niedziela, 25 sierpnia 2013

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 8

            Cóż... wypadałoby coś powiedzieć. A tak właściwie przeprosić. Więc, ekhem... GOMENEEE!!! >n< Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak długo mi to zeszło. Najpierw szpital, potem "wakacje"  z rodzicami i bratem, no i dopiero teraz dałam radę... Kocham Was za to, że daliście radę wytrzymać i czekaliście. Jeszcze raz przepraszam i życzę miłej lektury! ;* <33333

         ************************************************************************


               Taemin obudził się w, na pierwszy rzut oka , obcym pokoju. Jednak, kiedy rozejrzał się uważniej spostrzegł. że zna to pomieszczenie doskonale.
 - Jak chcesz to pojedziemy dzisiaj do szpitala. - usłyszał głos obok siebie. Na skraju łóżka z drugiej strony siedział Minho w samych bokserkach wywołując u niego rumieniec na twarzy.
 - Co się stało? Dlaczego jesteśmy u ciebie? - spytał Lee pocierając zaspane oczy.
 - Zemdlałeś, a do ciebie nie chciało mi się jechać. Do mnie było bliżej. Masz. - rzucił mu na kolana czystą koszulkę - Ubierz się i pójdźmy coś zjeść, a potem odwiozę cię do szpitala.
 - Dziękuję. - mruknął Taemin i poszedł do łazienki.

         Stojąc przed lustrem zastanawiał się jak to się stało, że wylądował z Minho w łóżku. W końcu, mógł zrozumieć, że do niego za daleko, ale spodziewałby się raczej tego, że będzie spał na podłodze, a przy odrobinie szczęścia - na dywanie. Jednak Choi postanowił zrobić coś niespodziewanego i zasnął obok niego na łóżku.
      Inna sprawa - Taemin od dawna nie spał z nikim na jednym posłaniu. Ostatnią osobą, która objęła go i spała przy nim, był jego brat. W tamtej chwili przypomniał sobie wszystkie detale poprzedniego dnia i poczuł jak ciepłe łzy znaczą swój tor na jego policzkach.
 - Ile możesz w łazience siedzieć? - mruknął Minho wchodząc bez pukania do pomieszczenia - Skoro już się ubrałeś, to możemy jechać. Nie chcę marnować dnia na siedzenie z tobą w łazience i roztrząsaniu o sensie życia.
 - J-już idę. - zająknął się Lee, ale wyszedł z łazienki i wyprzedzając Choi ruszył w kierunku drzwi.


                 Pół godziny później byli już pod szpitalem. Taemin bez słowa wysiadł z samochodu i wszedł do budynku. Wszędzie roiło się od lekarzy w białych kitlach i ludzi z różnymi "uszkodzeniami".
 - Panie Lee, czekaliśmy na pana. - odezwał się mężczyzna zza pleców Taemina, który podszedł do niego i Minho - Pana mama właśnie się obudziła. Chciałby pan z nią porozmawiać?
Taemin pokiwał niepewnie głową. Nie wiedział co powiedzieć matce, jak się przy niej zachować. Nie miał pojęcia czy ktokolwiek powiadomił ją o śmierci jej najstarszego syna i czuł jak jakaś niewidzialna nić przywiązuje go do wejścia i nie pozwala iść dalej.
 - O co ci chodzi? Idź. - mruknął Minho.
 - Nie mogę. Nie chcę... - jęknął Lee i poczuł jak w jego oczach znów zbierają się łzy.
Usłyszał jak Choi wzdycha ciężko i łapie go za rękę. Rudowłosy otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
 - M-Minho...?
 - Będę tam z tobą. Pomogę ci.
Na te słowa Lee poczuł ciepło rozlewające się w jego sercu i zalewające jego policzki.
         Weszli do środka. Kobieta leżąca na stalowym łóżku uśmiechnęła się słabo.
 - Taeminnie... Nic ci nie jest synku? Czemu jesteś taki blady? - wychrypiała.
 - Mamo... - rudowłosy zadrżał ściskając mocniej dłoń starszego - Jak się czujesz? - spytał wymijająco.
 - Bywało lepiej, ale mam wrażenie, że coś mi ściska czaszkę. Widziałeś się z Taesun'em?
Na dźwięk tego imienia Taemin'owi w oczach zebrały się łzy. Nie potrafił wydusić słowa i z ledwością jęknął:
 - On... nie ma go.
Rozpłakał się. Pani Lee zerkała to na niego, to na Minho, aż w końcu zrozumiała co jej syn ma na myśli. Jej serce zaczęło bić szybciej co nie umknęło uwadze pielęgniarek i lekarzy, którzy zbiegli się do jej sali.
 - Proszę się odsunąć! Zaczynamy reanimację! 


