piątek, 3 stycznia 2014

II. 2Min/JongKey - "Przeznaczenia nie oszukasz" Part 10 + SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :3

                          Witam wszystkich po przerwie świątecznej! Obiecałam sobie, że na święta albo Sylwestra wstawię coś klimatycznego, ale... zawiodłam. -,- Cóż, Wena chyba się na mnie obraziła, bo od dawna jej nie widziałam. No, ale! Wszystkim Wam, życzę, żeby ten rok był jak najlepszy! Niech spełnią się Wasze marzenia i pragnienia oraz, żebyście wytrwali w swoich postanowieniach noworocznych! Jesteście dla mnie najwspanialszą rodziną i nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie się Wam za to odwdzięczyć. Kocham Was! Oby w tym roku było tak dobrze jak teraz lub lepiej! *ociera łezkę wzruszenia* Zapraszam na nowy rozdział!

             *********************************************************************

            Taemin kompletnie nie pojmował zachowania Minho. Ten nie rozmawiał z nim od kilku dni i unikał jak ognia. Czyżby z powodu tego co powiedział? Przecież to były tylko jakieś pijackie brednie! - pomyślał chłopak kierując się do pokoju starszego. Jego ojciec kazał mu przynieść jakieś papiery do przejrzenia. Lee nawet nie ciekawiło co jest w teczce. Nigdy nie należał do ciekawskich osób i starał się w miarę nie wtrącać w czyjeś sprawy. Oczywiście w przeciwieństwie do Key, który dzwonił kilka razy dziennie i wypytywał jak idzie mu z Minho. Za każdym razem Tae odpowiadał tak samo - "nijak".
     Zapukał do drzwi. Usłyszał ciche "proszę" i wszedł do środka. Po całym pokoju roznosił się duszący zapach alkoholu, a na podłodze walały butelki po piwie i wódce. Choi siedział oparty o łóżko drapiąc scyzorykiem podłogę.
 - Hyung, odłóż to. Skaleczysz się. - zagadał do niego Taemin podchodząc bliżej i zamykając drzwi. Od razu po tym dostał ataku kaszlu z powodu duchoty. Minho oczywiście nie odpowiedział tylko jeszcze raz upił łyk piwa. Młodszy podszedł do okna i otworzył je na oścież wpuszczając odrobinę świeżego powietrza. Od razu do środka wpadł promień światła jakby ciesząc się, że wreszcie pokonał ciemne rolety. Brunet zmrużył oczy przyzwyczajone już do panującego poprzednio mroku.
 - Hyung, duszno tutaj. Udusić się można. - rudowłosy ponowił próbę nawiązania rozmowy. Jak zwykle bezskutecznie. - Hyung, proszę. Porozmawiaj ze mną. Siedzisz tu od kilku dni, nie jesz, nie wychodzisz, wciąż jesteś w tych samych ubraniach co kilka dni temu i wciąż tylko pijesz. Samym alkoholem nie da się żyć. Wykończysz się w końcu.
Tym razem Choi zareagował. Powoli i chwiejnie podniósł się z podłogi i nieprzytomnym wzrokiem omiotał sylwetkę Taemin'a.
 - Zamknij to okno. - warknął ozięble.
 - Nie. Musisz mieć dopływ świeżego powietrza. Nie obchodzi mnie co o tym myślisz. Nie jesteś trzeźwy. Nie myślisz trzeźwo. Tak jak wczoraj, kiedy...
 - Nie wspominaj o tym! Głupie, pijackie paplanie...
Lee postanowił w końcu zapytać:
 - Dlaczego wtedy wyszedłeś?
Zauważył, że starszy spiął mięśnie idealnie widoczne spod ciemnej koszulki.
 - Musiałem odetchnąć. Zauważyłem, że zaczynam gadać głupoty.
Taemin miał nadzieję usłyszeć coś innego.
 - Rozumiem. Jednak to nie powód, żeby się znów zapić, hyung.
Minho podszedł do niego wyraźnie zły.
 - A co? Martwisz się o mnie? Ty się lepiej zajmij swoimi sprawami, a nie wpieprzasz się w moje życie! Chyba masz teraz gorsze problemy, nie? Twój brat nie żyje, ojciec cię szuka, a matka ledwo przeżyła! Więc przestań udawać, że ci zależy na moim szczęściu, bo doskonale wiem, że mnie nienawidzisz! Za wszystko! Za to co zrobiłem w zaułku, za przymusowe zatrudnienie cię jako służącego, za to jak cię traktowałem! I choćbym nie wiem co zrobił, ty i tak będziesz mnie nienawidzić! Mylę się?!
Lee nie mógł się ruszyć. Stał wpatrując się tępo w twarz chłopaka przed sobą. Kiedy wreszcie dał radę coś z siebie wykrzesać oznajmił chłodno:
 -  Twój ojciec kazał ci przekazać te dokumenty.
I wyszedł z pokoju zostawiając niemalże już trzeźwego, osłupiałego Minho samego.



