli mnie ręka. - jęknął Taemin już nie próbując uciec. Brunet złapał go delikatnie i podniósł jak pannę młodą.
 - Zaniosę cię do pielęgniarki. - oznajmił idąc już korytarzem.
Nagle usłyszeli pisk. Minho odwrócił się i ujrzał Key. Blondyn nie tyle co biegł, a szedł do nich szybkim krokiem.
 - Minnie! Co się stało? - spytał przestraszony.
 - Boli mnie ręka. I nie wiem dlaczego on musi mnie nieść skoro nogi mam całe. - mruknął rudowłosy chowając oczy za przydługą grzywką.
 - Niech cię niesie! Znając życie to pewnie wina tego głupiego dryblasa i jego cielska! - prychnął Kibum - Powiem nauczycielce, że zaniosłeś Minnie'ego do pielęgniarki. Nie przeszkadzam wam już! Ciao!

      Minho z Taemin'em patrzyli jak Key niemalże odbiega od nich (niestety, ze względu na kaca nie dałby rady). Choi pokręcił głową z politowaniem i skrzywił się nieco. Uznał, że rzeczywiście nie musiał nieść młodszego do pielęgniarki skoro skręcił sobie nadgarstek. Jednak nie chciał pokazać, że się waha, więc postanowił zachować się jak facet i zanieść Lee do gabinetu. Oczywiście Taemin sprzeciwiał się i marudził, żeby starszy postawił go na ziemi, ale Minho nie słuchał jego próśb. Kim ten dzieciak jest, żeby mu rozkazywać?
 - Minho-hyung... mógłbyś mnie wreszcie puścić? - jęknął młodszy, kiedy doszli do gabinetu pielęgniarki.
 - Zamknij się wreszcie. - mruknął Choi - Pukaj.
Taemin wychylił się lekko czując jak Minho mocniej go przytrzymuje, żeby nie spadł. Zapukał do drzwi. Chłopcy usłyszeli ciche "proszę", więc Tae zacisnął klamkę i weszli do środka. Pielęgniarka wyglądała na zdziwioną widokiem jaki ją spotkał.
 - Choi Minho...? Co się stało?
Minho posadził ostrożnie Lee na kozetce. Higienistka podeszła do rudowłosego wciąż przyglądając się brunetowi.
 - Przewrócił się na korytarzu i boli go teraz ręka. - odparł Choi.
 - Rozumiem...
Kobieta zastanawiała się czemu Minho niósł go do jej gabinetu chłopaka, z którym nie ma nic wspólnego, a którego boli jedynie kończyna.
 - To tylko nadgarstek... - szepnął Taemin. Pielęgniarka spojrzała na jego rękę i skrzywiła się.
 - Podwiń rękaw. - nakazała kobieta. Lee zrobił to odsłaniając przedramię. Higienistka skrzywiła się - Kiepsko to wygląda. Cały nadgarstek jest opuchnięty i siny. Możesz nim ruszać? - spytała. Na jej pytanie chłopak próbował wykonać jakiś gest, jednak na jego twarzy od razu pojawił się grymas bólu.
 - Boli mnie... - mruknął spuszczając wzrok. Był zawstydzony tym, że Choi musiał go widzieć w takiej sytuacji i jeszcze w dodatku zanieść go do higienistki.
 - Boli cię, ale dalej uważasz, że nic ci nie jest? - w głosie kobiety słychać było ironię. Minho przewrócił oczami.
 - To jest głupi, uparty dzieciak. - oznajmił.
 - Ale uroczy jest. Nie pomyślałabym, że to chłopak, gdyby nie to, że cycki ma jakieś małe. - pielęgniarka uśmiechnęła się szeroko - No i widać, że nie tylko ja tak uważam. Kładłeś go na tej kozetce tak delikatnie i z wyczuciem... - westchnęła rozmarzona - Pasujecie do siebie.
 - Teraz nie czas, na dyskutowanie o naszych relacjach. Mogłaby pani mu opatrzyć nadgarstek? Odstawiłbym go od razu do domu jeśli nie ma żadnych przeciwwskazań. - Choi zerknął na młodszego z politowaniem. Wątpił, czy tej fajtłapie uda się dotrzeć do domu bez pomocy.
       Natomiast Taemin był cały czerwony co nieskutecznie próbował ukryć za rudą grzywką. Nie wiedział co bardziej go denerwowało - to, że ta kobieta zasugerowała, iż cokolwiek może go z Minho łączyć, czy to, że brunet nawet nie zaprzeczył jej spekulacjom.

          Pielęgniarka skończyła owijać nadgarstek bandażem elastycznym. Taemin odetchnął z ulgą. Miał nadzieję, że to już koniec wrażeń.
 - Teraz proszę cię, Minho - zajmij się nim, żeby nie zrobił sobie jeszcze czegoś w drodze do domu.
Na te słowa Lee skamieniał. Nie chciał spędzić z tym chłopakiem nawet chwili dłużej.
 - N-nie trzeba... - próbował się bronić, jednak pielęgniarka mu przerwała:
 - Tu się nie zgodzę. Masz poważnie zwichnięty nadgarstek, a nuż przewrócisz się znowu i upadniesz na tą rękę? Lepiej będzie jak ktoś dotrzyma ci towarzystwa. - oznajmiła. Minho oczywiście na złość młodszemu przytaknął i skierował się do wyjścia.
 - Chodź. Zaprowadzę cię do domu.
Taemin nie miał siły się sprzeciwiać. I tak wiedział, że przegra, więc wolał jak najszybciej dotrzeć do domu i pożegnać się z Choi.
     