               Minho zerkał co chwilę na zaczerwienioną od płaczu twarz młodszego. Jego matkę udało się uratować, ale Taemin pozbył się przy tym wielu łez. Na pewno cierpiał przez śmierć brata, a do tego jeszcze jego matka prawie dołączyła do swojego najstarszego syna. Choi westchnął przeciągle bawiąc się kosmykami włosów śpiącego na jego kolanach chłopaka. Po chwili opamiętał się czując jak na jego twarz próbuje wpłynąć uśmiech.
 - Minho, kretynie. Opamiętaj się. - syknął cicho sam do siebie i odsunął rękę od rudowłosego. Wtedy do szpitala wparował Jinki.
 -  Onew? - zdziwił się Choi spoglądając na przyjaciela.
 - Mój ojciec powiedział, że ktoś napadł na dom Taemin'a. Oczywiście jak zwykle ja nie jestem poinformowany, tak? A co tam! Onew da sobie radę! Zignorujmy go i nic mu nie mówmy! - prychnął starszy Lee przewracając oczami.
 - Dobra, dobra! Sorry, Jinki. Nie chciałem cię pomijać. Pasuje? - westchnął Minho - A skąd twój tata to wie? Przekazali mu sprawę?
  - Najwidoczniej. Koreańska policja jednak nie jest taka beznadziejna jak ci się wydaje. Może i media były pierwsze, ale już zbadali dom Taemin'a, przesłuchali sąsiadów i jadą tutaj. Będą chcieli porozmawiać z młodym. Przygotuj go na to.
Choi uderzył tyłem głowy w ścianę za sobą.
 - Czemu ja? Czy jestem jakąś jego niańką? Może mam z nim jeszcze spać, hmm?
 - Jeśli chcesz...
 - Zamknij się, Onew.


             Taemin siedział na korytarzu, pomiędzy Jinkim, a policjantem, który miał go przesłuchać. Cały był zestresowany, a jego dłonie trzęsły się niemiłosiernie. Wolałby, żeby brat był teraz przy nim... albo chociaż Minho, który akurat postanowił wyjść po coś do picia.
 - Więc nie widziałeś twarzy sprawcy? - upewnił się policjant.
 - Mówiłem już, że byłem wtedy w pokoju. Mama i hyung uratowali mi życie. - odparł Taemin zdenerwowanym tonem - Dlaczego mi pan nie wierzy? Myśli pan, że kłamałbym w sprawie śmierci mojego własnego brata?!
Funkcjonariusz nic sobie nie zrobił z jego wybuchu. Praktycznie zignorował jego słowa.
 - Jakie miałeś relacje z rodziną? - spytał kładąc ręce na biodrach.
 - Tego już za wiele. - warknął jakiś głos - Ma pan jeszcze jakieś bezsensowne pytania, które nic nie wniosą do sprawy?
Policjant przełknął głośno ślinę i skłonił się nisko przed Minho.
 - Dzień dobry, paniczu Choi. Przepraszam, nie wiedziałem, że to pana przyjaciel...
 - To teraz już wiesz. Idź stąd albo stracisz posadę. - wycedził brunet. Mężczyzna szybkim krokiem oddalił się od nich.
 - M-Minho-hyung...? Co ty tu...
 - No mówiłem, że wrócę. A teraz trzymaj. - podał młodszemu drożdżówkę i buteleczkę mleka bananowego.
 - Dziękuję. - rudowłosy spuścił wzrok i zaczął powoli sączyć słodki napój. Po chwili buteleczka zrobiła się pusta. Tego mi było trzeba... - pomyślał Lee i odetchnął z ulgą. Mimo wrogiego nastawienia wobec niego, Minho wydawał się być naprawdę opiekuńczy. Hyung...
  