                 Jonghyun rozumiał wszystko. Key lubił Taemin'a i zależało mu na jego szczęściu. Tylko, dlaczego tak bardzo wtrącał się w jego życie? Przecież Lee nie był już małym dzieckiem, które trzeba prowadzić za rączkę! Jednak najwidoczniej młodszy z Kim'ów tego nie rozumiał.
 - Jonghie... - zaczął Kibum szturchając chłopaka lekko w ramię.
 - Słucham cię.
Blondyn westchnął. Starszy zaczynał czuć, że musi chodzić o coś poważnego, skoro jego chłopak tak się wahał. Chciał z nim zerwać? Już? Przecież dopiero niedawno się zeszli. Znał stereotypy o tym, że gejowskie związki trwają krótko, ale żeby aż tak?! A poza tym, myślał, że on i Key są typem pary zakochanej w sobie bez granic i w ogóle... Przełknął cicho ślinę w oczekiwaniu na najgorsze. Wtedy Kibum postanowił w końcu wydusić z siebie to co chciał powiedzieć:
 - Myślisz, że powinienem się przefarbować?
Jonghyun uderzył się otwartą dłonią w czoło. W tym momencie bardziej się bał, że ich związek zakończy się pogrzebem młodszego z nich.
 - Musisz mnie tak straszyć?! Czułem jakbyś miał zaraz powiedzieć "z nami koniec", czy coś! Tobie już do reszty odbiło! - warknął, kręcąc głową z dezaprobatą.
 - No, ale to jest ważne! - jęknął Key trzęsąc ramieniem swojego chłopaka.
 - Ważne jest teraz wyłącznie to, czy Minho z Taemin'em się nie pozabijali. - westchnął starszy Kim obejmując Kibum'a ramieniem. Ten od razu posmutniał.
 - Boję się o Taeminnie'ego. To co zrobił jego ojciec... nie rozumiem. Taemin nawet nie wie jak on wygląda, a ten nagle pojawia się w jego życiu i odbiera mu brata. Nie wyobrażam sobie, czy potrafiłbym przetrwać coś takiego.
 - Jesteś silny, Bummie. - oznajmił Jonghyun przytulając młodszego do swojej piersi - Taemin też. Jestem dumny tak z niego jak i z ciebie. Wspierasz go jak możesz i tylko to się liczy. Więcej niestety nie możemy zrobić. Musimy cierpliwie czekać, aż wszystko się uspokoi.
Kibum uderzył go pięścią w pierś.
 - Kiedy ja nie chcę czekać! Najchętniej zatłukłbym dziada tu i teraz! - burknął blondyn.
Starszy nic już nie powiedział tylko dalej gładził chłopaka po plecach. Nie mogli nic zrobić.