           Szli w milczeniu. Nie wiedzieli jak się do siebie odezwać. Minho nawet nie czuł takiej potrzeby. Uznał, że po prostu zaprowadzi rudowłosego do domu i będzie miał to z głowy. Nie robił tego z poczucia winy. Coś takiego nigdy go nie dotyczyło. On postanowił mu towarzyszyć, ponieważ widział, że źle to działa na Lee. A co za tym idzie - mógł go upokorzyć pokazując mu jaki jest bezbronny.
      Wreszcie Taemin przerwał milczenie:
 - Możesz mnie już tutaj zostawić. Do mojego domu niedaleko. - oznajmił.
Minho prychnął.
 - Powiedziałem, że cię odprowadzę, to zrobię to. Nie licz na cud, dzieciaku. Gdybyś nie próbował mnie okraść, nigdy by do tego nie doszło.
Lee musiał mu przyznać rację. Jednak nie pokazał tego po sobie dalej maszerując żwawo w stronę swojego miejsca zamieszkania. Przez chwilę znów nie padało między nimi żadne słowo. Cisza była przerywana jedynie przez przejeżdżające samochody. Taemin'a denerwował ten stan rzeczy. Chciał, żeby starszy się do niego odezwał. Westchnął cicho co nie umknęło uwadze Minho, który przypatrywał mu się teraz z zaciekawieniem. Przyglądał się jego malinowym wargom, karmelowym włosom, mlecznobiałej skórze i czekoladowym oczom. Tae był śliczny. Nawet ładniejszy niż Choi na początku zauważył. Dziewczyny, z którymi spotykał się brunet mogłyby pozazdrościć Taemin'owi urody. Minho parsknął śmiechem przypominając sobie ich pierwsze spotkanie. W sumie, było to nie tak dawno. A Lee był wtedy taki bezbronny i przestraszony, że za każdym razem, kiedy wspominał tamten dzień, Choi śmiał się sam do siebie.
Rudowłosy zauważył, że starszy jest czymś rozbawiony. Zerknął na niego ze zdziwieniem.
 - Coś nie tak? - spytał starając się, żeby zabrzmiało to niedbale.
 - Ależ skąd. Po prostu z czasem coraz bardziej zauważam, że jesteś bezbronny jak mała dziewczynka. - odparł Minho obojętnym tonem. Taemin przystanął.
 - Nie jestem małą dziewczynką! Jestem facetem, jakbyś jeszcze nie zauważył. Rozumiem, że jesteś zły, ale przestań mnie ciągle obrażać! Myślisz, że to jest zabawne? Uważasz, że jesteś śmieszny? Ja się jakoś nie widzę powodu do śmiechu! - warknął. Starszy również się zatrzymał. Tae przełknął ślinę.
 - Czujesz się urażony? Rozumiem. W takim razie zmieniam zdanie. Zachowujesz się jak dojrzewająca dziewczyna. Przez ciebie czuję się jak w jakimś kiepskim, niskobudżetowym filmie o nastolatkach, którzy nie potrafią sobie poradzić z własnymi, arcyważnymi problemami. - prychnął Choi. W Taeminie, aż się gotowało.
 - Czemu się tak wymądrzasz?! Zawsze masz ostatnie zdanie! Nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że ktoś inny niż ty ma rację! Sam jesteś jak dziecko! - krzyknął.
Minho podszedł do niego i szarpnął za ramię, ciągnąc za sobą. Trafili w jakiś zaułek. Lee poczuł jakby miał deja vu. Choi przycisnął go do ściany. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry.
 - Lubisz pyskować, nie? Nie cierpisz, kiedy ktoś inny pokazuje ci, że się mylisz. Jesteśmy w takim razie tacy sami. - mruknął mu do ucha owiewając je ciepłym oddechem. Tae wzdrygnął się.
 - Nie prawda. Nie jestem taki jak ty.
Starszy przytrzymał jedną dłonią jego ręce nad głową, przyciskając je do ściany. Usłyszał syk bólu, ponieważ ścisnął jego zwichnięty nadgarstek. Nie przejął się tym. Druga dłoń jeździła po szczupłym ciele chłopaka wywołując dreszcze. Wredny uśmiech wpełzł na usta bruneta, powodując u Taemin'a złe przeczucia. Minho zjechał dłonią na jego udo. Gładził je po wewnętrznej stronie wywołując u młodszego jeszcze większy rumieniec. Parsknął śmiechem.
 - Rzeczywiście. Nie jesteś taki jak ja. Ty jesteś jeszcze dzieckiem, które nic nie wie o życiu. I aż mnie skręca, że taki gówniarz jak ty mi podskakuje. Jesteś zwykłym, cholernym dzieciakiem, który dostał się do dobrej szkoły tylko ze względu na stypendium. Nie masz nic do zaoferowania. Jesteś nikim. W tych czasach liczy się magia pieniądza. Co możesz dać mi z zamian za zostawienie cię w spokoju? - przerwał przyglądając się wymownie ciału chłopaka - No właśnie. Nic, oprócz siebie samego. - puścił młodszego. Ten patrzył na niego nienawistnym wzrokiem - Chodźmy. Nie mam całego dnia. Dzisiaj masz wolne, ale jutro masz się pojawić. - odparł Choi tak, jakby nic się przed chwilą nie przydarzyło.
        Taemin szedł powoli za nim. Był więcej niż zdenerwowany. Nie tylko na Minho, ale i na siebie. Wszystko dlatego, że starszy miał pieprzoną rację...