          Kibum spoglądał co chwilę na twarz Jonghyun'a, z której nie potrafił wyczytać żadnych emocji. Było to co najmniej dziwne, bo zwykle potrafił z niego czytać jak z otwartej księgi. Jjong był łatwy do rozszyfrowania. Kiepski aktor.
 - Czemu tak na mnie patrzysz, Key? - spytał Bling.
Siedzieli na ławce przed szpitalem, każdy na innym jej końcu. Dla zwykłego obserwatora mogli wydawać się sobie obcy, lecz jeśli ktoś dobrze się przyjrzał, widział, że między nimi coś jest. Pewna więź.
 - Nie patrzę na ciebie, głupku. - burknął młodszy Kim odwracając speszony wzrok.
 - Nie rób ze mnie idioty większego niż jestem. Widzę, że na mnie patrzysz. I pamiętam co wydarzyło się na imprezie u Minho. Nie wiem, czy chciałbyś to usłyszeć, ale do czegoś między nami doszło. - urwał, więc Key spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Nie dowierzał. To nie mogło się zdarzyć naprawdę... - Ja... - kontynuował Jonghyun nawet nie spoglądając na blondyna - Na początku żałowałem. Jednak po rozmowie z Taemin'em, zrozumiałem co czuję. Jest mi z tym cholernie ciężko i nie wiem czego oczekuję wyznając ci to, lecz proszę, wysłuchaj mnie, Bummie. - tym razem ich spojrzenia się spotkały. Kibum poczuł, że się denerwuje. Modlił się, żeby starszy tego nie zauważył. - Od początku wiedziałem, że nie jesteś dla mnie po prostu kumplem. Czułem się zbyt dobrze w twoim towarzystwie, ale jednocześnie twoja obecność sprawiała, że było mi duszno. Zastanawiałem się, czy nie przerwać tej znajomości. Nawet próbowałem tego kilka razy, ale wciąż wybierałem twój numer lub wędrowałem pod twoje drzwi. Kim Kibum - odwrócił twarz w jego stronę i zacisnął pięści - Kocham cię.
Serce Key na chwilę się zatrzymało. Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Mimo odległości jaka teraz ich dzieliła, czuł, że są zbyt blisko siebie. Niemalże słyszał krew szumiącą w żyłach Jonghyun'a i czuł jego oddech na swojej twarzy.
 - To nie jest śmieszne, Jjong. - wyszeptał Kibum zaciskając powieki.
 - To nie żart. Ja mówię serio, Bummie. - usłyszał tuż przed sobą. Otworzył oczy zaskoczony i zauważył, że starszy kuca przed nim trzymając jego ręce w delikatnym uścisku.
 - Powiedz mi, że nie śnię. To wszystko to jakiś pieprzony sen, prawda? Śmierć brata Taemin'a, jego matka, ojciec, tamta impreza, ty... Zaraz się obudzę... Zaraz... Jeszcze chwila...
Usłyszał ciche parsknięcie i po chwili jego usta zetknęły się z czymś przyjemnym i miękkim. Wargi Jonghyun'a były jakby stworzone dla jego. Pocałunek wydawał się być spotkaniem dwojga kochanków po długim rozstaniu. Kibum niemalże natychmiast go odwzajemnił i złączył swoje dłonie na karku Bling'a.
Wreszcie oderwali się od siebie dysząc ciężko.
 - Też cię kocham, Jonghie.

3 komentarze:

  1. Hej! Bardzo podobał mi się ten rozdział pomimo paru błędów językowych. Troszkę krótki. Ale mam nadzieję, że wróciłaś i wdrożysz się do pisania, a rozdziały będą coraz lepsze. Bo i tak zrobiłaś ogromne postępy. Czekam na kolejny! Mam nadzieję, ze będzie szybciej:d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. == Błędy są... Pisałam ten rozdział na szybko, żebyście wszyscy widzieli, że nie porzuciłam bloga. ;D Obiecuję, że do następnego bardziej się przyłożę! Będzie dłuższy, lepszy i szybciej wstawiony niż ten! >< (mam nadzieję...)

      No i dziękuję za pochwałę. Dobrze jest przeczytać, że robię postępy. W końcu, po to właśnie piszę, prawda? ^^

      Usuń
  2. Hej żonuś :*
    Nominowałam cię <3
    http://shineeopowiadania.blogspot.com/2013/08/liebster-award-ii.html

    OdpowiedzUsuń