         Jinki wszedł bez pukania do gabinetu ojca. Zdenerwowała go przed chwilą podsłuchana rozmowa zza drzwi.
 - Nie wierzę! Nie mogliście go po prostu zgubić! - krzyknął uderzając pięścią w biurko.
 - Uspokój się! - zganił go ojciec - Usiądź i powiedz skąd to wiesz.
Onew dalej stał.
 - Słyszałem jak rozmawiałeś przez telefon.
 - Podsłuchiwałeś?
 - Po prostu głośno gadasz.
Pan Lee zamknął teczkę, która przed nim leżała i westchnął przeciągle.
 - Zapadł się pod ziemię. Ten facet jest jak cień! Moi ludzie już go mieli, ale nagle wbiegł w ślepy zaułek i zniknął! Szukali wszędzie, ale nie mogli go znaleźć. Wysłaliśmy za nim list gończy, ale nie wiem czy to pomoże.
 - Jak to nie wiesz?! To jest twoja praca, do cholery! Powinniście skupić się na poszukiwaniach, a nie obijać się i czytać jakieś pieprzone dokumenty!
Tym razem ojciec Jinki'ego nie wytrzymał.
 - No właśnie! To moja praca, więc przestań mnie pouczać! Od kiedy się taki stałeś, Jinki?! To wszystko wina tego Choi! Zepsuł cię gorzej niż matka!
 - NIE MIESZAJ JEJ DO TEGO! - wrzasnął Onew. Mężczyźni przez chwilę dyszeli patrząc na siebie złowrogo. Między nimi od dawna było źle. Pan Lee nie interesował się niczym prócz pracy, więc jego żona odeszła razem z synem i zamieszkała w domu rodziców. Jinki tylko czasem odwiedzał ojca. I zwykle ich spotkania nie kończyły się dobrze.
 - Wyjdź. - wycedził pan Lee - Wynoś się!
Onew podszedł do drzwi. Jednak zanim wyszedł zakpił:
 - A od kiedy TY się taki stałeś, tatuśku? 


          Taemin przewracał się z boku n bok. Nie mógł zasnąć, bo wciąż myślał o sytuacji jego i Minho. Już prawie się dogadywali, wtedy w szpitalu, ale wszystko oczywiście musiało się spieprzyć. Inaczej przecież to nie mogłoby być jego życie. Nic w nim nie toczyło się tak jak powinno. Ojciec, śmierć brata, to jaka jego matka musi być teraz samotna - wszystko sprawiało, że chłopak przynajmniej wiedział, iż nie śpi, nie leży znów w śpiączce.

. Zewsząd słychać było tylko powolne pikanie. Był świadom wszystkiego co dzieje się wokoło niego, ale nie mógł nic zrobić. Ruszyć ręką, powiedzieć czegoś, otworzyć oczu. Nic. Był bezradny i skazany na wszelkie decyzje lekarzy oraz matki.
- On długo nie pociągnie, pani Lee. Musimy zrobić ten przeszczep inaczej umrze w przeciągu paru miesięcy. 
- Już mówiłam, że nie stać nas na to. Ledwo wiążemy koniec z końcem. To by nas wszystkich zabiło.  
Znał ten głos. Należał do jego matki.
- Mamo, lekarz ma rację! On naprawdę nie przeżyje bez nowego serca! Zrozum w końcu, że to nie było zwykłe omdlenie. On ma niewydolność serca. Umrze jeśli nie załatwimy operacji. - do rozmowy wtrącił się brat Taemin'a. Młodszy Lee chciał im powiedzieć, że nie chce ich narażać, kiedy odezwał się jakiś kobiecy głos:
- Ja zapłacę.