            Doszli do domu Lee. Minho uniósł brew, kiedy przyjrzał się jego domowi. Myślał, że będzie to wyglądało tragiczniej. Jednak nie było tak źle. Zerknął znów na młodszego, doszukując się jakiś oznak zakłopotania, czy zestresowania. Jednak twarz Taemin'a była obojętna.
 - Nareszcie... - mruknął młodszy odsuwając się jak najdalej od Choi - Dziękuję za odprowadzenie mnie do domu.
 - Masz za co dziękować. Pofatygowałem się dla ciebie. - odparł Minho.
 - Taa... Dziękuję ci za twoje poświęcenie. - burknął Taemin. Chciał już wejść, kiedy poczuł, że brunet łapie go za ramię. Odwrócił się. We wzroku starszego było coś nieodgadnionego. Chciał coś powiedzieć, ale Choi mu nie pozwolił.
 - Jesteś naprawdę wkurwiającym dzieciakiem. - oznajmił, po czym puścił go i odszedł. Z uśmiechem na ustach.

5 komentarzy:

  1. Jak mogłaś nie opisać pocałunku JongKey ;(((
    Fajny part i fajnie się czyta. Oby tak dalej, oczywiście i czego życzę? Mnóóóstwa weny, bo to najważniejsze. :D
    Pozdawiam.
    Weny weny weny

    OdpowiedzUsuń
  2. MINHO, TY CWELU, ADLBFKSDVFJKDSBVGF, NIE LUBIĘ CIĘ! IDIOTA. AAAA. DDDDDDDDD:
    Czytałam to już w łóżku dzisiaj w nocy na komórce i normalnie myślałam, że się skończę. Minho... JEJ.
    No ale po kolei może, wybacz moją nadpobudliwość (to wszystko dlatego, że nikt mi nie dał czekolady dziś~). Kekekeke, ludzki naleśnik. <3 To było uroczeee. Ja też lubię opisywać poczynania pijanych ludzi, to zwykle jest takie pocieszne. xD "Key natomiast siedział obok niego i wpatrywał się w chłopaka jakby chciał go zjeść." Ej, wyobraziłam to sobie! XDDDD
    W ogóle to się podpisuję pod słowami Mańka, czemu nie opisałaś ich pocałunkuuu? ;c No tak chociaż... troszeczkęę~ Ja mam nadzieję, że to nadrobisz. Prawda? Musisz mi tu JongKeyki opisywać!
    Podoba mi się sytuacja Taemina w tym wszystkim. Jest takim chłopakiem, któremu można wszystko powiedzieć i zawsze doradzi. Lubię takich ludzi. :3 I fajnie, że Jjong go tak dobrze traktuje i w ogóle... Ciepło mi się na sercu zrobiło, jak Minnie go przytulił, a on ten uścisk odwzajemnił. Oni też będą przyjaciółmi, nee? ;-;
    A teraz sytuacja, przez którą się tak wkurzyłam. D: Bo na początku było fajniee. Biedny Tae, bo nadgarstek, ale mimo wszystko Choi mu pomógł. Fajnie to musiało w szkole wyglądać - taki Minho niesie sobie na rękach Taemina z bolą ręką. Co tam, że może chodzić, poniosę go sobie~ :33 No ale później, jak on tak nieładnie się wyrażał, to miałam ochotę go uderzyć, skopać, zakopać i potem wszystko od nowa. ._. Prosiłaś, żeby Cię nie bić, więc Ciebie nie biję, tylko Żabolowi daje mentalnego kopniaka, ok? ._.
    Reasumując - bardzo dobry rozdział, czytało mi się fenomenalnie i chyba aż przeczytam jeszcze raz! :D
    Weny, kochaniutka~~
    [yoru-ni-sasayaku.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet taki film był:"Oszukać przeznaczenie"...
    Zapraszamy na naszą stronę:Aston Markets - zna ktoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah ;D Właśnie po obejrzeniu tego filmu wpadłam na pomysł co do tytułu. XD Chociaż samo opowiadanie ma niewiele do filmu... >D

      Usuń
  4. Oda do radości mnie rozwaliła! Śpiewałam ją już do końca opowiadania. :D

    OdpowiedzUsuń