To już drugi rozdział. Mam nadzieję, że przyjmie się tak ciepło jak pierwszy! ;D Coś mi się z czcionką pokręciło, więc ten rozdział pisałam długo, ale w końcu się udało. O.o Myślałam, że zwariuję! Nie potrafiłam tego napisać i czułam, że zaraz szlag mnie trafi, kiedy po raz kolejny usuwałam całość i pisałam od nowa. == W każdym razie miłego czytania!
* *******************************************************************
Od rozmowy Minho i Taemin'a minął prawie tydzień. Następnego dnia Choi miał powiedzieć młodszemu co wymyślił jako rekompensatę. Młody Lee bał się. Tak. Cholernie się bał Minho i jego pomysłu. Skąd mógł wiedzieć co tworzy się w umyśle kogoś takiego jak jego "dręczyciel"?
- Tae? Taemin! - wrzasnął Minhyun zwalając przy okazji młodszego z parapetu. Siedzieli w odludnej części korytarza. Młodszy (Taemin) sączył sobie mleko bananowe i przez zamyślenie nie usłyszał co mówił do niego przyjaciel.
- S-słucham cię! - zerwał się jak poparzony na nogi, rozglądając dookoła z kiepsko ukrywanym lękiem.
- Spokojnie, Tae. Nie ma go tutaj. Mówiłem coś do ciebie, ale ty słuchałeś jak zwykle. - mruknął tamten spuszczając nieco wzrok. Taemin przewrócił demonstracyjnie oczami.
- Wiesz, że to na mnie nie działa. Ale przepraszam, że nie słuchałem. Zamyśliłem się.
- Coś często się zamyślasz. To przez Choi Minho, prawda?
Taemin nawet nie próbował zaprzeczyć. Minhun przez te kilka dni poznał go na tyle, aby wiedzieć, kiedy kłamie.
- Nie chodzi bezpośrednio o niego, ale o to co wymyśli. Nie wiem co zrodziło się w jego chorym umyśle. Wnerwia mnie to. - burknął Tae wlepiając wzrok w trzymaną w ręce buteleczkę z mlekiem bananowym.
- Nie martw się. Nigdy nie było z nim problemów. Nie rozumiem dlaczego się na ciebie uwziął. To pierwszy taki przypadek. Może mu się podobasz? - zaśmiał się Minhyun.
- Bardzo śmieszne! Ja tutaj się skręcam i próbuję zgadnąć co takiego wymyślił ten cały Choi, a ty sobie żartujesz? Poza tym on jest hetero. I ja też! - dodał szybko widząc znaczącą minę przyjaciela.
- Jesteś absolutnie pewny? Może nigdy nie spotkałeś odpowiedniego chłopaka? - drążył temat Minhyun - Poza tym nie wiadomo, czy Minho jest heterykiem. Równie dobrze może być gejem i nikt nie musi o tym wiedzieć. W końcu to elita, więc nie może się bać, że zniszczy sobie reputację. A wtedy wkraczasz ty i rozpalasz jego zimne serce, a następnie...
- Starszy tych szczegółów! - przerwał mu Taemin - Proszę cię, żebyś przestał wymyślać jakieś kiczowate historyjki, które nigdy, powtarzam, NIGDY nie staną się prawdą. Nie jestem gejem, on też nie jest, a w dodatku Choi Minho zamierza się na mnie zemścić za próbę kradzieży. Zajebiście. - mruknął Taemin kończąc mleko i wyrzucając puste opakowanie do kosza obok.
Minhyun przyjrzał mu się uważniej. Zauważył poruszenie na twarzy młodszego, jednak nie poruszył już tego tematu.
Minho był wykończony treningiem. Czuł jakby jego ciało rozpadało się na miliony kawałków. Wyczuwał każdy mięsień, ścięgno, kość, włos... był padnięty. Bycie idealnym było męczące. Jednak jak zwykle udało mu się. Znów został nazwany najlepszym. Te słowa co prawda nie sprawiały, że był cały w skowronkach, ponieważ słyszał je każdego dnia, ale to stało się dla niego z czasem równie ważne jak oddychanie. Nie odczuwał z tego satysfakcji, ale mógł spokojnie zasnąć.
Wtedy usłyszał wołanie ojca:
- Minho! Chodź tu natychmiast!
Spokojnym krokiem poszedł do gabinetu pana Choi i zapukał po czym wszedł do środka. Ojciec siedział na fotelu za dużym, ciemnym biurkiem.
- Chciałeś mnie widzieć?
- Siadaj. - nakazał pan Choi. Minho posłusznie wykonał polecenie - Twój osobisty służący złożył rezygnację. Podobno jego ojciec wrócił i chcą razem wrócić do Ameryki. Przejdę, więc do rzeczy - musimy zatrudnić kogoś nowego. Masz pomysł? - spojrzał wymownie na syna. Od razu zauważył charakterystyczny błysk w jego oku.
- Mam pewien pomysł. Jest pewna osoba, która by się idealnie nadawała... - odparł Minho.
- Świetnie. W takim razie skontaktuj się z nim czy tam z nią jak najszybciej. To wszystko. Możesz wyjść.
Taemin nie mógł spać. Jego myśli wciąż krążyły wokół kolejnego dnia. Czy dowie się w końcu co takiego wymyślił Choi? Miał nadzieję, że to będzie coś szybkiego i łatwego do zapomnienia. Czuł, że mimo wszystko Minho nie da mu o tym zapomnieć, ale przecież nie pierwszy raz ktoś go przyłapał na kradzieży. Już nie raz zdarzały się takie sytuacje, lecz teraz ta osoba poznała jego personalia oraz twarz. To było dla niego nowe, nieznane. Bał się co takiego mógł wymyślić bogaty, rozpieszczony dzieciak. Miał nadzieję, że podoła zadaniu. Z powodu przeszczepu serca, nie może robić wielu rzeczy i w duchu modlił się, żeby wyzwanie, które wymyśli dla niego Choi nie górowało na liście zakazów wymienionej przez lekarzy.
**********
Następnego dnia Minho czekał za szkołą w umówionym miejscu na Taemin'a. Niecierpliwił się, bo byli umówieni pięć minut temu. Nareszcie usłyszał szybkie kroki i po chwili podszedł do niego Lee.
- Prze-przepraszam... - wystękał łapiąc się odruchowo za serce.
- Byliśmy umówieni pięć minut temu! Nie mogłeś pobiec?! - naskoczył na niego brunet.
Na jego słowa Tae spiął się gwałtownie. Co miał mu powiedzieć? Że miał przeszczep? Przecież starszy mógł to spokojnie wykorzystać przeciwko niemu! Dlatego też postanowił przejść do sedna:
- No dobra, mów co wymyśliłeś. - burknął.
- Coś taki niecierpliwy? Spokojnie, już mówię. - odchrząknął próbując wywołać większe napięcie - Będziesz pracował dla mnie jako mój osobisty służący. Będziesz robił wszystko o co cię poproszę. Wszystko. Dzisiaj wracasz ze mną. Podpiszemy umowę. Będę ci za to płacił. Jeszcze zobaczymy ile twoja służba będzie trwała. Na razie podpisalibyśmy umowę na czas nieokreślony. - oznajmił beznamiętnym głosem. Za to Taemin wpatrywał się w niego zszokowany.
- No chyba żartujesz... - wysyczał.
- Nie, nie żartuję. Jestem śmiertelnie poważny. Idziemy, czy zamierzasz stać jak kretyn i się na mnie patrzeć jak w obrazek?
Taemin westchnął. Potrzebował pieniędzy i pracy, więc głupotą byłoby odmówić. Tym bardziej, że przy okazji spłaci "dług" u Choi. Będą wreszcie kwita, a mama i brat nie będą musieli pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Młodszy kiwnął głową na znak, że się zgadza i poszedł za brunetem.
Doszli do ogromnej, eleganckiej willi. Taemin czuł się tam jak kosmita. Poprawił czerwono-czarną koszulę w kratkę i czarną koszulkę po czym rozejrzał się uważniej. Ten dom na pewno nie należał do biedaka. Już sama brama sprawiała wrażenie bogatej. Każdy krzaczek, każde drzewko. Wszystko sprawiało, że Taemin chciał zapaść się pod ziemię.
- Robi wrażenie, prawda? - zagadnął go ktoś. Odwrócił się i zobaczył starszego mężczyznę w ogrodniczkach.
- Tak, to prawda. Lee Taemin. - ukłonił się.
- Miło mi cię poznać Taemin. Mam na imię Carl. Jestem z Anglii. Ty pewnie do pracy?
- Tak. Ma pan rację.
Minho odwrócił się i spojrzał zdenerwowany na Taemin'a, który spokojnie rozmawiał z ogrodnikiem.
- Taemin! Do mnie! - krzyknął. Chłopak natychmiast pożegnał się z Carlem i podbiegł do Choi.
- Wybacz. - odwrócił wzrok i poszedł za nim.
Weszli do eleganckiego holu. Na ścianach wisiały eleganckie kinkiety. Taemin poczuł się jakby wszedł do pałacu, a nie zwykłego domu. Chociaż... zwykłym domem tego nazwać nie można.
- Synu, kto to jest? - usłyszał za sobą głos. Odwrócił się. Stał za nim zadbany mężczyzna w średnim wieku. Miał na sobie elegancki garnitur. Już na pierwszy rzut oka wyglądał na drogi.
- Lee Taemin. Nowy służący. - odparł Minho.
- Rozumiem, że wszystko załatwisz sam? - spytał ojciec. Choi skinął głową. Już miał iść dalej, kiedy usłyszał - Masz gościa.
Minho kazał Taemin'owi iść za sobą. Otworzył jedne z wielu drzwi. Pomieszczenie to musiało być pokojem Choi. Wyglądało jak typowy pokój. Na łóżku siedział ten sam chłopak, którego Taemin widział na sali podczas treningu koszykówki.
- Key. - mruknął Minho zamykając drzwi.
- To teraz tak się wita z przyjaciółmi Żabolu? - burknął tamten wstając. Zerknął na Tae i przyjrzał mu się uważnie. Przechylił głowę w bok. Nagle jego twarz rozświetlił promienny uśmiech - Jaki urooooczyyy! - pisnął chwytając młodszego za policzki.
- To jest Taemin. Nowy. Ten co mnie okraść próbował. - mruknął Choi. Kibum przerwał tarmoszenie Taemin'a po czym uderzył Minho w ramię - Ała! No co?
- Bądź milszy! To taki słodki dzieciak... Dziewczęca uroda, długie karmelowe włosy, wielkie czekoladowe oczy, malinowe usta... Pięknyś boy! - znów przytulił z całej siły Lee blokując mu oddech. Co jak co, ale takiego powitania to on się nie spodziewał. Choi chyba myślał tak samo, bo patrzył na nich lekko zdezorientowany. Po chwili jednak na jego twarz wrócił znów obojętny wyraz.
- Dobra, dobra. Ten twój słodki dzieciak od dzisiaj będzie dla mnie pracował. Musi tylko podpisać umowę.
- Kiss... - Key zerknął znacząco na przyjaciela.
- Raczej tusz. - odparł Minho ignorując jego spojrzenie. Taemin nie bardzo wiedział co się dzieje, więc wolał siedzieć cicho. Już i tak sobie nagrabił u Choi i nie zamierzał tego powtarzać. Minho wyszedł na chwilę zostawiając Kibum'a oraz Lee samych. Kim zbliżył się niebezpiecznie do Tae.
- Biedactwo ty moje. Zadarłeś z Choi Minho. Chociaż nie sądziłem, że tak łagodnie cię potraktuje, Minnie. Jestem Kim Kibum, ale mów mi Key. Albo nie! Lepiej Key-umma! - oznajmił wyciągając dłoń i uśmiechając się szeroko.
- Yyy... Lee Taemin. Miło cię poznać Key. - chłopak odwzajemnił uśmiech przez co znów został wyściskany i obmacany przez starszego. W tym momencie wszedł Minho. Podniósł jedną brew i oznajmił:
- Już się do niego dobierasz? Myślałem, że nie uznajesz seksu bez miłości. - prychnął. Na biurku położył dwie kartki papieru i długopis.
- No wiesz co, Żabolu! Ja od teraz zostałem matką! Czy ty wiesz jakie to szczęście?! - krzyknął Key rzucając się przyjacielowi na szyję. Tamten odsunął go od siebie i westchnął:
- Dobra, dobra. On ma teraz to podpisać.
Taemin niepewnie podszedł do biurka i przeczytał umowę. I tak wiedział, że musi ją podpisać, więc nie przyłożył się do tego zbytnio. Podpisał się w wyznaczonym miejscu i podał papier Choi. Ten kiwnął głową zadowolony.
- Skoro wszystko podpisane, to może zadzwonimy po Jonghyun'a i zrobimy imprezę powitalną? - pisnął Key. Minho spojrzał na niego z politowaniem.
- Po ostatnim razie dziękuję! Pamiętasz poprzednią imprezę? Urodziny Jonghyun'a?
Kibum zaczerwienił się nieco. To było dość kompromitujące wspomnienie.
- Okej, okej! Zrozumiałem! W takim razie po prostu ich ze sobą zapoznamy!
- Kogo zapoznacie?
Do pokoju wszedł kolejny chłopak, którego Taemin kojarzył z sali gimnastycznej oraz inny, nieznany mu z twarzy.
- Jonghi! - pisnął Kibum rzucając się na niższego z nich i lądując z nim na podłodze.
- Okej, Diva! Spokojnie! - zaśmiał się Jonghyun - Onew, Minho! Pomóżcie mi! - jęknął. Key wstał z niego cały czerwony. Jednak sprawnie to ukrył i uśmiechnął się szeroko dla niepoznaki. Po chwili równie ciepło, lecz ostrożniej przywitał się z drugim z nich.
- Hej chłopaki. - przywitał ich Choi. Ich wzrok powędrował w stronę Taemin'a.
- A to kto? - spytał Jonghyun robiąc niezbyt inteligentną minę.
- Lee Taemin. - ukłonił się najmłodszy.
- Lee Jinki, ale mów mi Onew. - przywitał się nieznajomy uśmiechając lekko - A ten głupi to Kim Jonghyun.
- Ej! Sam się umiem przedstawić! - burknął niższy łypiąc na Onew złowrogo. Jednak po chwili również uśmiechnął się życzliwie do młodszego Lee. Co z nimi jest nie tak? - pomyślał Taemin, ale odwzajemnił gest. Tuż przy nim znów pojawiła się Diva.
- Czy on nie jest słodziutki?! No spójrzcie w te oczęta! - pisnął podniecony. Onew pokręcił głową z dezaprobatą. Jonghyun uderzył się otwartą dłonią w czoło. Natomiast Taemin się dusił, a Minho obserwował całą scenkę z ukrywanym zainteresowaniem. Czemu go tak szybko zaakceptowali? - zastanawiał się.
- J-ja muszę iść. Jest już późno. - najmłodszy próbował się wyrwać z ramion Key. Choi westchnął. I tak musiał wkroczyć. Podszedł do nich, złapał Taemin'a za rękę i pociągnął w swoją stronę tak, że ten na niego wpadł.
- Jak mówi, że chce iść, to go puśćcie. Diva, on nie jest twoją zabawką. Możesz być jego mamą, ale nie zabij go, bo musi coś dla mnie zrobić, okej? - oznajmił nawet nie puszczając chłopaka. Tae zarumienił się, ale Minho zdawał się jego nie zauważać. Młodszy postanowił, więc się upomnieć.
- M-Minho... mógłbyś mnie puścić? - wyjąkał czując jak język mu się plącze. Kibum znów wydawał się zachwycony tą sceną. Choi zauważył jak dwuznacznie wygląda sytuacja, więc odsunął od siebie młodszego - D-dziękuję... - wyszeptał Taemin i wyszedł z pokoju.
Key odprowadził go wzrokiem.
- Nie wiesz co tracisz Żabolu. - mruknął. Nagle jednak rozpogodził się - Ja też muszę już iść. Miałem coś załatwić, więc im szybciej to zrobię tym lepiej. - skierował się do drzwi. W ostatnim momencie jednak zerknął za siebie i oznajmił - Jjong, wydaje mi się czy zmalałeś?
Po chwili tamten już biegł za Key w celu zemszczenia się, a Onew spojrzał na Minho. Wydawał się nieobecny.
- Chyba potrzebujesz prywatności. Musisz przemyśleć parę spraw, prawda? - zagadnął go, klepiąc w ramię.
- Taa... za tydzień jest mecz kwalifikacyjny. - odparł Choi przeciągając się.
- Racja. - Jinki uśmiechnął się i również wyszedł.
Taemin leżał na swoim łóżku. Obok niego siedział Minhyun. Przyjechał jak tylko Tae do niego zadzwonił.
- Dlaczego oni mnie zaakceptowali? Co z nimi jest nie tak? Są tacy inni niż on. Minho jest opanowany i w pewnym sensie zły. Oni są jego przyjaciółmi, a mimo to uśmiechali się do mnie. Jeden z nich nawet się na mnie rzucił i piszczał jaki to ja jestem słodki... Nie rozumiem! Oni wszyscy powinni patrzeć na mnie z góry i uważać za śmieć, a zachowali się jakby chcieli się zaprzyjaźnić... - marudził wpatrując się w sufit - I jeszcze w dodatku ten cały Kibum powiedział, że mam się do niego zwracać "Key-umma"! Wyobrażasz to sobie? Skąd oni się urwali?
Minhyun ziewnął.
- Nie rozpaczaj. Jakby naprawdę patrzyli na ciebie z góry, też byś marudził.
Taemin podniósł się do siadu.
- Dziękuję, że przyjechałeś. I przepraszam, że wyciągnąłem cię o tej porze z domu oraz za to, że musisz mnie znosić. - mruknął. Minhyun objął go.
- Oj, Minnie, Minnie... Tak robią przyjaciele głupku! Nie masz się czym przejmować. Skoro cię akceptują, to możliwe, że staną w twojej obronie. A jakby co, to masz mnie! - uśmiechnął się pocieszająco. Podziałało, bo Taemin odwzajemnił uśmiech. Wiedział, że wreszcie ma kogoś, kto będzie go wspierał. Teraz było mu to najbardziej potrzebne, bo właśnie zaczynał się najtrudniejszy etap w jego i tak już skomplikowanym życiu - jednak czy da sobie radę?
Awww... Kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że go dodałaś :3
Dzięki ci, że Minho nie wymyślił czegoś innego, bo miałam obawy... tak, tak mi od razu wszystko zjeżdża na tor... no , ten... Wiesz o co chodzi ^^''
Key mnie rozwalił! Kocham go XD Cieszę się, że reszta go zaakceptowała. Gdyby faktycznie wszyscy patrzyli na niego z góry, to by była masakra O___o
I teraz będę umierać w męczarniach oczekując kolejnego rozdziału ;____;
Mam nadzieję, że szybko coś naskrobiesz :3
Weny życzę~!
waa! boskie! Strasznie mi sie podoba i czekam na więcej @__@
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym opowiadaniu jak i w twoim stylu pisania. Uwielbiam zachowanie Kibuma po prostu wielbię ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję iż wena ci dopisze i szybciutko dodasz nam kontynuację ;D
Nawet nie wiesz jak wyczekuję 3 części ♥.♥
Jestem ciekawa zachowania Minho w późniejszym czasie ;)
Pozdrawiam dużo weny weny weny i jeszcze raz weny !
I oczywiście zapraszam do mnie
www.2Min-Fantasy.blogspot.com