Wspomnienie było już stare, ale wciąż bolesne. Kim była ta kobieta? I dlaczego miał wrażenie, że niedługo pozna odpowiedź na to pytanie?
      Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Taemin powiedział ciche "proszę", a gość wszedł do środka. Był to Minho.
 - Czego chcesz? - mruknął Lee dając tym znak, że nie bardzo chce rozmawiać.
 - Porozmawiać. - odparł Choi opierając się o framugę drzwi.
Rudowłosy westchnął.
 - Siadaj.
Starszy usiadł obok niego na łóżku i wbił wzrok w dłonie Taemin'a. Były pokaleczone.
 - Co ci się stało? - spytał Minho przenosząc wzrok na twarz chłopaka.
 - Upuściłem talerze, kiedy zmywałem w kuchni. - odpowiedział Taemin.
 - Nie musisz już więcej zmywać. Wiesz o tym, prawda?
Lee nic nie powiedział. Choi westchnął i nie do końca panując nad swoim ciałem, przytulił do siebie młodszego.
 - C-co ty...
 - Cicho bądź przez chwilę. To i tak nie jest w moim stylu, żeby kogoś przytulać. A to co powiem za chwilę, będzie jeszcze dziwniejsze, więc słuchaj mnie uważnie, bo więcej razy nie powtórzę. - w tym momencie wziął głęboki oddech - Przepraszam. Za dzisiaj, za wczoraj i za wszystko co dotychczas zrobiłem. I oczywiście za to co teraz zrobię.
Taemin nie zdążył nic powiedzieć zanim poczuł ciepłe wargi Minho na swoich. W pierwszej chwili zastygł z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami, ale po chwili zaczął delikatnie oddawać pocałunek. Nie był gwałtowny, ani jakoś specjalnie namiętny. Po prostu ciepły, a jednocześnie taki... desperacki. Choi nie odrywając ust od Taemin'a przeniósł ich do pozycji leżącej. W momencie, w którym młodszy odwzajemnił jego gest, poczuł się bardziej ośmielony i całkowicie przestał panować nad swoim ciałem. Liczyło się tylko to, aby znaleźć się jak najbliżej Lee. Nie chciał już nigdy wypuszczać go ze swoich objęć. Co doprowadziło go do tego stanu? Delikatne, kuszące ciało Taemin'a? Jego smutek? Desperacja z jaką wtulił się w jego klatkę piersiową? Czy może poczucie winy i irracjonalna myśl, że każde nieszczęście jakie go spotkało to jego sprawka? Chyba wszystko na raz. Jednak Minho nie miał czasu rozmyślać nad powodem jego nagłych uczuć do chłopaka. Miał ważniejsze rzeczy do roboty. Aktualnie leżały one pod nim wijąc się i ocierając o niego. Po chwili obaj chłopcy oderwali się od siebie próbując unormować przyspieszony oddech.
 - Tylko mi tu nie padnij na zawał. - wychrypiał  cicho Minho swoim niskim głosem. Taemin, speszony odwrócił wzrok.
 - Każesz mi być cicho, a sam się ze mnie naśmiewasz. - burknął krzyżując ręce na piersi.
 - Ja ci po prostu pokazuję kto rządzi w tym związku, cholero mała.
 - Związku? - zdziwił się młodszy ignorując to, że Minho nazwał go "małym". Wcale nie był taki niski! Chyba...
 - Jeśli nie chcesz to sobie idę...
Taemin szybko złapał go za łokieć.
 - Podoba, podoba! Przynajmniej teraz mi ciepło, więc nie schodź.
Choi zaśmiał się cicho i przytulił do siebie chłopaka.
 - Wyzyskiwacz. - mruknął i po chwili obaj zasnęli wtuleni w siebie. Taemin po raz pierwszy w życiu poczuł, że jego życie zaczyna się układać.

5 komentarzy:

  1. Kocham końcówkę *.* Jest taka słodka ^^ A w sprawie tego przeszczepu, wydaje mi się, iż to jest matka MinHo... No cóż, teraz trza czekać do następnego rozdziału ^^
    Weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając to też miałam wrażenie, że to będzie matka Minho :)

      Usuń
  2. boże, myślałam, że już nigdy nie dodasz nowej notki, a tu taka niespodzianka~
    scena jongkey mnie rozwaliła - myślałam, że ki będzie znów gadał o tae i jjong się wkurwi, a tu bam XD serio fajne, fajne^^
    co do 2min - końcówka taaaka suodka <3 kucyki, jednorożce, tencza i girls generation po prostu <333
    teraz czekam na jakiś wątek angstu (bo pewnie owy będzie) i smutu (który chyba też będzie idk ale nie narzekałabym gdyby nie było^^)

    tobie też najlepszego w tym roku życzę, duuużo weny^^ hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następna część?!!!! Dodaj jak najszybciej!!! Przerywać w takim momencie... Oj nie ładnie tak robić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta końcówka... Aw~ Uszczęśliwiasz mnie... Chyba wszystkim którzy to czytali wydaje się że za przeszczep zapłaciła mama Minho xD. Czekam na c.d…
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń